Na wczorajszym spotkaniu z dziennikarzami Ron Dittemore poinformował o postępach dochodzenia w sprawie katastrofy Columbii. Skomentował m.in. fragmenty filmowego zapisu startu pokazywane przez stacje telewizyjne i przedstawił wyniki dodatkowych analiz zdarzenia, które zaszło podczas startu promu.

Konferencja prasowa rozpoczęła się o 23:00 naszego czasu.

Robimy postępy, ale stoimy jeszcze przed ogromem pracy” – powiedział Dittemore. – „Identyfikacja szczątków jest czasochłonna i trudna. Jak dotąd nie zidentyfikowaliśmy czegokolwiek, co mogłoby być szczególnie istotne dla śledztwa, ale gromadzenie szczątków trwa nadal„.

Nadal interesujemy się komorą lewego koła podwozia głównego. Jednak nie sądzimy, aby przyrost temperatury, który tam odnotowaliśmy [30-40 stopni w ciągu 5 minut] był bezpośrednio spowodowany perforacją ściany komory. Gdyby takie coś nastąpiło, plazma wtargnęłaby do środka i gradient temperatury byłby o wiele większy.

Ron Dittemore przedstawił również kilka nowych ustaleń dotyczących przebiegu wydarzeń podczas ostatnich minut lotu. Tak jak wcześniej, publikujemy je w STS-107: Ostatnie chwile lotu„>osobnym newsie.

Analizy dotyczące uderzenia fragmentu pianki w skrzydło podczas startu prowadzimy od początku. Udało nam się ustalić, że fragment ten miał wymiary ok. 50 x 40 x 15 cm i ważył nieco ponad 1 kg. Określiliśmy to na podstawie zapisu wideo startu. Użyliśmy także danych fotograficznych zgromadzonych przez załogę misji STS-112, podczas której również pianka odpadła od zbiornika. Dzięki zdjęciom mogliśmy się dowiedzieć, skąd pianka się oderwała i jak była duża. […] Należy zauważyć, że zderzenie pianki ze skrzydłem nie nastąpiło prostopadle, ale pod niewielkim kątem. Przeprowadziliśmy symulacje dla kątów: 10, 13 i 16 stopni. Zmienialiśmy także masę uderzającego fragmentu i utrzymujemy, że takie zdarzenie nie mogło wywołać uszkodzenia, które podczas wejścia w atmosferę spowodowałoby katastrofę. Mamy również program symulujący efekty termiczne powstałe na skutek oderwania płytek ochronnych. Jako najgorszy przypadek przyjęliśmy, że pianka mogła odłupać od skrzydła jedną płytkę. Uszkodzenie pokrycia na tak małym obszarze nie spowodowałoby katastrofy„.

Kolizja z obiektem podczas startu Columbii

Fragment filmu zarejestrowanego przez kamerę dalekiego śledzenia podczas startu Columbii 16 stycznia 2003, który rozpoczął misję STS-107. Na filmie widoczna jest kolizja obiektu (przypuszczalnie pinaki izolacyjnej pochodzącej z zewnętrznego zbiornika paliwa) z lewym skrzydłem wahadłowca.

Dittemore wspomina spotkania kierowników misji podczas jej trwania. „Wszyscy jednogłośnie uznali, że uderzenie pianką nie stwarza zagrożenia. Mamy w NASA system zgłaszania zastrzeżeń dotyczących bezpieczeństwa. Każdy pracownik może zgłaszać anonimowo wszelkie związane z tym kwestie. Są one zapisywane w bazie danych, a my zajmujemy się ich rozpatrzeniem tak szybko, jak to możliwe. Nikt wówczas nie zgłosił wątpliwości co do naszej decyzji„.

Dziennikarze zastanawiali się nad tym, czy widoczny na filmie obiekt jest pianką, czy bryłą lodu. „Na pewno nie był pomarańczowy” – mówił jeden z nich. – „Był raczej biały„. „Trudno mi w tej chwili powiedzieć, czy w raporcie określiliśmy kolor jako „biały” czy „jaskrawy”. Mógł być taki np. z powodu oświetlenia przez Słońce. Poza tym mówimy o obiekcie, który obserwujemy na zapisie obrazu wahadłowca widzianego przez kamerę z bardzo dużej odległości, co także utrudnia właściwą ocenę” – skomentował Dittemore.

Ustalono, że gdy na 2 minuty przed utratą łączności autopilot kompensował zwiększony opór aerodynamiczny na lewym skrzydle poprzez odpowiednie wychylenie stateczników, pomagał sobie także silnikami reakcyjnymi (RCS) – dwa silniki umiejscowione z tyłu, po prawej stronie kadłuba włączyły się na 1,5 sekundy. Jeden z dziennikarzy zapytał, czy ten manewr mógł być sposobem na uchronienie uszkodzonego skrzydła przed nadmiernym tarciem. „Nie mamy w planie takiego scenariusza. Gdybyśmy faworyzowali jedno skrzydło względem drugiego, oznaczałoby, że skrzydło faworyzowane grzałoby się naprawdę mocno. Gdybyśmy podczas lotu nabrali poważnych wątpliwości, czy uda się wylądować, próbowalibyśmy sprowadzić prom na bezpieczną wysokość i wyhamować go do takiej prędkości, aby załoga mogła bezpiecznie opuścić kabinę. Faworyzowanie któregokolwiek skrzydła nie wchodzi w ogóle w grę„.

