Mimo iż grupa plam słonecznych nr 486 zniknęła właśnie z widocznej dla nas strony tarczy słonecznej, to nie przestaje być groźna. Wczoraj o 20:50 naszego czasu wygenerowała rozbłysk słoneczny, który został uznany za najsilniejszy z dotychczas zarejestrowanych, w skali w której mierzy się wybuchy osiągnął X28.

Siła rozbłysku została wstępnie oszacowana na X18, jednak wartość ta uległa zmianie. Gęstość strumienia promieniowania rentgenowskiego w chwili rozbłysku była bowiem tak duża, że na 11 minut nasyciła wszystkie sensory satelity GOES, co uniemożliwiło poznanie rzeczywistej wartości gęstości. Ostatnie tego typu zdarzenie miało miejsce 2 kwietnia 2001 – wówczas rozbłysk został zaklasyfikowany jako X20, najsilniejszy, jaki kiedykolwiek zarejestrowano. Jednak wszystko wskazuje na to, że zostanie on zdetronizowany przez wczorajsze zjawisko.

Rozbłysk słoneczny z 4 listopada 2003 roku obserwowany przez przez instrument EIT 195 słonecznego obserwatorium satelitarnego SOHO. Rozbłysk był jednym z najsilniejszych, jeśli nie najsilniejszym, jakie kiedykolwiek zaobserwowano.

Na efekty nie trzeba było długo czekać – wzmożona jonizacja atmosfery ziemskiej poważnie utrudniła łączność radiową na obszarze USA. Rozbłyskowi towarzyszył gigantyczny koronalny wyrzut masy (CME). Mimo iż nie był on zwrócony w kierunku Ziemi, to ze względu na niespotykaną energię wybuchu miłośnicy obserwacji zórz polarnych powinni dziś i jutro wzmóc czujność.

To już dziesiąty potężny rozbłysk słoneczny w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Tego typu zjawiska są wielką rzadkością, zważywszy na fakt, że Słońce zbliża się obecnie do minimum swojego 11-letniego cyklu aktywności.

Autor

Tomasz Lemiech

Komentarze

  1. $pryt    

    To mógłby być koniec? — O tym superrozbłysku mówili właśnie w Pogodzie, w TVN 1. Powiedzieli, że fala zjonizowanych cząsteczek przeszła obok Ziemi. Stwierdzili, że gdyby uderzyła prosto w naszą planetę, to mogłyby wyparować o oceany i… co tu dużo gadać-także reszta życia. Jak myślicie czy to prawda? Pole magnetyczne by tego nie wytrzymało?

    1. Michał M.    

      Nie oglądaj telewizji bo będziesz miał w głowie glizdy!

      > O tym superrozbłysku mówili właśnie w Pogodzie, w TVN 1. Powiedzieli,
      > że fala zjonizowanych cząsteczek przeszła obok Ziemi. Stwierdzili,
      > że gdyby uderzyła prosto w naszą planetę, to mogłyby wyparować o
      > oceany i… co tu dużo gadać-także reszta życia. Jak myślicie czy
      > to prawda? Pole magnetyczne by tego nie wytrzymało?

      Naprawdę takie bzury wygadywali? Niech żyje polska telewizja! Jak ja ich lubię za tę niekompetencję!

      1. Nie „cząsteczek” tylko „cząstek”.
      2. Nic by nie wyparowało. Większe CME wielokrotnie uderzały prosto w Ziemię. Dzisiejszy to nic szczególnego w skali setek lat.
      3. Pole magnetyczne wiele zniesie.

      pozdrawiam

      1. Michał M.    

        Dodatek… — Tytuł mojego poprzedniego posta to cytat z jakiegoś kabaretu ze Smoleniem. To nie miało być złośliwe czy obraźliwe, ale dowcipne 🙂

        pozdrawiam

  2. dominika    

    jak wpływa na ludzi takie promieniowanie? — jak wpływa na ludzi takie promieniowanie? czy nasz organizm odpiera to negatywnnie? dlaczego nikt nic nie mówi na ten temat? proszę o jakiekolwiek wieści, bez znaczenia czy będą dobre, czy złe…
    o Czarnobylu też nikt nam nie powiedział, a ile z tego powodu było chorób i powikłań… sama wiem…no i teraz sie martwię.

    1. Erotoman    

      Czarnobyl i Słońce — Wybuchy na Słońcu mają na nas taki sam wpływ jak katastrofa w Czarnobylu, czyli praktycznie żaden.

      Na skutek awarii elektrowni zginęło kilkanaście, powtarzam kilkanaście, osób. Tyle samo co ginie rocznie na Ukrainie od uderzeń piorunów, znacznie mniej niż ginie piratów drogowych czy na skutek zimowych wychłodzeń. Większość złego co powiedziano o Czarnobylu i o energii atomowej w ogóle to pseudonaukowy bełkot ekologistyczny (nie mylić z ekologicznym).

      Wybuchy na Słońcu też nam nie zagrażają. Naturalną osłoną Ziemi jest pole magnetyczne. Cząstki kreślą spiralki wokół jego linii i „zjeżdżają” w okolice biegunów magnetycznych. Przy okazji tworzą zorze polarne. Trochę gorzej mogą się mieć astronauci na Stacji Kosmicznej, bo ona nie ma naturalnej osłony.

