Według obliczeń Voyager 1 przeleci przez heliopauzę i trafi do przestrzeni międzygwiezdnej za około 9 lat. Voyager 2 dokona tego 5 lat później.

Sonda Voyager 1 już przeleciała przez graniczną falę uderzeniową (termination shock). W miejscu tym wiatr słoneczny z prędkością ponad półtora miliona kilometrów na godzinę nagle zwalnia. Gaz międzygwiezdny zwiększa gęstość i temperaturę wiatru słonecznego. Wcześniej sądzono, że wiatr słoneczny za graniczną falą uderzeniową powinien zwolnić do kilkuset tysięcy kilometrów na godzinę, ale dane z sondy pokazały, że prędkość jest dużo mniejsza. Zaobserwowano nawet, że miejscami wiatr potrafi zawrócić z powrotem w kierunku Słońca. „To może oznaczać, że zewnętrzne ciśnienie wiatru zmalało, gdy Słońce weszło w fazę mniej aktywną w 11 letnim cyklu” – powiedział Edward Stone, jeden z projektantów Voyagera z California Institute of Technology.

Kolejną niespodzianką są wolne zmiany w międzyplanetarnym polu magnetycznym w zewnętrznych obszarach Układu Słonecznego, poza graniczną falą uderzeniową. Ponieważ Słońce rotuje z okresem 26 dni a jego oś magnetyczna nie pokrywa się z osią rotacji, pole magnetyczne w ustalonym punkcie w jego pobliżu zmienia kierunek co 13 dni. Zmiany te są unoszone dalej przez wiatr słoneczny, tworząc pasy, w których pole magnetyczne ma przeciwne kierunki. Przed przejściem Voyagera przez graniczną falę uderzeniową, pasy te mijały go co 13 dni. Później prędkość pasów znacznie spadła, tak że prawie zrównała się z prędkością sondy. W rezultacie od tego czasu rejestruje ona zmiany kierunku pola magnetycznego co więcej niż 100 dni.

Naukowcy spodziewali się, że w obszarach granicznej fali uderzeniowej znajdą maksymalne natężenie jonów tworzących anomalne promieniowanie kosmiczne (składową promieniowania kosmicznego o energiach rzędu 10 MeV/nukleon). Naukowcy byli przekonani, że składowa ta jest przyspieszana właśnie w granicznej fali uderzeniowej. Jednak intensywność tego promieniowania nie osiągnęła tam maksimum, tylko stabilnie wzrastała w miarę jak Voyager poruszał się dalej. To oznacza, że miejsce jego przyspieszania musi znajdować się gdzie indziej.

Autor

Andrzej Żukowski