Jowisz poznany już jako najpotężniejszy w swoim rodzaju obiekt Układu Słonecznego, wciąż potrafi olśnić zaimprowizowaną w naprędce iluminacją wywołaną przez zorzę polarną. 21 września 1999 roku podczas obserwacji planety prowadzonej za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble’a (HST), północny rejon polarny Jowisza wprost eksplodował w ultrafiolecie 30-to krotnie pulsując jasnością w ciągu zaledwie 70 sekund.

Zaraz potem zjawisko osłabło prawie tak szybko jak się pojawiło. Jakkolwiek Fizycy przestrzeni kosmicznej obserwowali Jowisza za pomocą HST od ponad dziesięciu lat, dotychczas nie byli świadkami zjawiska tak nagłego i o takiej intensywności.

Inaczej niż w przypadku zórz występujących na Ziemi napędzanych oddziaływaniem wiatru słonecznego z bąblem magnetosfery naszej planety, zorze na Jowiszu napędza jego szybka, 9,9 godzinna rotacja i wewnętrzna magnetosfera. Elektrony pochwycone przez pole magnetyczne pędzą wzdłuż jego linii po spirali w dół, zderzając się z górnymi warstwami atmosfery Jowisza wywołując tym samym ultrafiletową poświatę atomów wodoru. Mimo, że rozbłysk z 1999 roku zaobserwowano jako zorzę ograniczoną do rejonu bieguna, jego źródło znajdowało sie jednak głębiej w magnetosferze, w granicach 3-4 milionów kilometrów od skierowanego ku Słońcu „porannego” kwadrantu Jowisza.

Zespół obserwatorów kierowany przez J. Huntera Waite’a Jr. z Southwest Research Institute nie potrafi jeszcze wytłumaczyć tego rozbłysku, ale podejrzewa ingerencję czynnika zewnętrznego. W artykule jaki zespół opublikował w wydaniu magazynu Nature z 12 kwietnia, naukowcy sugerują wystąpienie silnego oddziaływania magnetosfery Jowisza z bardzo gęstym podmuchem wiatru słonecznego. Z uwagi na to, że międzyplanetarna pogoda nie była nadzwyczajnie burzliwa tego dnia, według zespołu jeśli zmiany ciśnienia wiatru słonecznego istotnie wywołują takie rozbłyski to nie są wcale takie niezwykłe.

Autor

Marcin Marszałek