      I jeszcze refleksja. Przez ostatnie setki milionów lat po Ziemi biegały różne zwierzęta. Dinozaury, małpy, potem ludzie. W tym czasie na Słońcu było dużo wybuchów silniejszych niż dzisiejszych (sądzić że dzisiaj padł rekord wszechczasów byłoby śmieszne). I jeśli hominidom nic się nie stało, jeśli wyewoluowali w ludzi, to chyba i my możemy spać spokojnie i podziwiać zorze polarne.

      pozdrawiam
      (Niech żyją pupy, ale piersi też są cool)

      1. Ayrton    

        Czernobyl i Słońce to dwie całkiem różne sprawy

        > Wybuchy na Słońcu mają na nas taki sam wpływ jak katastrofa w
        > Czarnobylu, czyli praktycznie żaden.
        >
        > Na skutek awarii elektrowni zginęło kilkanaście, powtarzam
        > kilkanaście, osób.

        Ty jesteś lepszy niż sowiecka propaganda. Takie mniej więcej były właśnie komunikaty po awarii w Czarnobylu.
        Kilkanaście osób (różne źródła podają raczej ok. 30) zginęło – owszem – ale w wyniku BEZPOŚREDNIEGO NASTĘPSTWA WYBUCHU. Czyli, mówiąc prosto, od eksplozji. Liczby osób, które zmarły w wyniku napromieniowania, nie poznamy, ale są to z pewnością tysiące.
        Oczywiście straszenie jakimiś kataklizmami w kontekście aktywności Słonecznej jest totalną bzdurą, ale porównanie z Czernobylem po prostu nie jest dobre :o)

        1. Mariusz    

          Proponuję czytanie — Przed wypowiedzią tak autorytatywnych stwierdzeń proponuję lekturę publikacji specjalistów, np Prof. Jaworskiego, w prasie naukowej lub popularnej, czy też ostatniego numeru „Świata Nauki”, o raportach WHO czy Agencji Atomowej nie wspominając.

  3. Zbyszek    

    Koniec świata? — Czyż byśmy przeżyli właśnie swoją śmierć? Bojmy się impaków, a z tej strony nie mamy żadnej osłony? Rzadnych przewidywań obserwacji? To nasze życie wogóle nie ma rzadnych wartości przy takich zagrożeniach.
    p.s
    A co z dzisiejszą zorzą?
    Pozdrawiam Zbyszek.

  4. rick    

    Spokojnie — Panowie nie wierzcie we wszystko co gadają w telewizji. Bo te ich wiadomości na temat wyparowania oceanów są przesadzone i to bardzo.
    Jakby słońce lepiej to wymierzyło w naszą strone to na pewno zorze polarne mogli by ogladać ludzie w afryce, nastapił by chaos telekomunikacyjny. kilkdziesiąt satelitów by się zamieniło w kupe złomu, mogły by wystapić anomalie pogody ale nie wyparowanie oceanów. Wiedza gości z TV jest czasami taka że nawet nie wiedzą co jest bliżej ziemi słońce czy księżyc, więc przestańcie panikować.

    1. Ciekawski    

      Rozsądku trochę! — Wreszcie jakaś rozsądna wypowiedź 🙂

      Aktywność słoneczna ma wpływ na Ziemię. Słoneczne „burze” mogą prowadzić do uszkodzeń satelitów i energetycznych linii przesyłowych, czy zakłócać telewizję, radio i telefony komórkowe.

      Ale z tym parowaniem oceanów to chyba coś się komuś pomyliło z supernową albo tzw. „impaktem” 😉 Jak to ktoś kiedyś powiedział (może ktoś wie kto i kiedy?): „Informacje o mojej śmierci były trochę przesadzone”.

  5. Zbyszek    

    Pole magnetyczne — Nasze pole magnetyczne ponoć słabnie, szykując się do zmiany biegunowości. Jak dynamiczny jest to proces? Depolaryzacja była by szybka czy wolna? Przy braku osłony, nawet b.krótkiej, nie mieli byśmy przy aktywnym słońcy szans.
    Zbyszek

    1. Michał M.    

      Ziemia już zmieniała biegunowość — Pole magnetyczne Ziemi wielokrotnie już zmieniało biegunowość. Widać to w geologicznym zapisie. Mogło się to dziać w skali dziesiątek czy setek tysięcy lat. W tym czasie na pewno na Słońcu zdarzały się wybuchy. I chyba życiu na Ziemi to specjalnie nie szkodziło, bo nie było masowych wymierań w takiej skali czasowej (ostatnie, to z dinozaurami to dziesiątki milionów lat).

      Zmiana biegunów może zaszkodziłaby satelitom czy komunikacji na Ziemi. Ale zanim ona nastąpi pewnie nauczymy się z nią sobie radzić.

      Poza tym – Skąd wiesz że pole magnetyczne Ziemi słabnie?

      Ja jakoś niczego się nie boję. Ani upadku meteoru, armagedonu ani wybuchów na Słońcu. Jakoś dziwnie spokojny jestem. Twardziel no nie ? 😀

      pozdrawiam

      1. zdesperowana    

        kto odkrył pole magnetyczne Ziemi??? pilni potrzebna odpowiedz

        > Pole magnetyczne Ziemi wielokrotnie już zmieniało biegunowość. Widać
        > to w geologicznym zapisie. Mogło się to dziać w skali dziesiątek
        > czy setek tysięcy lat. W tym czasie na pewno na Słońcu zdarzały
        > się wybuchy. I chyba życiu na Ziemi to specjalnie nie szkodziło,
        > bo nie było masowych wymierań w takiej skali czasowej (ostatnie,
        > to z dinozaurami to dziesiątki milionów lat).
        >
        > Zmiana biegunów może zaszkodziłaby satelitom czy komunikacji na
        > Ziemi. Ale zanim ona nastąpi pewnie nauczymy się z nią sobie radzić.
        >
        > Poza tym – Skąd wiesz że pole magnetyczne Ziemi słabnie?
        >
        > Ja jakoś niczego się nie boję. Ani upadku meteoru, armagedonu ani
        > wybuchów na Słońcu. Jakoś dziwnie spokojny jestem. Twardziel no
        > nie ? 😀
        >
        > pozdrawiam

  6. MIR    

    ale ale — dobra oceany niech sobie paruja 😀 tak jak paruje mozg prezesa tvp ale niech mi ktos powie jaka mam szanse na zobaczenie zorzy w rejonie katowickim bo chyba zerowe :/

  7. Marek    

    Oj wybuchło ale gdzie….? — Szkoda że tak mało przeczytało wasz news,niewielu to rozumie. PACANÓW z TV wysłać w przestrzeń w roku „spokojnego słońca” gołych to by poczuli „wiatr” we włosach żadkich jak rozum.

