Chicago – miasto zwane w USA miastem wiatrów już wkrótce będzie nieco jaśniejsze dzięki strumieniowi światła o dużej mocy, produkowanym przez nową latarnię nawigacyjną umieszczoną na szczycie wieżowca Palmolive w Chicago. Członkowie Towarzystwa Astronomicznego Calumet (Calumet Astronomical Society – CAS) są przeciwni realizacji tego projektu i rozpoczęli kampanię wymierzoną przeciw latarni.

Latarnia na szczycie wieżowca Palmolive w Chicago rozpocznie pracę pod koniec tego roku. Członkowie CAS są przeciwni jej uruchomieniu, twierdząc że intensywny strumień światła emitowany przez latarnię będzie miał szkodliwy wpływ na budowane obecnie przez tę organizację kosztem 250 000 USD publiczne obserwatorium w Indiana Dunes State Park. Obserwatorium ma być położone w odległości 56 kilometrów od miasta.

Światło będzie szkodzić nie tylko astronomom ale i dzikiej przyrodzie” podkreśla William Bahus, Dyrektor CAS zajmujący się edukacją o zanieczyszczeniach światłem. – „Towarzystwo Audibona (Audubon Society) raportuje, że każdego roku miliony ptaków giną wewnątrz budynków i innych struktur wlatując tam w stanie oszołomienia spowodowanego jasnym światłem„. Ponadto, poza marnowaniem energii istnieje również obawa, że latarnia może stwarzać zagrożenie dla nisko lecącego samolotu powodując powstawanie niepożądanych odbić swiatła.

Te obawy są całkowicie bezpodstawne” – odpowiada Peter Bazeli, asystent wiceprezesa wykonawcy budynku – firmy Draper i Kramer. Według Bazeliego latarnia całkiem oszczędnie konsumuje energię. Dodaje również, że firma wynajęła już konsultantów oświetlenia i lotniczych dla przeprojektowania latarni. Plany zakładają dodanie płyt ograniczających i osłon w celu zminimalizowania przenikania światła do stojących w otoczeniu drapaczy chmur. Co więcej, firma będzie uczestniczyć w miejskiem programie wyłączeń światła dla ptaków (Lights Out for Birds program) wyłączając latarnię podczas sezonowych szczytów ich przelotów.

W przeciwieństwie do oryginalnej, pełnoobrotowej (światło emitowane dookoła przez obrót o 360 stopni) latarni nawigacyjnej Lindbergha (nazwanej tak na cześć legendarnego lotnika) eksploatowanej w latach 1930-81, kąt emisji światła nowej latarnii wartej 88 000 USD, będzie wynosił jedynie 120 stopni, a światło będzie kierowane na jezioro Michigan. Bazeli uznaje, że latarnia jest elementem czysto dekoracyjnym. „Jej przeznaczeniem jest podkreślenie stylu art deco w jakim zaprojektowano budynek” podkreśla. – „Latarnia zaznacza powrót do starego wizerunku Chicago. To część naszego dziedzictwa architektonicznego. Nasza latarnia jest tylko jednym z wielu świateł w mieście„.

Wciąż jednak lampa będzie tak jasna jak 52 miliony żarówek o mocy 100 watów. To właśnie dlatego członkowie CAS nadal mają wątpliwości. Skoro tylko dowiedzieli się o projekcie zaraz rozpoczęli kampanię internetową nawołującą firmę Draper i Kramer do włączania latarni tylko podczas wydarzeń o specjalnym charakterze.

Autor

Marcin Marszałek

Komentarze

  1. Michal M.    

    Bezmyślność sięgnęła szczytu — Kiedy patrzę na oświetlone w nocy parkingi przed domami handlowymi, zabytkowe budynki oświetlane światłem od spodu to mnie szlag trafia. Albo punktowe światła świecące spod wielkich domów handlowych prosto w w niebo! Coż za bezmyślnmość (ku naszej szkodzie i za nasze pieniądze!)

    Bezmyślność projektantów sięgnęła szczytu jednak w Chicago. Będą sobie ogromną mocą oświetlać jezioro! W niektórych stanach USA wprowadza się przepisy nakazujące montowanie lamp oświetlających ulice a nie chmury, a w Chicago wręcz odwrotnie! Nigdy USA nie były dla mnie krajem w którym inteligencja byłaby w modzie ale tym pobili sami siebie!

    Jednoczmy się w walce o ciemne niebo!!!

Komentarze są zablokowane.