Naukowcy z planetarnego instytutu w Tucson rozpoczęli szczegółową analizę danych uzyskanych przy pomocy spektrometru promieniowania gamma na pokładzie sondy Kaguya. Dane te pozwolą sporządzić mapę występowania poszczególnych pierwiastków na powierzchni Księżyca. Do tej pory odnaleziono takie pierwiastki jak: uran, tor, potas, tlen, magnez, krzem, wapń, tytan, żelazo.

Wcześniejsze dane z misji Apollo i sondy Lunar Prospector nie były tak szczegółowe. Spektrometr sondy Kaguya wykorzystywał bardziej zaawansowaną technologię detektorów germanowych. Po raz pierwszy w historii badań srebrnego globu zarejestrowano m.in. uran.

Robert Reedy jako główny badacz danych instrumentu GRS (gamma-ray spectrometer), otrzymał wsparcie od japońskiej agencji kosmicznej (JAXA). Analiza danych będzie finansowana przez dwa lata z funduszy NASA programu SALMON.

Autor

Andrzej Żukowski

Komentarze

  1. amperion    

    Baza — No to budujemy bazę na księżycu i reaktory prądotwórcze 🙂 i jazda na marsa 😀

    1. dfTruF    

      Nie tak szybko — Najpierw musi się skończyć cykl gospodarki globalnej opartej tylko na konsumpcji. Eksploracja kosmosu to idea, której kapitalizm wolnorynkowy nie trawi, jest zbyt skupiony na rzeczach przywiązanych do „niewidzialnej ręki” podaży i popytu.
      To trochę potrwa, może nawet kilka pokoleń.

      Obym się mylił. Oby nie nastąpiła era mikro wojen chaotycznych o pieniądze na biologiczne przetrwanie, bez idei.

      1. GROSZ-ek    

        Wolny rynek w Kosmosie — Pozwolę sobie nie zgodzić z tą opinią.
        Wydaje mi się, że właśnie ze względu na brak mechanizmów rynkowych tak wolno postępuje kolonizacja Kosmosu. Zgodnie z traktatami międzynarodowymi, ciała niebieskie mają taki sam status jak Antarktyda – są „wspólnym” dziedzictwem ludzkości (cokolwiek miałoby to znaczyć) i żadne Państwo lub ich obywatele nie mogą rościć sobie praw do nich (tzn: nikt nie może powiedzieć że np: „Księżyc jest mój” i czerpać z tego powodu jakieś profity, a nie pozwalać na to innym). O ile w przypadku Antarktydy może mieć to sens (zachowanie unikalnego środowiska itd), to w wypadku Księżyca, Marsa i innych planet utrudnia ich ekonomiczne zagospodarowanie.

        Jeśli ludzie mają żyć w Kosmosie i przy okazji się nie zabijać, ten stan musi ulec zmianie. Brak jasno określonej własności prowokuje sytuacje „kto pierwszy, ten lepszy” – a to już prosta ścieżka do konfliktów i działań z użyciem przemocy. A śmiertelność w Kosmosie będzie na pewno bardzo wysoka…

        Rozwiązaniem może być ustanowienie – np na podstawie nowego międzynarodowego traktatu o kolonizacji przestrzeni kosmicznej – „spółek kolonizacyjnych „- na wzór XVII-wiecznych kompanii handlowych – posiadających prawo własności do określonej planety, księżyca, grupy planetoid itd. Taka spółka kolonizacyjna – np. Lunar Inc – miałaby prawo do sprzedaży terenów pod warunkiem ich zagospodarowania w jakiej perspektywie czasowej (np. 25-lat), prawo nakładania i pobierania podatków od wszelkiej działalności na swoim terenie, emitowania waluty, a także prawo stanowienia prawa na swoim terenie i nadawania obywatelstwa. Władzami spółki byłyby Rada Akcjonariuszy – reprezentująca osoby i instytucje, które zaangażowałby się kapitałowo i Rada Mieszkańców – reprezentująca mieszkańców danej planety, księżyca itd. W zależności od liczby mieszkańców wzajemne relacje tych władz zmieniałyby się (na początku Rada Akcjonariusz miałaby zdecydowanie lepszą pozycję od Rady Mieszkańców, ale w miarę upływu czasu i wzrostu liczby mieszkańców ulegałoby to stopniowej zmianie). Rada Akcjonariuszy i Rada Mieszkańców powoływałyby wspólnie Zarząd, który kierowałby sprawami spółki. Oprócz nich funkcjonowałby Sąd Najwyższy do rozstrzygania sporów w ramach spółki oraz inne niezbędne urzędy.

