Na północy Kanady, na wyspie Devon rozpoczyna się kolejny sezon symulacji Marsa na naszej planecie.

28 czerwca badacze zamieszkali w Mars Society’s Flashline Mars Arctic Research Station na drugie z rzędu lato. Teren na wyspie Devon służy członkom prowadzonego przez NASA Haughton-Mars Project jako „dom z dala od domu”. To kosmiczne obozowisko jest przygotowane na próbny start pozaziemskich technologii i strategii badawczych.

Badacze wybrali wyspę Devon, ponieważ oferuje ona podobne do marsjańskich cechy geologiczne i lodowcowe. Jest odległą, nieprzyjazną, niezamieszkałą wyspą. 20-kilometrowej średnicy krater uformowany przez meteoryt 23 miliony lat temu dodaje krajobrazowi obcego wyglądu.

Kiedy na wyspie nastała ostra zima, wybudowana w zeszłym roku stacja FMARS (Flashline Mars Arctic Research Station) przeszła kryzys. Została ona opuszczona, ale przetrwała tę próbę nienaruszona. Badacze mieszkają w FMARS od 28 czerwca i pozostaną tam do 7 lipca. Potem do stacji wprowadzi się kolejno sześć załóg. Ostatnia z nich opuści wyspę Devon w połowie sierpnia. Razem 25 ludzi, 12 nowych członków i 13 biorących udział po raz drugi, będzie mieszkać w FMARS. Wszyscy są ochotnikami. „Lokatorzy” wyspy Devon to chemicy, inżynierowie, fizycy, geolodzy oraz biolodzy, a także eksperci od komputerów i robotów. W tej mieszance nie zabrakło także niezależnego filmowca.

Nasza pierwsza ekspedycja była przede wszystkim poświęcona budowie stacji. Napotykaliśmy na znaczne trudności, z którymi daliśmy sobie jednak radę. – powiedział Robert Zubrin, przewodniczący Mars Society w Indian Hills, Colorado.

Po powrocie na wyspę dwa miesiące temu, grupa odkryła, że stacja bardzo dobrze przetrwała zimę. Przygotowując stację do nadchodzącego sezonu letniego, wprowadziliśmy w niej liczne ulepszenia. – powiedział Zubrin internetowemu serwisowi informacyjnemu SPACE.com.

W ciągu najbliższych dwóch miesięcy sześć różnych załóg spędzi na wyspie po dziewięć dni każda. Będą prowadzić badania geologiczne i biologiczne terenu w warunkach podobnych do tych na Marsa. Zubrin obejmie stanowisko dowódcy dwóch pierwszych spośród sześciu drużyn. Nie będziecie mogli wyjść na zewnątrz bez kombinezonu kosmicznego. Pomiędzy sobą będziecie się komunikować przez radio. Będziecie musieli spędzić 10 minut w śluzie powietrznej przy wychodzeniu i wchodzeniu do stacji. – powiedział. Nawet komunikacja pomiędzy stacją i światem zewnętrznym będzie buforowana przez opóźnienie czasowe, aby naśladować realną komunikację pomiędzy Marsem i Ziemią.

Wielu ludzi wierzy, że załogi biorące udział w misji na Marsa muszą być zmuszone do o wiele większego wysiłku. Sprawdzenie tego będzie jednym z naszych eksperymentów – powiedział. Oszczędzanie wody jest również ważne. Sprawdzimy, jak na morale załóg wpłynie znaczne ograniczenie zużycia wody. – powiedział Zubrin. Prezydent Mars Society twierdzi, że tegoroczna ekspedycja będzie najbardziej realistyczną symulacją Marsa, jaką kiedykolwiek przedsięwzięto.

Dowództwo pozostałych czterech załóg przypadło w udziale Pascalowi Lee, naukowcowi pracującemu dla projektu. Haughton Mars Project jest po to, aby pokazać tak dużej liczbie ludzi jak to tylko możliwe, jak misja na Marsa może wyglądać – powiedział Lee. – Trzeba też ocenić, jakie technologie potrzebne do manipulowania, transferowania, zarządzania i zbierania danych byłyby najlepsze w takich warunkach. Innym priorytetowym obszarem są typy narzędzi potrzebnych w stacji badawczej. Trzeba wybrać sprzęt do przetwarzania skał, mikroskopy i sprzęt wideo. Chcemy wiedzieć, ile skał można urobić i zbadać posiadanymi narzędziami, sensownie je wykorzystując – powiedział Lee.