  8. Bartosz Majda    

    oj oj — Widzę, że mało osób oglądało wczoraj pogodę w TVP1. Tam było mowa nie o tym, że gdyby chmura cząstek nie minęła Ziemię, to wyoparowałyby oceany, TYLKO, że łączna energia tej eksplozji na Słońcu wystarczyłaby do odparowania wszystkich oceanów, a to wydaje mi się jest prawdą. Inna sprawa, że takie porównania wywołać mogą u laików przerażenie przed nadciągającym armaggedonem.

  9. Konrad    

    Czy koniec świata jest bliski – eksplozja słońca? – odpowiedz! — Panie, Panowie.

    Teksty w TVP o parowaniu oceanów są przecież tylko teoretyczne, gdyż przed zniszczeniem promieniowaniem słonecznym chroni ziemię atmosfera i odległość od słońca.
    Wyliczono to w prosty sposób przeliczając energię z ostatniego wybuchu w stosunku do masy oceanów. W porównaniu z wybuchem z ubiegłego tygodnia, który zagotowałby wodę w oceanach ten z 4.11 wyparowałby tą wodę, nie wiem, czy nie 2 razy. Wyobrazić można sobie tą operację przy użyciu gigantycznej grzałki w stosunku do wody z oceanów umieszczonej w gigantycznej balii.
    Nie znam się na astronomii, nie jestem nawet astronomem amatorem. Mam jednak pewne zacięcie do kosmogonii.
    Czy ktoś mógłby mi wyjaśnić czy jesteśmy zagrożeni rozpadem słońca, czyli jego ostatecznym wybuchem? Z mojej pobieżnej lektury podręczników astronomii i wyników opisanych w nich obserwacji innych słońc wynika, że NIE, gdyż ewentualne wybuchy mogą mieć miejsce końcowym stadium ewolucji gwiazd, czyli procesu liczonego w milionach, czy miliardach lat.
    Jednak z opublikowanych tego lata (gorący sierpień w Europie zachodniej) informacji dowiedziałem się, że ziemia zmieniła swoją biegunowość o kilkanaście stopni (co daje szybkie roztapianie się lodowców i zmiany klimatu). Zastanowiłem się co może być przyczyną zmian nachylenia ziemi w stosunku do słońca. Doszedłem do wniosku, że wpływ tu mogą mieć; zmiana układu sił grawitacyjnych między słońcem, a ziemią lub, albo, oraz wiatr słoneczny. Zacząłem wtedy liczyć na komputerze ile jeszcze życia pozostało naszemu słońcu, wychodząc z przeliczenia prostego stosunku jego masy do masy wyrzucanej (5 milionów ton na 1 sekundę) w przestrzeń kosmiczną w ciągu jego dotychczasowego życia (tak jak liczyli to nasi chłopcy z TVP w odniesieniu energii ostatniego wybuchu w stosunku do masy wody w oceanach). Wyszło mi, że nasze słońce już dawno nie powinno istnieć, jeśli przyjąć tylko taki typ, nazwijmy to, erozji słońca (czyli wyrzucanie materii w kosmos). To, że słońce jeszcze istnieje zawdzięcza najprawdopodobniej potężnej sile jego własnej grawitacji, która zawraca wyrzucaną materię). Jednak specyfika tej cyrkulacji jest mi zupełnie nie znana, nie mam pojęcia jak oznaczyć procent materii bezwzględnie powracającej (czyli włączonej ponownie w obieg termojądrowy). Oczywiście wpływ bardzo istotny mają tu również reakcje termojądrowe i ich energia „wiążąca” materię. Nie bez znaczenia jest tu również proces „wypalania się słońca” czyli jego starzenie się, vel wzrastanie gęstości jego jądra. Mam wrażenie, że zanik powłoki ozonowej na ziemi tożsamy ze zwiększeniem przenikliwości przez atmosferę szkodliwego dla życia promieniowania również ma związek z gwałtownymi zmianami procesów zachodzących na słońcu, a nie zatrucie środowiska, freon itp. Jak gwałtownych? – siła wybuchu z 4.11.2003 mówi sama za siebie. Poza tym to co widzimy jest tylko niewielką częścią tych procesów, resztę zasłania nam powłoka słońca. To tak jakbyśmy wyobrażali sobie jak zbudowana jest lokomotywa, której gwizd słyszymy z daleka, a może być to parowóz, spalinowa, elektryczna itp.
    Jeśli zatem przyjąć, że coś się dzieje z grawitacjami słońca i ziemi (o sprawstwo bezpośrednie podejrzewam tutaj słońce) to prawdopodobnie, daj Boże okresowo lub niestety nieodwracalnie, przyspieszył się proces przeobrażenia tzw. żółtego karła, którym jest nasze słońce, w dalsze jego stadium (dadzą Nobla jeśli ktoś wyliczy które). Zwróćcie uwagę, że skala gwiezdna diagram Hertzsprunga-Russella układa gwiazdy względem stosunku wielkości słońca do innych gwiazd i na tej statystycznej podstawie opracowuje się spekulacje odnośnie ewolucji naszego słońca. A ile jest gwiazd identycznych jak słońce? To nas bardziej chyba interesuje. Na podstawie lektury materiału o ewolucji gwiazd doszedłem do jednego wniosku. Nasze słońce jest obiektem dość wyjątkowym i nieszczególnie się daje wpasować w statystyczne ramy nawet w kosmicznej skali. Jednak jeśli wierzyć astronomom, że jest nadal stosunkowo młode, to może: tracić stabilność lub starzeć się albo jedno i drugie razem wzięte. W obydwu sytuacjach życie na ziemi jest bardzo zagrożone gdyż towarzyszy takim zmianom zmiana grawitacji, jasności i temperatury gwiazdy. Już teraz tak potężne wybuchy muszą „trząść” słońcem.
    A teraz zastanówcie się ludziska co widzicie nad sobą gdy wychodzicie zwłaszcza w letnie dni w ciągu ostatnich 10 lat. Moim zdaniem słońce świeci jaśniej niż kiedyś i nie jest to jedynie wpływ niedoboru ozonu w atmosferze, czy częstszego napływu mas powietrza z północy. Niewiele przed oficjalnym ogłoszeniem wiadomości o zmianie biegunów ziemi zdałem sobie sprawę na podstawie własnych przypadkowych obserwacji, że słońce porusza się po niebie, a przede wszystkim zachodzi inaczej niż kiedyś, co wiąże się bezpośrednio zmianą nachylenia ziemi w stosunku do słońca.
    Jakie zmiany w samym słońcu zaburzają grawitację własną słońca, ziemi i wzajemny wpływ tych ciał niebieskich? Czort wie jakie w rzeczywistości jest jądro naszego słońca, a w ogóle zakładamy, że to jądro istnieje, bo tak mówią astronomowie. My aby zrozumieć naturę czegoś czego nie jesteśmy w stanie poznać staramy się porównywać dane zjawisko ze zjawiskiem znanym nam i podobnym do opisywanego, przynajmniej gdy nam zdaje się, że jest podobne. Mnie np. plamy na słońcu kojarzą się z dojrzewającymi do wybuchu gejzerami o sile milionów wulkanów działającymi na zasadzie jojo, czyli cyklicznego powtarzania się eksplozji co jakiś czas. I tu jest dla nas jakaś nadzieja. Być może jest tak, że na bieg cyklów wybuchów ma wpływ całokształt reakcji termojądrowych na słońcu, czy w pewnych jego częściach, ma wpływ nieokreślony względnie zamknięty obieg energii, zgodnie z tym co napisałem wcześniej o zawracaniu materii słonecznej wyrzucanej ciągle w kosmos. Czyli w przypadku plam słonecznych mówiąc prosto mogłaby istnieć taka zależność, że ich ilość, czyli powierzchnia lub raczej energia przyszłych i teraźniejszych wybuchów słonecznych „komasowana” we wszystkich plamach jest w zasadzie niezmienna tyle, że rozkłada się raz na większe, raz na mniejsze plamy.
    Co w takim razie odpowiadałoby za wzmożenie jasności słońca i zaburzenia grawitacyjne? Być może czysta statystyka. Otóż słońce, co jest oczywiste, świeci na wszystkie strony, czyli wypromieniowuje swoją energię we wszystkich kierunkach. Może jest tak, że statystyczna komasacja energii promieniowania przypada akurat na moment przechodzenia ziemi przed aktywniejszym energetycznie horyzontem słonecznym. Jakie jest prawdopodobieństwo zaistnienia w rzeczywistości takiej spekulacji? Pewnie jeszcze mniejsze od tego jakim by ono było w przypadku np. odnalezienia określonego ziarna piasku na pustyni.
    Byłbym wdzięczny za konstruktywne odniesienie się do tej mojej pisaniny.