Padło pytanie, jakiego typu szczątki mogą najbardziej pomóc w śledztwie. „Jesteśmy szczególnie zainteresowani szczątkami skrzydła, płytkami, albo jakimikolwiek odłamkami znalezionymi na zachód od stanu Nowy Meksyk. Mamy modele, dzięki którym możemy określić, gdzie mogły spaść płytki, które rzekomo odpadły nad Kalifornią, jednak i tak jest to szukanie igły w stogu siana. Gdy znajdziemy płytkę, to na podstawie jej numeru kodowego możemy się dowiedzieć, skąd odpadła i moglibyśmy dopasować przebieg zdarzeń do tego faktu. […] Znaleźliśmy jedną płytkę na zachód od głównego obszaru pokrytego szczątkami. Może to mieć pewne znaczenie, ale wcale nie musi, ponieważ płytki są lekkie, szybko wyhamowują i zostają w tyle za główną grupą ciężkich odłamków. Mamy raport z Kalifornii, obserwator napisał, że widział „odpadającą płytkę”. Musimy to zweryfikować, jeśli obserwacja i interpretacja były poprawne, to może to mieć dla nas ogromne znaczenie.

Jak co dzień, Ron Dittemore pozwolił sobie na chwilę osobistej refleksji. „Najgorsza dla nas jest samotność. Dopóki pracujemy razem, jesteśmy skoncentrowani na tym, co robimy i cała nasza energia na tym się skupia. Ale gdy w sobotę wracałem samochodem do domu, byłem sam – tylko ja i moje własne myśli. To było okropne. Rozmawiałem potem z ludźmi, z którymi pracuję, czują się podobnie. Możecie tylko wyobrazić sobie, jak się czuliśmy, gdy przez kolejne minuty komunikacja nie wracała i wreszcie ktoś przyszedł i powiedział, że straciliśmy prom. Nikomu nie życzę, aby musiał przechodzić przez coś takiego. Ale każdy dzień jest lepszy od poprzedniego. Wyjdziemy z tego. Jak feniks z popiołów, odradzamy się. Codziennie dowiadujemy się nowych rzeczy, chcemy wykonać naszą pracę jak najlepiej i najszybciej. Wznowiliśmy remont Discovery i przygotowania Endeavoura. Nie chcemy wprowadzać dodatkowych opóźnień. Chcemy latać tak szybko, jak to będzie możliwe„.

Wtorek 4 lutego jest w NASA dniem pamięci zmarłych astronautów. O 19:00 czasu polskiego w JSC w Houston rozpocznie się memoriał, w którym udział wezmą: prezydent Bush, administrator NASA Sean O’Keefe, rodziny i przyjaciele ofiar katastrofy oraz pracownicy i przedstawiciele kontrahentów NASA. Konferencja prasowa o 17:30 czasu polskiego nie odbędzie się, a konferencję o 22:30 przeniesiono z JSC do kwatery głównej NASA.

Autor

Tomasz Lemiech

Komentarze

  1. Marcin    

    Czy ktoś widział zdjęcia… — …wyemitowane w izraelskiej tv??? Zbyt krótko to widziałem i nie zdążyłem się dokładnie przyjrzeć ale jeśli uszkodzenie rzeczywiście było tak duże, i jeśli wiedziała o tym załoga, to ja powoli przestaję rozumieć o co tu chodzi.

  2. torcik    

    Ja widziałem to i nie wyglądało to za ciekawie;(( — Sam juz nie rozumie ,że mogli to tak perfidnie olać?

  3. Tomasz Lemiech    

    Czy chodzi o te bzdury… — …które można znaleźć np. tu: http://www.corriere.it/Primo_Piano/Cronache/2003/02_Febbraio/03/crepe.shtml ?
    Chciałbym Wam tylko przypomnieć, że żadna kamera w ładowni nie jest w stanie wykonać zdjęcia skrzydła promu, bo zasłaniają jej drzwi otwartej ładowni 🙂 Zdjęcie jest tak parszywej jakości, że te „uszkodzenia” można wziąć za cokolwiek… natomiast spece na grupie sci.space.shuttle już dokonali identyfikacji – to zdjęcie przedstawia fragment przedniej ściany ładowni. Więcej szczegółów tu: http://www.satobs.org/seesat/Feb-2003/0133.html albo na ww. grupie. Jeśli chcecie popatrzeć sobie na skrzydła Columbii podczas ostatniej misji, to widać je tu: http://spaceflight.nasa.gov/gallery/images/shuttle/sts-107/html/s107e05359.html
    (i jest to IMHO najlepszy widok skrzydeł, jaki załoga może uzyskać, będąc na orbicie).

    1. Marcin    

      Faktycznie. — To była jakaś koszmarna dziennikarska kaczka.

Komentarze są zablokowane.