Duża część badań prowadzonych przez Lee skupia się na świadomości sytuacyjnej: Jak ekspedycja na Marsa ma składać raporty z codziennych zdarzeń, zarówno te osobiste, jak i naukowe dane.

W tym roku NASA/SETI Institute Haughton-Mars Project planuje przetestować zachowanie się wszelkiej potrzebnej maszynerii. Robot Hyperion (patrz powiązane newsy) oraz zbudowany przez Defense Advanced Research Project Agency (DARPA) prototyp samolotu będą testowane w terenie. Prototyp ma wystartować i oblecieć wyspę Devon, wykonując zdjęcia. Ma to pomóc w przygotowywaniu tras wypraw. Hamilton Sunstrand wypróbowuje koncepcję kosmicznego kombinezonu dla przyszłych badaczy Marsa. Dodatkowo pojazdy poruszające się w każdym terenie (podarowane przez Kawasaki) umożliwią członkom załogi podróżowanie po wyspie. Do każdego wehikułu będzie przyczepiony na długim sznurku balon z kamerą. Balon będzie także zaopatrzony w antenę, tak aby zwiadowca znajdujący się daleko od bazy pozostawał z nią w kontakcie.

Dużą część ekwipunku, takiego jak skafandry kosmiczne czy osobiste pojazdy, zawdzięczamy prywatnym sponsorom – powiedział. To bardzo ważne, aby sektory rządowy i prywatny efektywnie ze sobą współpracowały. Myślę, że to, co robimy tutaj, pokazuje, że możemy prowadzić eksplorację Marsa przy pomocy tych dwóch sektorów, pracujących ramię w ramię – dodał.

Tymczasem gotowe są już plany kolejnej symulacji Marsa – tym razem w terenie pustynnym. Nową stację można oglądać w Kennedy Space Center na Florydzie. Nie wiadomo jeszcze, gdzie zostanie zlokalizowana – oprócz pustyni Mojave w Kalifornii, w grę wchodzą jeszcze pustynie w Newadzie, Arizonie, Teksasie i Utah. Omawiana stacja będzie funkcjonować przez okres jesieni, zimy i wiosny, a stacja na wyspie Devon – w lecie. Dzięki temu symulacje będą mogły być prowadzone przez okrągły rok. Zubrin nie wykluczył ponadto powstania innych stacji, np. w Australii czy na Islandii.

Autor

Andrzej Nowojewski

Komentarze

  1. Sławek    

    Marsjańskie wioski — Mysle że to dobry pomysł stwarzać warunki marsjańskie na ziemi , można wtedy przetestować sprzęt ,zaplanować misje a co najważniejsze można sprawdzić wytrzymałość ludzkiej psychiki. ps .Polecam książke „Mars Direct” autorstwa Roberta Zubrina

    1. Michał M.    

      Kupcie „Postępy Astronomii”! — Przeczytałem wczoraj w najnowszym numerze „Uranii-Postępów Astronomii” artykuł pana Andrzeja Marksa „Kiedy na Marsa?” i czuję się jakbym dostał kijem po łbie!

      Z wyliczeń autora (co do których można mieć ufność, bo jest on w tych sprawach fachowcem) wynika, że lot załogowy na Marsa w najbliższej przyszłości jest… niemożliwy i jakiekolwiek udzielanie odpowiedzi na pytanie „Kiedy?” jest oszustwem. Autor analizuje ile prowiantu, sprzętu należy wziać, jak duży (i przede wszystkim – jak ciężki) musi być statek kosmiczny, porównuje to z danymi dla obecnie istniejących rakiet.