    1. Ayrton    

      Ze Słońcem wszystko w porządku — Spokojnie, Słońce jeszcze trochę poświeci :o)
      Nie ma też żadnych zaburzeń grawitacynych, nic Słońcem nie trzęsie, nie świeci ono też jaśniej. Nie wiem, skąd takie pomysły, prawdę mówiąc.
      A zmiana biegunowości (niektórzy przypuszczają, że rzeczywiśćie stosunkowo niedługo może ona nastąpić) nie jest równoznaczna ze zmianą nachylenia osi Ziemi!

    2. Michał M.    

      Parowania oceanów — Takie sobie wyliczenie…

      Najpierw moc słoneczna

      W ciagu każdej sekundy masa Słońca zmniejsza się o 4 miliony ton, to znaczy 4*10<sup>9</sup> kilogramów. Mnożąc tę wielkość przez kwadrat prędkości światła, czyli stosując słynne E=mc<sup>2</sup>, obliczymy, że moc Słońca wynosi 3,6*10<sup>26</sup> watów.

      Tę samą liczbę można uzyskać wiedząc, że na każdy metr kwadratowy atmosfery ziemskiej pada w ciągu sekundy około 1300 dżuli energii słonecznej. Jeśli pomnożymy to przez pole powierzchni sfery o promieniu 1 jednostki astronomicznej, otrzymamy bardzo podobną moc Słońca.

      Teraz policzmy ile energii potrzeba aby odparować ziemskie oceany

      Każdy litr wody należy najpierw podgrzać od około 4 to 100 stopni Celsjusza, a następnie odparować. Potrzeba na no:

      c<sub>w</sub>*(100C-4C) + c<sub>p</sub> = 3*10<sup>6</sup>J/kg

      c<sub>w</sub>=4200J/kg*C i c<sub>p</sub>=2300000J/kg to odpowiednio ciepło właściwe i ciepło parowania wody.

