Sonda Galileo przeleciała 138 kilometrów nad powierzchnią jednego z księżyców Jowisza – Callisto. Uzyskane w ten sposób zdjęcia pozwoliły stwierdzić, że na Callisto wciąż zachodzą procesy erozyjne.

Callisto to jeden z odkrytych przez Galileusza księżyców Jowisza. Jego rozmiary są porównywalne z najbliższą Słońcu planetą – Merkurym.

Zdjęcia Callisto uzyskane przez sondy Voyager ukazały lodową i bardzo mocno zrytą kraterami powierzchnię. Tak duża liczba kraterów świadczyła o tym, że Callisto jest geologicznie martwy i od wielu lat nie doświadczył żadnej aktywności wulkanicznej, erozyjnej czy też przesunięć płyt tektonicznych.

Pod koniec maja krążąca w układzie księżyców Jowisza sonda Galileo zbliżyła się do powierzchni Callisto na odległość 138 kilometrów. Tak bliski przelot pozwolił na uzyskanie najlepszych w historii zdjęć tego księżyca Jowisza.

Doskonała zdolność rozdzielcza zdjęć pozwoliła zidentyfikować kratery meteorytowe o średnicy 3 metrów. Wbrew oczekiwaniom ich liczba nie była wcale tak duża. Dokładna analiza uzyskanych obrazów pozwoli na stwierdzenie, jaka część z nich jest przykryta nowszym materiałem, a przez to na oszacowanie wieku powierzchni księżyca i tempa jego przemian geologicznych.

Dodatkową niespodzianką było odkrycie niewielkich i postrzępionych pagórków lodowych, którymi w niektórych miejscach dość intensywnie usiana jest powierzchnia Callisto. Astronomowie podejrzewają, że jest to materiał wyrzucony podczas zderzenia, do którego doszło miliardy lat temu. Co ciekawe, każdy pagórek ma jasny wierzchołek otoczony ciemną obwódką. Wygląda to tak, jakby ciemniejszy pył zsuwał się po zboczach i osadzał się u podstawy pagórka. Mechanizm powstawania takich struktur wydaje się być związany z wciąż aktywnym procesem erozji.

W przypadku powierzchni Callisto proces erozji polega na tym, że lód, przechodząc bezpośrednio do stanu gazowego, pozostawia na powierzchni pył, który był z nim zmieszany. Ten ciemniejszy od lodu pył lepiej pochłania światło słoneczne i przez to podgrzewa swoją okolicę, przyczyniając się do wyparowywania następnych porcji lodu i napędzając cały proces.

Autor

Marcin Marszałek