        Do sprawowania nadzoru nad tymi wszystkimi spółkami zostałaby powołana Międzynarodowa Agencja Przestrzeni Kosmicznej, która kontrolowałaby czy spółki działają zgodnie z celami do jakich zostały powołane oraz czy przestrzegają ustanowionych zasad we wzajemnych relacjach i w relacjach z mieszkańcami, a także organizowałaby sposoby postępowania wszędzie tam gdzie władztwo spółek by nie sięgało (np kontrola ruchu, służby ratunkowe czy policyjne w przestrzeni kosmicznej).

        Tak zorganizowany sytemu kolonizacji Kosmosu pozwoliłby na zaangażowanie olbrzymiego kapitału prywatnego, którego biliony krążą teraz po świecie bez żadnego wyraźnego celu, w nabywanie emitowanych przez spółki kolonizacyjne akcji i obligacji. A to już byłyby pieniądza aż za nadto duże aby rozruszać cały system i pchnąć na nowe tory ideę kolonizacji naszego Układu Słonecznego.

        Wyobrażam sobie – że jeśli taki traktat zostanie wynegocjowany i Agencja Przestrzeni Kosmicznej zostanie powołana, to można na początek powołać 2 spółki kolonizacyjne: Lunar Inc. do kolonizacji Księżyca i Mars Corp. do kolonizacji Marsa. Spółki te emitując akcji i obligacje, a także sprzedając prawa własności do terenów pod warunkiem ich zagospodarowania w jakimś horyzoncie czasowym (np. 25-lat) zebrałyby kapitał (być może liczony w miliardy jeśli emisja byłaby ogólnoświatowa), który mogłyby przeznaczyć na zorganizowanie odpowiednich misji – najpierw odkrywczych, później kolonizacyjnych, a także na wybudowanie odpowiednie infrastruktury na Ziemii do obsługi tych misji. Jeśli spółki się sprawdzą, to można później powołać takie spółki do kolonizacji Pasa Asteroid, układu Jowisza,Saturna, a może nawet Merkurego i Wenus.

        ak się Wam widzi taka wizja „podboju” Kosmosu?

        1. rabit    

          Cieakawy koncept — Interesujący i całkiem wiarygodnie wyglądający koncept.
          Teraz by się przydało aby ktoś taki koncept tylko bardziej rozwinięty i szczegółowy. przedłożył do ONZ, NATO, Parlamentu Uni europejskiej, Chin, USA, Japonii i innych zainteresowanych stron aby się mogły nad tym zastanowić o rozstrzygnąć wszystkie ewentualne sporne kwestie na drodze dyplomatycznej.

        2. dfTruF    

          neoliberalistyczna utopia — Dyplomatycznie poprawne, tylko kto odważy się wyłożyć kapitał początkowy dla „Lunar Inc”?

          Banki nie dadzą kredytu na podbój kosmosu z wiadomych przyczyn (zbyt duże ryzyko).

          Organizacje międzynarodowe ugrzęzły w ustalaniu kompromisów dotyczących bardziej przyziemnych spraw.

          Duże firmy patrzą realistycznie jak tu zaoszczędzić i przetrwać na rynku (z nosem przy ziemi i ręką na pulsie), aby w miarę dobrze wypaść w raporcie kwartalnym.

