Po kilku latach analizowania danych zebranych przez Teleskop Hubble’a w końcu zdołano wyjaśnić tajemnicze pochodzenie najmniejszego księżyca znanego ludzkości, Hippocampa, orbitującego wokół Neptuna.

Ten wyjątkowo mały, bo mający tylko 34 kilometry średnicy, obiekt określany jest często mianem „księżyca, którego powinno tu nie być”. Przydomek ten zyskał nie bez powodu – znajduje się on bowiem niebezpiecznie blisko swojego większego kolegi, Proteusa, którego masa jest prawie 1000 raz większa niż Hippocampa. W normalnych warunkach mniejsze ciało zostałoby wytrącone z orbity lub pochłonięte przez księżyc podobny do Proteusa.

Artystyczna wizja Hippocampa na tle Neptuna.

Jednak do czegoś takiego nie doszło. Przez wiele lat badacze próbowali zrozumieć ten stan rzeczy – obecna teoria zakłada, że Hippocamp powstał w wyniku zderzenia Proteusa z kometą kilka miliardów lat temu. Teza ta poparta została zdjęciami wykonanymi w 1989 roku przez sondę Voyager 2 ukazującymi krater na powierzchni większego z księżyców wystarczająco duży, by oderwana część mogła być Hippocampem. Wówczas jednak uważano, że odprysk po prostu podryfował w przestrzeń kosmiczną. Dopiero zdjęcia wykonane przez teleskop Hubble’a, na których ten mały obiekt był widoczny, wymusiły dokładniejsze zbadanie problemu.

System naturalnych satelitów wokół Neptuna przeżywał w przeszłości burzliwy okres. Miliardy lat temu planeta przechwyciła wielki obiekt z pasu Kuipera, Trytona, którego oddziaływania grawitacyjne rozdarły na kawałki pierwotne satelity krążące wokół gazowego giganta. Gdy orbita księżyca się ustabilizowała, szczątki innych obiektów uformowały się w drugą generację ciał. Jednakże układ nadal bombardowany był przez inne obiekty z pasa Kuipera, prowadząc do powstania Hippocampa – naturalnego satelity trzeciej generacji.

Źródła:

Autor

Avatar photo
Jan Nowosielski