      Naprawdę, przeczytajcie! Mars wcale nie jest „następnym po Księżycu krokiem”. Lądowanie na Srebrnym Globie to był mały krok dla ludzkości, wielkiego skoku na Marsa nasze pokolenia mogą nie doczekać 🙁 A szkoda…

    2. Rafał B. Szulc    

      Oraz podobne… — Temat już tu się przewijał, w innych wątkach, jak to przypomniał Chieff tej listy, Azzie, w wypowiedzi „Polecam tez watek marinistyczny 🙂 ” – patrz pod http://forum.astronet.pl/index.cgi?142#n000003 – zresztą i wątek „Pomocy!” dotyczy przygotowań do życia w kosmosie – a może nawet w Kosmosie! No cóż, w jeszcze innych wątkach też się pojawia. Najłatwiej i najszybciej przeglądać całość przez link „ostatnie posty” dostępny zazwyczaj (choć… nie zawsze!) wśród tych, które widać standardowo w lewym górnym narożniku. Odsyła on do najnowszych wypowiedzi ze wszystkich wątków, polecam!

      Natomiast co do „symulacji” – nawiążę tu też do owego „wątku marynistycznego” – pewnie nie każdy człowiek, a może nawet rzadko który – jest w stanie wyobrazić sobie skalę napięć psychicznych, jakie rodzą się w tak ekstremalnych warunkach. Nawet w pudle mają się lepiej, choć pewnie by zaprzeczali…
      Wspominano wcześniej o warunkach na łodzi podwodnej. Wydaje mi się, że „klasyczna” – nie jest dobrym przykładem, choć słodko tam nie jest. Lecz przecież spalinowo-elektryczna przebywa w zanurzeniu mniej niż 10% swego czasu! Natomiast atomowa – może opłynąć „pod” – kulę ziemską! i to kilkakrotnie. Niestety, wytrzymałość maszyn to nie wszystko, bo już po jakiś 2 tygodniach ludzie zaczęli by się nawzajem mordować.
      To wcale nie jest wielka przesada!
      Niezłym przybliżeniem mogą być też stacje polarne : ciasno, straszno, zimno, głodno, i do domu daleko.
      W dodatku przez kilka miesięcy – te same gęby, te same gadki, w kółko powtarzane dowcipy, wspólne napięcia, które się nawarstwiają i kumulują. Każdy jest skazany na przymusowe słuchanie, patrzenie i… wąchanie tych samych, monotonnych dni, godzin stojących w miejscu, ludzi stojących nad głową!
      W opisach Stanisława Lema załogi kosmiczne – wyglądają jak dom wariatów! Nie sądzę, że to opis, który można skwitować wzruszeniem ramion : „fantazje!” – myślę, że ignorowanie takich zagrożeń świadczyć może o zaniku wyobraźni.
      Szumnie zapowiadany eksperyment „Sfera” czy też biosfera, czy jakoś tak – zakończył się skrzętnie tuszowanym skandalem. Co się stało – nie wie nikt, ale sprawą interesował się prokurator. Mówiono o „wielu postępkach nieetycznych” – lecz chyba nie chodziło o kanibalizm? Miejmy nadzieję…
      Bo przecież trzeba się wreszcie ruszyć z tego grajdołka. Ale nie dość, że tu straszna prowincja, to i komunikacja jakaś mizerna, najbliższy porządny port – chyba gdzieś w Pasie Kuipera! A może dopiero gdzieś w pobliżu Alfy… Czym się tam dostać? Najszybciej – żaglowcem! Zerknij pod https://news.astronet.pl/dir.cgi?276 – i zbliżone.
      Mars? No tak, może i był kiedyś elementem przystani, lecz teraz pozostał tylko pirs… Port najwyraźniej zamienił się w okruchy planetoid, pewnie komuś zawadzał… Jak Kartagina!

  2. Krzysztof Lewandowski, Mars Society Polska    

    lot na Marsa — nie jest latwy, ale tez nie niemozliwy

    Nie znam pracy dr Marksa z Uranii, chetnie bym sie zapoznal. Pragne jednak zrocic uwage, ze dzisiejsze mozliwosci technologiczne powoli, bo w 30% daja nam mozliwsoc zreaLIZOWANIA MISJI NA mARSA.
    Wiele jeszcze nam brakuje, ale nie znaczym ze lotu nie da sie zrealizowac, Dizsiaj powrywania sie na takie przedsiewziecie to szalenstwo, ale za 10 lat, to juz bedzie mozliwosc.