          Niektórzy najbogatsi niby mają jakieś wizje, ale nie są one rozważane w sposób poważny na salonach.

          W takiej dystopii może się udać co najwyżej okołoziemska turystyka kosmiczna dla najbogatszych.

        3. GROSZ-ek    

          No wiesz … — Tak naprawdę pierwsze pieniądze byłyby potrzebne na organizacje systemu – a to raczej nie muszą być duże kwoty (rzędu kilkadziesiąt lub kilkaset milionów). Gdy już odpowiednie instytucje powstaną, na świecie znajdzie aż za dużo chętnych, gotowych wydać jakąś część swojego majątku udział w kolonizacji Kosmosu. Sam bym wydał tysiaka na taką okoliczność .. 🙂

        4. dfTruF    

          mhm — Organizacje non-profit w środowisku wolnorynkowym działają w sposób przerywany, w zależności od wielkości środków, które im spadną z dobrowolnych datków i aktualnej liczby wolontariuszy zaangażowanych w projekt. W takiej sytuacji trudno jest mówić o stałym, długoterminowym finansowaniu badań naukowych, które są podstawą przy tego typu przedsięwzięciach. Trudno jest nakreślić wizję rozwoju takiej organizacji, która jest uzależniona od aktualnych, dobrowolnych dawców. Na wykresie aktywności organizacji byłyby same zrywy posiekane zastojami.
          Coś w stylu kolejnego „mars society”, które ma być podwaliną pod kosmiczny wolny rynek? To chyba trochę za mało. Chyba że większość populacji Ziemi zrzuci się po tym symbolicznym tysiaku (minimum), a to jest oczywiście nie możliwe. Dlatego nikt nie próbuje stworzyć takiej organizacji.

        5. GROSZ-ek    

          Żadne non-profit !!! — Żadne non-profit – czysta komercja !!!

          Ten tysiak miałbym wydać na nabycie ewentualnych udziałów w Lunar Inc – tak samo jak miliony innych ludzi na całym świecie, gdyby z jednej strony spółka ta miałaby prawo własności Księzyca, a z drugiej strony – istniałaby agencja nadzorująca Lunar Inc, kontrolująca spółkę pod kątem realizacji celu kolonizacji Księżyca.

          Agencja – w świetle mojego pomysłu – byłaby instytucją międzynarodową, kontrolowaną przez państwa i nadzorującą spółki kolonizacyjne. Jej środki pochodziłyby z funduszy państwowych krajów członkowskich, a każdy z krajów mógłby mieć siłę głosu propocjonalną do wpłaconych pieniędzy. Jej zadaniem – oprócz kontroli i nadzoru spółek kolonizacyjnych, byłoby stworzenie i prowadzenie działań w samej przestrzeni kosmicznej, w tych obszarach które nie przynoszą zysku, ale są niezbędne do sprawnego funkcjonowania w przestrzenii kosmicznej. Byłyby to głównie: kontrola ruchu w przestrzeni kosmicznej (żeby staki kosmiczne nie wpadały na siebie – analogicznie do kontroli ruchu powietrznego), akcje ratunkowe (gdy jednak statki wpadły na siebie) oraz akcje policyjne (gdyby jeden z nich zrobił nieprzypadkowo).

          Spółki kolonizacyjne – byłyby instytucjami nastawionymi na zysk, pochodzący głównie z 2 źródeł:
          1) sprzedaż tytułów własności gruntu pod warunkiem zagospodarowania w przeciągu jakiegoś czasu;
          2) opodatkowania osób i firm działających na terenie kolonizacji.
          Oczywiście, zanim zacznie ściągać podatki, to na jej obszarze kolonizacyjnym muszą najpierw znaleźć się ludzie. W tym celu musi wybudować odpowiednią infrastrukturę, przedsięwziąć odpowiednie wyprawy, itd. Pieniądze na te niewątpliwe kosztowne wydatki spółki mogłaby uzyskać z ogólnoświatowej emisji akcji. Wydaje mi się, że taka emisja cieszyłaby się na świecie naprawdę wielkim zainteresowaniem i spółka kolonizacyjna nie miałaby problemów z jej ulokowaniem na światowych rynkach finansowych. Po zebraniu tych grubych, dziesiątek miliardów mogłaby przystapić do rozpisania przetargów na realizację swojego celu.