      A ile wynosi masa wody na świecie? Oceany pokrywają 4/7 pola powierzchni Ziemi i mają średnią głębokość 3500 metrów. Promień Ziemi to 6400 kilometrów. Masa wody to:

      1000kg/m<sup>3</sup> * 4/7 * 4*PI*(6400000m)<sup>2</sup>*3500m = 10<sup>21</sup>kg

      Ciepło potrzebne do odparowania tej wody to:

      10<sup>21</sup>kg * 3*10<sup>6</sup>J/kg = 3*10<sup>27</sup>J

      Taką ilość energii Słońce produkuje w czasie:

      3*10<sup>27</sup>J/3,6*10<sup>26</sup>W = 8 sekund

      Czyli taki wybuch (porównywalny z energią potrzebną do odparowania oceanów) jest w sumie niewielką zmianą ilości energii emitowanej przez Słońce. Trzeba pamiętać jak wielkimi liczbami operujemy mówiąc o Słońcu.

      Mam nadzieję, że nie zrobiłem błędu w obliczeniach 😉

      pozdrawiam

      1. Anonymous    

        moc promieniowania słonecznego

        > Takie sobie wyliczenie…
        >
        > Najpierw moc słoneczna
        >
        > W ciagu każdej sekundy masa Słońca zmniejsza się o 4 miliony ton,
        > to znaczy 4*10<sup>9</sup> kilogramów. Mnożąc tę wielkość przez
        > kwadrat prędkości światła, czyli stosując słynne E mc<sup>2</sup>,
        > obliczymy, że moc Słońca wynosi 3,6*10<sup>26</sup> watów.
        >
        > Tę samą liczbę można uzyskać wiedząc, że na każdy metr kwadratowy
        > atmosfery ziemskiej pada w ciągu sekundy około 1300 dżuli energii
        > słonecznej. Jeśli pomnożymy to przez pole powierzchni sfery o
        > promieniu 1 jednostki astronomicznej, otrzymamy bardzo podobną
        > moc Słońca.
        >
        > Teraz policzmy ile energii potrzeba aby odparować ziemskie
        > oceany

        >
        > Każdy litr wody należy najpierw podgrzać od około 4 to 100 stopni
        > Celsjusza, a następnie odparować. Potrzeba na no:
        >
        > c<sub>w</sub>*(100C-4C) + c<sub>p</sub> 3*10<sup>6</sup>J/kg
        >
        > c<sub>w</sub> 4200J/kg*C i c<sub>p</sub> 2300000J/kg to odpowiednio
        > ciepło właściwe i ciepło parowania wody.
        >
        > A ile wynosi masa wody na świecie? Oceany pokrywają 4/7 pola
        > powierzchni Ziemi i mają średnią głębokość 3500 metrów. Promień
        > Ziemi to 6400 kilometrów. Masa wody to:
        >
        > 1000kg/m<sup>3</sup> * 4/7 * 4*PI*(6400000m)<sup>2</sup>*3500m
        > 10<sup>21</sup>kg
        >
        > Ciepło potrzebne do odparowania tej wody to:
        >
        > 10<sup>21</sup>kg * 3*10<sup>6</sup>J/kg 3*10<sup>27</sup>J
        >
        > Taką ilość energii Słońce produkuje w czasie:
        >
        > 3*10<sup>27</sup>J/3,6*10<sup>26</sup>W 8 sekund
        >
        > Czyli taki wybuch (porównywalny z energią potrzebną do odparowania
        > oceanów) jest w sumie niewielką zmianą ilości energii emitowanej
        > przez Słońce. Trzeba pamiętać jak wielkimi liczbami operujemy mówiąc
        > o Słońcu.
        >
        > Mam nadzieję, że nie zrobiłem błędu w obliczeniach 😉
        >
        > pozdrawiam

    3. Stefan    

      Jaśniejsze Słońce?
      > …. słońce świeci jaśniej niż kiedyś …

      No cóż, Konrad i bloo, znam to złudzenie, gdy byliśmy dziećmi wszystko wydawało nam się takie wieeeelkie, a teraz przyjeżdżamy w stare miejsce i wszystko jest takie malutkie.
      A poza tym:
      > …. dowiedziałem się, że ziemia zmieniła swoją biegunowość o kilkanaście stopni …
      dotyczy – jeśli byś dokładniej chciał wiedzieć – wyłącznie biegunów magnetycznych, obecnie północny biegun magnetyczny opuszcza Kanadę i przemieszcza się na terytorium Alaski (USA), o czym faktycznie gdzieniegdzie można sporo przeczytać, ale proces jest powolny .
      Zaciekawionym proponuję lekturę: http://musiuk.hosk.pl/ciekawostki/zamianabiegunow.html , ale generalnie:
      1. Ostatnie odwrócenie biegunów miało miejsce ok. 730-780 tysięcy lat temu, a związany z tym „magnetyczny chaos” trwał kilka tysięcy lat.
      2. Proces przebiega w krótkim (w skali geologicznej) czasie kilku tysięcy lat.
      3. Gauthier Hulot i jego współpracownicy z Instytutu Nauk o Ziemi w Paryżu sądzą, że …//… ziemskie bieguny magnetyczne mogą zaniknąć już na początku przyszłego tysiąclecia.
      Tak więc nie podniecajmy się, nam nie grożą następstwa braku osłony magnetycznej.

