Wczoraj świat obiegła smutna wiadomość – w wieku 86 lat zmarł Alan Bean po nagłej, dwutygodniowej chorobie. Bean był członkiem drugiej załogi, która wylądowała na Księżycu. Po zakończeniu Programu Apollo dowodził trzecią misją Skylab, która stanowiła podwaliny dla długotrwałych operacji w przestrzeni kosmicznej, w tym dla misji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Zdjęcie zostało wykonane przed misją Apollo 12.

Wśród innych, Alan Bean wyróżniał się tym, że zawsze stawiał sobie nowe cele i nowe wymagania, a przy tym realizował marzenia. Już w szkole średniej, jako członek rezerw sił powietrznych marynarki, miał styczność z samolotami. Wtedy to stwierdził, że chciałby zostać pilotem – zaczął się ubiegać o stypendium, które umożliwiłoby mu studiowanie na jednej z lepszych uczelni w Stanach Zjednoczonych, mimo że uważał, iż jego szanse są niewielkie. Po zdobyciu wsparcia finansowego rozpoczął studia na Univeristy of Texas w zakresie inżynierii aeronautycznej. Po zakończeniu studiów Bean został pilotem Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, a później pilotem testowym, gdyż, jak sam twierdził, pilot testowy mógł latać na o wiele większej liczbie różnych modeli samolotów i robić rzeczy, które były bardziej interesujące.

Kiedy NASA rozpoczęła nabór do pierwszego programu kosmicznego, Alan Bean wysłał zgłoszenie, jednak został przyjęty dopiero przy drugim naborze. Został przydzielony jako rezerwowy dowódca załogi w misji Gemini X, w której polecieli John Young i Michael Collins. Podczas programu Gemini Bean nie dostał szansy, by usiąść za sterami statku kosmicznego. Pełnił za to trzykrotnie funkcję CapComa, czyli osoby, która zasiadała w pokoju kontroli i bezpośrednio komunikowała się z astronautami na orbicie. Realną szansę na lot w kosmos dostał w programie Apollo, gdzie wraz z Richardem Gordonem i Charlesem „Pete” Conradem, który był dowódcą załogi Apollo 12. Przygotowania do misji rozpoczęli wraz z załogą Apollo 11 i gdyby tamta misja się nie powiodła, to Bean i Conrad mogli zostać pierwszymi ludźmi na Księżycu.

Alan Bean na Księżycu. Zdjęcie zrobił Conrad, który odbija się w hełmie astronauty.

Misja Apollo 12 mogła zostać przerwana jeszcze przed wejściem statku „Yankee Clipper” na orbitę. Przyczyną było uderzenie pioruna w 30 sekundzie lotu w rakietę Saturn V, która zadziałała wielki piorunochron. Nie zostało to w pełni potwierdzone, ale możliwe, że rakieta została uderzona przez piorun po raz drugi w 50 sekundzie lotu. W kokpicie astronautów zapaliły się wszystkie kontrolki i nie nadążali z odczytywaniem błędów i podawaniem ich do kontrolerów lotów w Houston. Misja została uratowana w większości dzięki przełączeniu jednego przycisku i przejściu na zapasowe zasilanie, a Conrad i Bean byli kolejnymi ludźmi na Srebrnym Globie.

Smithsonian National Air and Space Museum

Alan Bean w swojej pracowni malarskiej.

Po zakończeniu kariery astronauty, Alan Bean zaczął realizować się jako artysta. Jeszcze w czasie pracy w NASA, Bean uczęszczał na kursy malowania, jednak nie poświęcał temu zbytniej uwagi. Po przejściu na emeryturę miał więcej czasu na malarstwo. W jednym z wywiadów Bean opowiadał, że gdy przygotowywał podkłady pod swoje obrazy, chciał, by była w nich cząstka globu, po którym chodził. Na każdym można zauważyć odcisk buta astronauty, a także fragment naszywek ze skafandra, które zawierały jeszcze drobinki pyłu księżycowego.

 

Obraz „Study for the Spirit of Apollo” – Studium Ducha Apollo.

Autor

Avatar photo
Anna Wizerkaniuk

Absolwentka studiów magisterskich na kierunku Elektronika na Politechnice Wrocławskiej, członek Zarządu Klubu Astronomicznego Almukantarat, miłośniczka astronomii i książek