          A Agencja sprawdzałaby, czy faktycznie pieniądze akcjonariuszy spółki są wydawane zgodnie z celem, sama teże przystępując do realizacji zadań które przed nią zostały postawione.

        6. dfTruF    

          ładna idea, ale nierealna w obecnej sytuacji — Używasz tego samego sposobu myślenia co inicjatorzy międzynarodowej stacji kosmicznej, tylko że bardziej naginasz do mechanizmu systemu finansowego, który jest podatny na wahania koniunktury i z obrzydzeniem patrzy na ryzykowne zagrania.
          Międzynarodowa Stacja Kosmiczna to taki przykład spontanicznej inwestycji naukowej bez biznes planu w żargonie wolnorynkowym. Projekt nie potrafi zarobić na bieżące potrzeby, a co dopiero mówić o zwrocie z całej inwestycji. A to jest tylko kilka modułów na orbicie,… nie na Księżycu.

        7. GROSZ-ek    

          ISS – komercyjnym programem? — Nie wiedziałem, że ISS jest komercyjnym programem…
          Z tego co pamiętam to ma on raczej podstawy polityczno-naukowe, a elementy komercji w postaci turystyki kosmicznej wprowadzili Rosjanie przy silnym sprzeciwie Amerykanów (do tego stopnia, że zabronili wstępu do swojej części pierwszemu turyście). Rosjanie w ten sposób chcieli zmniejszyć finansowe dolegliwości swojego uczestnictwa w programie ISS. I jeśli spojrzeć na całość dorobku tego program, to w mojej ocenie właśnie rozwój turystyki kosmicznej ma największe znaczenie. Kosmos stał się dostępny także dla zwykłych ludzi z odpowiednio dużą sakiewką. A 20 mln USD – jakkolwiek dużo – jest do zarobienia także w Polsce (ponoć Leszek Czarnecki – polski przedsiębiorca – poważnie rozważał/planował swój lot na ISS).

        8. Michał M.    

          Za 100, 1000, 10000 lat — Ciekawa dyskusja:-)

          > Agencja – w świetle mojego pomysłu – byłaby instytucją
          > międzynarodową, kontrolowaną przez państwa i nadzorującą spółki
          > kolonizacyjne.

          Taki kosmiczny łoenzet?:) To nie zadziała. Obecne państwa/firmy/organizacje są zbyt nastawione na realizację swoich egoistycznych celów.

          ONZ nie jest w stanie wymusić pokoju na świecie. Strefa Gazy, Afganistan, Afryka. Wszędzie giną ludzie, a organizacje międzynarodowe są bezsilne. A to są poważne, dzisiaj istniejące problemy. Nie podbój Kosmosu, który póki co jest pisany palcem po wodzie.

          Na takim etapie rozwoju państw na świecie nie jest moim zdaniem możliwe stworzenie organizacji międzynarodowej, która w uczciwy i skuteczny sposób zarządzałaby Księżycem.

          Moje zdanie jest takie: Ludzkość nie dojrzała jeszcze do prawdziwego podboju Kosmosu. Próba kolonizacji Księżyca skończyłaby się kłótniami, napięciami politycznymi, w końcu wojnami o wpływy. Nie potrzebujemy „zarażać” Układu Słonecznego całym naszym, ziemskim syfem: przestępczością, zanieczyszczeniami, nienawiścią, nietolerancją.