    4. Anonymous    

      wybuch na słońcu

      > Panie, Panowie.
      >
      > Teksty w TVP o parowaniu oceanów są przecież tylko teoretyczne,
      > gdyż przed zniszczeniem promieniowaniem słonecznym chroni ziemię
      > atmosfera i odległość od słońca.
      > Wyliczono to w prosty sposób przeliczając energię z ostatniego
      > wybuchu w stosunku do masy oceanów. W porównaniu z wybuchem z
      > ubiegłego tygodnia, który zagotowałby wodę w oceanach ten z 4.11
      > wyparowałby tą wodę, nie wiem, czy nie 2 razy. Wyobrazić można
      > sobie tą operację przy użyciu gigantycznej grzałki w stosunku do
      > wody z oceanów umieszczonej w gigantycznej balii.
      > Nie znam się na astronomii, nie jestem nawet astronomem amatorem. Mam
      > jednak pewne zacięcie do kosmogonii.
      > Czy ktoś mógłby mi wyjaśnić czy jesteśmy zagrożeni rozpadem
      > słońca, czyli jego ostatecznym wybuchem? Z mojej pobieżnej lektury
      > podręczników astronomii i wyników opisanych w nich obserwacji
      > innych słońc wynika, że NIE, gdyż ewentualne wybuchy mogą mieć
      > miejsce końcowym stadium ewolucji gwiazd, czyli procesu liczonego
      > w milionach, czy miliardach lat.
      > Jednak z opublikowanych tego lata (gorący sierpień w Europie
      > zachodniej) informacji dowiedziałem się, że ziemia zmieniła swoją
      > biegunowość o kilkanaście stopni (co daje szybkie roztapianie się
      > lodowców i zmiany klimatu). Zastanowiłem się co może być przyczyną
      > zmian nachylenia ziemi w stosunku do słońca. Doszedłem do wniosku,
      > że wpływ tu mogą mieć; zmiana układu sił grawitacyjnych między
      > słońcem, a ziemią lub, albo, oraz wiatr słoneczny. Zacząłem wtedy
      > liczyć na komputerze ile jeszcze życia pozostało naszemu słońcu,
      > wychodząc z przeliczenia prostego stosunku jego masy do masy
      > wyrzucanej (5 milionów ton na 1 sekundę) w przestrzeń kosmiczną w
      > ciągu jego dotychczasowego życia (tak jak liczyli to nasi chłopcy
      > z TVP w odniesieniu energii ostatniego wybuchu w stosunku do
      > masy wody w oceanach). Wyszło mi, że nasze słońce już dawno nie
      > powinno istnieć, jeśli przyjąć tylko taki typ, nazwijmy to, erozji
      > słońca (czyli wyrzucanie materii w kosmos). To, że słońce jeszcze
      > istnieje zawdzięcza najprawdopodobniej potężnej sile jego własnej
      > grawitacji, która zawraca wyrzucaną materię). Jednak specyfika
      > tej cyrkulacji jest mi zupełnie nie znana, nie mam pojęcia jak
      > oznaczyć procent materii bezwzględnie powracającej (czyli włączonej
      > ponownie w obieg termojądrowy). Oczywiście wpływ bardzo istotny
      > mają tu również reakcje termojądrowe i ich energia „wiążąca”
      > materię. Nie bez znaczenia jest tu również proces „wypalania się
      > słońca” czyli jego starzenie się, vel wzrastanie gęstości jego
      > jądra. Mam wrażenie, że zanik powłoki ozonowej na ziemi tożsamy ze
      > zwiększeniem przenikliwości przez atmosferę szkodliwego dla życia
      > promieniowania również ma związek z gwałtownymi zmianami procesów
      > zachodzących na słońcu, a nie zatrucie środowiska, freon itp. Jak
      > gwałtownych? – siła wybuchu z 4.11.2003 mówi sama za siebie. Poza
      > tym to co widzimy jest tylko niewielką częścią tych procesów, resztę
      > zasłania nam powłoka słońca. To tak jakbyśmy wyobrażali sobie jak
      > zbudowana jest lokomotywa, której gwizd słyszymy z daleka, a może
      > być to parowóz, spalinowa, elektryczna itp.
      > Jeśli zatem przyjąć, że coś się dzieje z grawitacjami słońca
      > i ziemi (o sprawstwo bezpośrednie podejrzewam tutaj słońce) to
      > prawdopodobnie, daj Boże okresowo lub niestety nieodwracalnie,
      > przyspieszył się proces przeobrażenia tzw. żółtego karła, którym
      > jest nasze słońce, w dalsze jego stadium (dadzą Nobla jeśli
      > ktoś wyliczy które). Zwróćcie uwagę, że skala gwiezdna diagram
      > Hertzsprunga-Russella układa gwiazdy względem stosunku wielkości
      > słońca do innych gwiazd i na tej statystycznej podstawie opracowuje
      > się spekulacje odnośnie ewolucji naszego słońca. A ile jest gwiazd
      > identycznych jak słońce? To nas bardziej chyba interesuje. Na
      > podstawie lektury materiału o ewolucji gwiazd doszedłem do
      > jednego wniosku. Nasze słońce jest obiektem dość wyjątkowym i
      > nieszczególnie się daje wpasować w statystyczne ramy nawet w
      > kosmicznej skali. Jednak jeśli wierzyć astronomom, że jest nadal
      > stosunkowo młode, to może: tracić stabilność lub starzeć się albo
      > jedno i drugie razem wzięte. W obydwu sytuacjach życie na ziemi jest
      > bardzo zagrożone gdyż towarzyszy takim zmianom zmiana grawitacji,
      > jasności i temperatury gwiazdy. Już teraz tak potężne wybuchy muszą
      > „trząść” słońcem.
      > A teraz zastanówcie się ludziska co widzicie nad sobą gdy wychodzicie
      > zwłaszcza w letnie dni w ciągu ostatnich 10 lat. Moim zdaniem
      > słońce świeci jaśniej niż kiedyś i nie jest to jedynie wpływ
      > niedoboru ozonu w atmosferze, czy częstszego napływu mas powietrza
      > z północy. Niewiele przed oficjalnym ogłoszeniem wiadomości o
      > zmianie biegunów ziemi zdałem sobie sprawę na podstawie własnych
      > przypadkowych obserwacji, że słońce porusza się po niebie, a przede
      > wszystkim zachodzi inaczej niż kiedyś, co wiąże się bezpośrednio
      > zmianą nachylenia ziemi w stosunku do słońca.
      > Jakie zmiany w samym słońcu zaburzają grawitację własną słońca,
      > ziemi i wzajemny wpływ tych ciał niebieskich? Czort wie jakie w
      > rzeczywistości jest jądro naszego słońca, a w ogóle zakładamy, że to
      > jądro istnieje, bo tak mówią astronomowie. My aby zrozumieć naturę
      > czegoś czego nie jesteśmy w stanie poznać staramy się porównywać
      > dane zjawisko ze zjawiskiem znanym nam i podobnym do opisywanego,
      > przynajmniej gdy nam zdaje się, że jest podobne. Mnie np. plamy
      > na słońcu kojarzą się z dojrzewającymi do wybuchu gejzerami o sile
      > milionów wulkanów działającymi na zasadzie jojo, czyli cyklicznego
      > powtarzania się eksplozji co jakiś czas. I tu jest dla nas jakaś
      > nadzieja. Być może jest tak, że na bieg cyklów wybuchów ma wpływ
      > całokształt reakcji termojądrowych na słońcu, czy w pewnych jego
      > częściach, ma wpływ nieokreślony względnie zamknięty obieg energii,
      > zgodnie z tym co napisałem wcześniej o zawracaniu materii słonecznej
      > wyrzucanej ciągle w kosmos. Czyli w przypadku plam słonecznych
      > mówiąc prosto mogłaby istnieć taka zależność, że ich ilość, czyli
      > powierzchnia lub raczej energia przyszłych i teraźniejszych wybuchów
      > słonecznych „komasowana” we wszystkich plamach jest w
      > zasadzie niezmienna tyle, że rozkłada się raz na większe, raz na
      > mniejsze plamy.
      > Co w takim razie odpowiadałoby za wzmożenie jasności słońca
      > i zaburzenia grawitacyjne? Być może czysta statystyka. Otóż
      > słońce, co jest oczywiste, świeci na wszystkie strony, czyli
      > wypromieniowuje swoją energię we wszystkich kierunkach. Może jest
      > tak, że statystyczna komasacja energii promieniowania przypada akurat
      > na moment przechodzenia ziemi przed aktywniejszym energetycznie
      > horyzontem słonecznym. Jakie jest prawdopodobieństwo zaistnienia w
      > rzeczywistości takiej spekulacji? Pewnie jeszcze mniejsze od tego
      > jakim by ono było w przypadku np. odnalezienia określonego ziarna
      > piasku na pustyni.
      > Byłbym wdzięczny za konstruktywne odniesienie się do tej mojej
      > pisaniny.
      >

