Niedawne wyjątkowo korzystne zbliżenie Marsa i Ziemi stało się okazją do tańszego wysłania w kierunku Czerwonej Planety kilku sond międzyplanetarnych. Wśród nich znajdują się należące do amerykańskiej agencji kosmicznej NASA bliźniacze pojazdy Spirit oraz Opportunity. Zarówno Spirit, jak i Opportunity zawierają niewielkie samobieżne pojazdy, które będą poruszać się wokół miejsc lądowania. Decyzje dotyczące trasy i programu badań na kolejny dzień będą podejmowane przez kontrolerów misji na podstawie wstępnej analizy wyników z ostatniej doby. Oznacza to, że inżynierowie i naukowi kontrolerzy misji będą musieli być obecni podczas odbierania sygnałów od próbników, po czym będą przygotowywać przekaz zwrotny na Marsa.

Za kilka tygodni próbniki znajdą się na orbicie okołomarsjańskiej. Odłączą się wtedy od nich lądowniki, które osiądą na powierzchni planety. Lądowanie pierwszego, Spirit, planowane jest na 4. stycznia rano na dnie krateru Gusiewa; Opportunity ma dotrzeć do powierzchni Marsa trzy tygodnie później: 25 stycznia i wylądować po przeciwnej stronie planety, w regionie Meridiani Planum. Głównym zadaniem lądowników będzie przekazywanie na Ziemię obrazów i wyników sperktrometrycznej analizy próbek.

Dla przekazu danych konieczne będzie jednoczesne spełnienie dwóch warunków. Po pierwsze, będąca celem transmisji Ziemia będzie musiała znajdować się ponad horyzontem, a po drugie nad miejscem lądowania będzie musiało świecić Słońce, które dzięki fotoogniwom zapewni zasilanie urządzeń nadawczych. Oba te warunki zależą przede wszystkim od rotacji Marsa.

Z tego faktu wynika jedna z niedogodności, z którymi będą musieli się zmierzyć kontrolerzy misji. Otóż marsjańska doba jest nieco dłuższa od ziemskiej, trwa 24 godziny i 39 i pół minuty. W takim właśnie cyklu dobowym będą pracować w swoich ziemskich laboratoriach operatorzy próbnika. Oznacza to, że przez cały okres trwania misji, czyli planowo przynajmniej trzy miesiące, każdego dnia będą przychodzić do pracy o 40 minut później niż poprzedniego. W sumie raz na miesiąc „stracą” w ten sposób jeden dzień, podobnie jak podróżnicy, jadący dookoła świata w kierunku na zachód.

Praca w takich warunkach (przez kilka tygodni w dzień, przez następne kilka nocą) jest męcząca, przy tym rozbija typowy program zajęć o wiele bardziej, niż zwykła praca na nocną zmianę. Podobny rozkład dnia był już powodem narzekań kontrolerów misji próbnika Pathfinder, która jednak trwała nie długie miesiące, a zaledwie 30 dni.

Autor

Marcin Marszałek