Od kilku dni na niebie możemy dostrzec meteory z roju Perseidów. Są białe, szybkie i wydaje się jakby podążały z okolic najjaśniejszej gwiazdy Perseusza – Mirfaka. Już niebawem będzie ich naprawdę dużo!!!

Skąd się biorą meteory? Są to pozostałości po kometach, które niegdyś odwiedziły, lub co jakiś czas odwiedzają okolice orbity ziemskiej. Kiedy kometa zbliża się do Słońca, promieniowanie oraz wiatr słoneczny powodują zdzieranie powierzchni jądra komety (czyli skały średnicy kilku kilometrów). Pył, który zostanie odczepiony od skały, jest na tyle rozgrzany, że promieniuje i dzięki temu możemy obserwować wspaniałe warkocze, jakie za sobą ciągnie kometa. Ale gdy kometa oddala się, gaz i pył, który został przez nią uwolniony, pozostaje na orbicie okołosłonecznej. Kiedy Ziemia w swoim ruchu wokół Słońca natrafi na pas takiego pyłu, to jest on ściągany w jej kierunku. Podczas przelatywania przez atmosferę z dużą prędkością (dochodzącą czasami do 70 km/h) okruchy te natrafiają na duży opór i w bardzo krótkim czasie spalają się, co powoduje promieniowanie fal świetlnych, które obserwujemy jako zjawisko meteorowe.

Jasność pojedynczego meteoru zależy od masy cząstki pyłu, który go wywołuje, natomiast jego barwa – od związków, z jakich składała się pierwotnie kometa. Czasami zdarza się, że wpadająca w atmosferę cząstka jest prawdziwą skałą i przy jej spalaniu wydziela się bardzo dużo energii. Słychać wtedy świst, a na niebie pojawia się bardzo jasny i wyraźny ślad. Jest to bolid, który czasami może rozpaść się na kilka kawałków, pozostawiając wiele śladów. Jeśli pędząca skała jest wystarczająco duża, to może się okazać, że droga, jaką przebyła w atmosferze, nie wystarczyła do jej spalenia i resztki spadają na Ziemię. Resztki te nazywamy meteorytami.

Największą liczbę meteorów można dostrzec nad ranem, gdyż wtedy obserwator znajduje się w miejscu, w którym Ziemia bezpośrednio wpada na gaz i pył międzyplanetarny i niejako „zamiata” go.

Perseidy są bardzo regularne w swojej aktywności już od czasów starożytnych. Właściwie co roku w czasie maksimum roju (12-13 sierpnia) można dostrzec nad ranem ponad 100 meteorów na godzinę. Czasami zdarza się, że jest ich nawet 6 na minutę! Cały rój związany jest z kometą Swift-Tuttle 1862 III

Radiant roju, czyli miejsce z którego meteory zdają się wylatywać, znajduje się w Perseuszu i to właśnie od niego pochodzi nazwa roju. Współrzędne radiantu to: rektascensja 3h 4min i deklinacja +58 stopni.

W tym roku obserwacje 12 i 13 sierpnia będzie zakłócał Księżyc w okolicy ostatniej kwadry, który wzejdzie około północy i pozostanie na niebie już do rana. Nie ma się jednak co zrażać i już o godzinie 23 można rozpocząć obserwacje nieba w okolicy Perseusza, którego odnajdziemy na północnym wschodzie pod literą „W”, którą tworzy Kasjopeja. W miarę upływu czasu liczba jasnych „łez” będzie rosła. Życzę wspaniałej zabawy!

Autor

Gabriel Pietrzkowski