      1. monika    

        odp dla Anonymousa — Zastanów się nad Czarną dziurą-astronomowie (w części)twierdzą że koło słońca siedzi cicho ogromna czarna dziura- ona zasysa materię i wyrzuca strumień energi – może właśnie w słońce- stąd ono ma dopływ materii i może sobie spokojnie pluć w każdą stronę. To takie moje spojrzenie ale nie jesteśmy w stanie tego zbadać, chyba że nas przyjmą do projektu badania dziury w centrum układu????????może w następnym życiu monikasaluga@wp.pl

        1. Jakub Skowron    

          Ech…

          > Zastanów się nad Czarną dziurą-astronomowie (w części)twierdzą że
          > koło słońca siedzi cicho ogromna czarna dziura

          Pokaż mi tę część astronomów, to ich chyba pobiję ! (może powinno być: pokaż mitego dziennikarza, który to powiedział, to go pobiję)
          A tak na serio: po prostu byśmy tę czarną dziurę widzieli. Nie dałoby się pominąć takiego oddziaływania grawitacyjnego.

          > ona zasysa materię i wyrzuca strumień energi – może właśnie w słońce- stąd ono ma dopływ materii i może sobie
          > spokojnie pluć w każdą stronę

          Słońce ma w sobie wystarczająco dużo materii, aby świecić jasno przez następne 5 miliardów lat, a poza tym, gdyby w pobliżu jakaś czarna dziura była, to spadek materii („strumień energii”) następował by na czarną dziurę, a nie na Słońce.