          Dopóki państwa będą ważniejsze niż ludzie, lepiej żebyśmy siedzieli na naszej Ziemi i dojrzewali.

          Świat który będzie w stanie podbijać Kosmos musi być zupełnie inny niż nasz teraz. Dla nas tak niewyobrażalny, jak dla ludzi w średniowieczu niewyobrażalny byłby XXI wieku. Może te zmiany nastąpią za 100 lat, może za 1000. Wierzę że nastąpią, ale nie wierzę że je zobaczę.

        9. GROSZ-ek    

          Agencje ONZ a Agencja Międzynarodowa — Nie każda agencja międzynarodowa jest agencją ONZ. I nie każda z nich działa tak jak ONZ. Znajdzie się kilka, które swoją rolę pełnią naprawdę dobrze.

          Myslę, że gdyby to odpowiednio zaprojektować, to i Międzynarodowa Agencja Przestrzeni Kosmicznej działaby całkiem dobrze. Zwłaszcza, gdyby miała swoje własne źródła dochodu – np. obligatoryjny, kilkuprocentowy przychód od dochodów uzyskiwanych przez spółĸi kolonizacyjne i innych firm działających w przestrzeni kosmicznej. Tak więc na jej źródła finansowania składałby się: dotacje od państw członkowskich oraz podatki i opłaty pobierane od spółek kolonizacyjnych i innych . Można by przyjąć zasadę, że każdy podmiot, który finansuje agencje, ma prawo do uczestniczenia w obradach jakiejś Rady Donatorów podejmującej strategiczne decyzje odnośnie agencji (np. wybór władz agencji, kontrola finansów, itd). Pozwoliłoby to na pewną formę niezależności od państw członkowskich, a jednocześnie – na związanie przyszłości agencji z postępem kolonizacji Kosmosu.

  2. GROSZ-ek    

    Wizja przyszłości — Woda i uran – dwa niezbędne substancje do przetrwania w Kosmosie. Jednego i drugiego na Księżycu nie ma za wiele. Wody jest więcej na zewnątrz orbity Ziemi, a uranu potencjalnie dużo może być na Merkurym. Być może, w dalekiej przyszłości, gdy ludzie bardziej zadomowią się w Kosmosie, wykrystalizuje się gospodarka, w której wodę będziemy sprowadzać z okolic Marsa, uran z Merkurego, a na Księżycu będzie centrum przemysłowe Układu Słonecznego.

  3. amperion    

    To może … — .. trzeba te wszystkie mądre wypowiedzi zebrać w jeden dokument i przedstawić w kilku językach kilku najbardziej wpływowym ludziom świata xD
    i jesteśmy w domu! …yy, w sumie na księżycu! 🙂

    1. GROSZ-ek    

      Sam pomysł nie wystarczy — Sam pomysł nie wystarczy, należy ubrać go w słowa i przygotować:

      1. projekt międzynarodowego traktatu o kolonizacji przestrzeni kosmicznej;

      2. projekt statutu międzynarodowej agencji przestrzeni kosmicznej;

      3. projekt statutu spółki kolonizacyjnej (np. Księżyca lub Marsa);

      Pod kątem tych prac można byłoby założyć odpowiednią stronę www np. w formie Wiki połączonej z odpowiednim forum. Może ASTRONET objęłoby patronat nad tą propozycją?

  4. amperion    

    No dobra — Jakieś podpowiedzi odnośnie nazwy strony, co mogłaby być uniwersalna dla wielu języków? Zaraz coś założę na darmowym hostingu (jeśli ktoś ma lepszą opcję, niech napisze).

    Można by spróbować rozwinąć ten projekt w internecie, sprawdzić jakie zmiany, ulepszenia, modyfikacje, propozycje ze strony internautów może przynieść ta inicjatywa 🙂
    A kto wie może rzeczywiście się uda! ;-P

Komentarze są zablokowane.