Najnowsze badania sondy Messenger rozstrzygnęły czterdziestoletni spór dotyczący ewolucji Merkurego. Zgodnie z przewidywaniami teoretycznymi, wychładzanie się metalicznego jądra powinno spowodować większe niż szacowane do tej pory kurczenie się planety. Jednak do tej pory brakowało na to dowodów obserwacyjnych.

Artykuł przygotował Michał Kruk.

Proces kurczenia się Merkurego wynika z jego niezwykłej budowy zewnętrznej. Jądro Merkurego zajmuje jego większą część i może się szybko ochładzać, gdy ciepło ucieka z niego w kierunku powierzchni. Według modeli średnica planety powinna zmniejszyć się o 10 do 20 km od czasu powstania. Jest to o wiele więcej, niż naukowcy oszacowali na podstawie danych z sondy Mariner 10, które zostały zebrane w latach 1974-75 w czasie przelotów sondy obok Merkurego.

Merkury nieustannie się ochładza i zmniejsza swoją objętość, w wyniku czego jest pokryty licznymi pęknięciami oraz długimi wałami. Dzięki pomiarom długości i wysokości skarp badacze mogą obliczyć, jak zmieniły się rozmiary planety. W tym celu sonda Messenger wykonała szczegółowe zdjęcia powierzchni Merkurego.

W wyniku tych prac odkryto wiele stromych, pionowych skarp oraz grzbietów. Według Paula Byrne, nowoodkryte skarpy i grzbiety mogą być powiązane z kurczeniem się planety. Paul Byrne jest specjalistą w dziedzinie astronomii planetarnej, pracującym na Carnegie Institution for Science w Waszyngtonie i przedstawił rezultaty badań Amerykańskiej Unii Geofizycznej w San Francisco.

Na podstawie pomiarów skarp, średnica Merkurego mogła zmniejszyć się o 10,2 km. Natomiast porównanie stromych skarp i pozostałych grzbietów sugerują, że Merkury skurczył się nawet o 11,4 km. Nie znamy jednak wszystkich detali powierzchni tej planety, dlatego przyszłe badania mogą ponownie zmienić szacunki dotyczące skurczenia się Merkurego.

Autor

Avatar photo
Redakcja AstroNETu

Komentarze

Komentarze są zablokowane.