  10. Gobo    

    Konstruktywna odpowiedz — Jesli Ziemia jak sugerujesz znacznie zmienilaby swoj kat nachylenia osi wirowania wzgledem orbity (chodzi tu o znaczna zmiane niewynikajaca z aktualnej wiedzy o ciaglych zmianach tegoz nachylenia) to bym raczej cos o tym wiedzial, chociazy z powodu 1) koniecznosci znacznej korekcji ustawienia montazu paralaktycznego mojego teleskopu 🙂 2) Wszytskie programy astronomiczne do symulacji wygladu niebia nadawaly by sie do gruntownej aktualizcji 3) A NIESTETY TAK NIE JEST – wnioskuje z tego ze chcailbym dorwac sie do Twoich zrodel informacji :))

    P.S. No zeby Slonce bylo faktycznie jesniejsze to niezauwazylem 🙂

    1. Konrad    

      Dzięki za konstruktywną odpowiedź — Pytasz skąd mam informacje o zmianie nachylenia osi ziemi.
      Niestety moja odpowiedź na to pytanie nie może być tak konstruktywna jak Twoja wcześniejsza. Tak jak pisałem, nie jestem nawet astronomicznym hobbystą ba, nie posiadam nawet dobrej lornetki. Proszę więc byś nie przywiązywał wiążącej wagi do mojego bełkotu. Jestem z tych, którym „gdzieś dzwonią”, jeśli słyszy na jakiś temat, ale mniej więcej po roku od stanięcia kwestii coś mi się bardziej prawidłowo kojarzy. Całą tą sprawę możesz uznać za niepoważną, za co z góry przepraszam. Wniosek o zmianie kąta nachylenia ziemi powziąłem jedynie w wyniku ułatwionej, w moim przypadku, obserwacji ostatniej fazy zachodzenia słońca w czerwcu każdego roku. To ułatwienie (inaczej bym nic nie robił w tej sprawie) polega na tym, że akurat ostatnia faza zachodzenia słońca, zwłaszcza pod koniec czerwca każdego roku, wypada dokładnie w moim zachodnim oknie. Otóż wydało mi się na podstawie miejsca „chowania się” słońca względem wybranych przeze mnie punktów odniesienia (dach i kominy naprzeciwległego budynku), że słońce zachodzi od jakiegoś czasu, (przynajmniej od 3, 4 lat) coraz bardziej przesunięte w lewo, czyli jakby jego parabola codziennego przejście stała się wyższa, ale przez to słońce kończy swój bieg jakby nieco pod większym kątem. Ja mam dużą pamięć wzrokową i już w 1999 wydało mi się, że w stosunku do roku poprzedniego jest pewne przesunięcie. Myślę sobie – coś mi się wydaje. W następnych latach baczniej już przyglądałem się słońcu i przesunięcia były coraz większe. Jak notowałem różnice? Na linijce umieszczonej w otworze okiennym oraz na podstawie miejsca padania promieni słonecznych na framugę okienną w stosunku do takich samych dat i godzin w różnych latach.
      A teraz koniec już żartów, chociaż rzeczywiście tak wyglądały moje obserwacje. Oficjalną wiadomość na temat istotnej (20 stopni) zmiany nachylenia osi ziemi (biegunem północnym) przeczytałem na pasku wyświetlanym na kanale telewizji kablowej TVN Meteo w sierpniu tego roku. Powziąłem wniosek, być może zbyt daleko idący, że to odchylenie nie jest czymś normalnym (tak też zdaje się sugerowano w tej informacji) i jest zbyt duże w stosunku do naturalnego zjawiska zmiany ustawienia osi. Dokładnej daty nie pamiętam, ale informację tą podano w czasie upałów sierpniowych w Europie Zachodniej. Może była to taka sama kaczka dziennikarska jak ten temat z parowaniem oceanów po ostatnim wybuchu na słońcu.
      Piszesz, że gdyby zmiana takowa była – to byś musiał zmienić ustawienie teleskopu. Może nie, ponieważ obserwujesz obiekty znacznie bardziej oddalone niż nasze słońce i odległość minimalizuje zmianę kąta nachylenia punktu obserwacji. Pozostaje jednak obserwacja księżyca. W tym przypadku powinieneś zauważyć zmianę – jeśli ona w ogóle jest. Nie wiem jak z tego wybrnąć. Chyba coraz bardziej zapędzam siebie i przy okazji Ciebie w tzw. „kozi róg”. Piszę zatem – wydaje mi, że coś się zmieniło. Może moje tzw. pożal się Boże „wyniki” są tylko efektem świetlnym Dopplera w masach powietrza o różnej temperaturze i to jeszcze w różnych latach o tej samej porze.

  11. Karol C    

    Pytanie — Witam, jestem stałym uzytkownikiem tegoż to serwisu astronomicznego ale jakoś nie spotkałem się z informacja dotyczaca Słonca, mianowicie ile trwa jeden pelny obrot wokol osi naszej gwiazdy? Dziekuje za odpowiedzi

    1. $pryt    

      Inaczej na równiku, inaczej na biegunach — Pełen obrót naszej gwiazdy wokół własnej osi wynosi na równiku 27 dni, a na biegunach 34 dni. Nasze słoneczko jest leciutko nieregularne, co powoduje splątanie linii pola magnetycznego-oczywiście Słońca! Jeśli popełniłem niedokładność to z góry przepraszam. Pozdro

  12. bloo    

    Konkluzje, aluzje, i inne bzdety:) — Po pierwsze:
    a ile wynosi okres obrotu słońca wokół własnej osi na tych jak-je-tam-nazywają rzekach słonecznych czy nie wiem jak to poprawnie nazwać?:) Bo podobno na kilkudziesięciu stopniach na północ i na południe od równika materia na słońcu porusza się dużo szybciej niż w innych miejscach?

    Po drugie:
    a ja musże przyznać… jasność słońca mnie niepokoi… też to zauważyłem… Ostatnio ile razy wychodzę z pubu na okienku pomiędzy wykładami tyle razy aż mnie razi:P Ale działa to też w inną stronę: dochodzę do wniosku że spożycie alkoholu na ziemi ma jakiś tajemniczy wpływ na spowalanianie reakcji słonecznych- słyszał ktoś o powiedzeniu „pij szybciej bo się ściemnia!” ? 😛

    P.S. Też wolę tyłeczki:P

Komentarze są zablokowane.