  3. torcik    

    Panowie prosze nie strasznie ludzi takimi horrorami!!! — Nie moge sie nadziwić straszeniem kolegi takimi „przykładami”;zapomniał kolega ze Poliakow jakoś sobie poradził w ciasnym Mirze ponad rok ( na Marsa leciałoby sie pół roku a moze i udało by sie z 3 miechy)-z tego co wiem nikogo nie „pożarł na Mirze”:) a Mir chyba był troche mniej komfortowy niż przykładowa łódź atomowa. Do Biosfery najwidoczniej wybrano nie tych ludzi co trzeba -psychole zawsze sie znajdą i wszędzie może dopaść każdego z nas ,a możliwości są wysłania ludzi na Marsa (tak myśle, tylko kasy trza i poparcia od polityków + sąsiadów:)na księżyc też sie podobno nie dało polecieć -tak sobie tłumaczyli to niektórzy „fachowcy” 😉 więc z calym szacunkiem dla różnych poglądów (chwale sobie wolność słowa) mniej bełkotu „naukowego „a więcej realizmu 😉 bo sie cofniemy w tył:(( co mysle nikt nie chce.

    1. Rafał B. Szulc    

      To kolega trafił z tym Poliakowem — _ _ _ _ _ jak kulą w płot! Nie dość, że Rosjanin, to jeszcze takie nazwisko. Przecież każdy oczytany człowiek wie, że oni są zrobieni z twardszego materiału. Zresztą, trochę tego surowca użyto i do naszej produkcji. Bo i my, Polacy, mamy w sobie nieco rosyjskiej duszy. Są w nas i czastuszki, i ukraińskie dumki, jest trochę szmojcesu. I po braciach Litwinach surowości trochę, jest pogańska witalność i… katolicka wiara. Sporo tego jest.
      _ _ _ _ _ Co do owego „twardszego materiału” – rzecz jest udowodniona naukowo! Wszystkie zachodnie źródła medyczne, podają jasno, że taki np. etanol jest substancją dość silnie działającą na organizm, zaś przy spożyciu w stężeniach zbyt wysokich, powyżej 60% – wręcz toksyczną! W tym miejscu jest też dodawane często zastrzeżenie: Uwaga! Nie dotyczy to Rosjan, ani Polaków…
      _ _ _ _ _ Przyjmowane też jest w medycynie, że zawartość etanolu we krwi, powyżej czterech, w innych źródłach: 4,5 promila – jest dawką śmiertelną. Zaś u nas policja po długim pościgu zatrzymała (dokładniej: zrobiło to przydrożne drzewo) kobietę, która miała promili DWANAŚCIE!! I jeszcze prowadziła samochód…

      _ _ _ _ _ Co do diety gen. Poliakowa: nie wiem czym się odżywiał. Natomiast to, czy dopuścił się aktu kanibalizmu, byłoby chyba łatwe do sprawdzenia… Raczej trudno się pomylić w tym, ilu ludzi się dotąd wysłało w kosmos, a ilu stamtąd wróciło. Żaden po orbicie nie pęta się bez paszportu, cichutko oraz incognito, prawda? Dlatego, jeśli chodzi o zjadanie ludzi to, za ten przynajmniej okres, Poliakow alibi ma stuprocentowe! W przeciwieństwie do co poniektórych…
      _ _ _ _ _ Przypomina mi to, że od dawna nie odwiedzał mnie E.T. – choć przedtem wpadał co pół roku, góra – co dwa lata. Dzwoniłem do Twardowskiego – też go nie widział od dość dawna. A może ktoś go jednak spotkał ostatnio, nie wiecie? Dajcie znać!
      Ten Poliakow siedział tam, na orbicie, rzeczywiście cholernie długo, ciekawe czym się zajmował?
      _ _ _ _ _ Trochę się teraz zacząłem niepokoić o tego małego, zielonego skubańca…

Komentarze są zablokowane.