Komisja badająca przyczyny katastrofy promu kosmicznego Columbia (CAIB, Columbia Accident Investigation Board) ogłosiła końcowy raport, w którym stwierdza iż przyczyną tragedii z 1 lutego bieżącego roku były w równym stopniu złe zwyczaje panujące w NASA oraz fragment pianki, który uderzył w skrzydło wahadłowca. W wyniku rozpadnięcia się orbitera na wysokości około 62 kilometrów zginęła wtedy cała siedmioosobowa załoga wracająca na Ziemię po zakończeniu naukowej misji STS-107.

STS-107 był 28. lotem wahadłowca Columbia. Celem trwającej 16 dni misji było przeprowadzenie szeregu eksperymentów na pokładzie wahadłowca. Na zdjęciu w pierwszym rzędzie od lewej do prawej są: Rick Husband (2. lot) dowódca, Kalpana Chawla – specjalistka misji (2. lot) i William McCool – pilot (1. lot). W drugim rzędzie stoją specjaliści misji: David Brown (1. lot), Laurel Clark (1. lot), Michael Anderson (2. lot) oraz specjalista ładunku Ilan Ramon, pierwszy astronauta z Izraela. Misja zakończyła się tragicznie. W czasie lądowania 1 lutego 2003 roku prom uległ katastrofie.

W ciągu ostatnich siedmiu miesięcy fragmenty szczątków Columbii, zapisy video, wysłane emaile, wypowiedzi inżynierów, wyniki przeprowadzonych testów i inne dowody łączone były w wielką układankę pozwalającą wyjaśnić co tak naprawdę się stało. Dzięki pomocy tysięcy osób, trzynastoosobowy zespół CAIB ustalił techniczne i psychologiczne przyczyny, które doprowadziły do katastrofy. 26 sierpnia wyniki prac zostały przedstawione światu.

Końcowy raport liczy 248 stron. Wymieniono dwa powodu wypadku. Bezpośrednią przyczyną było uderzenie w lewe skrzydło promu fragmentu pianki izolacyjnej głównego zbiornika paliwa. Stało się to 81 sekund po starcie Columbii z Przylądka Canaveral. 16 dni później, w czasie podejścia do lądowania, przez powstały wskutek uderzenia, liczący około pół metra otwór do wnętrza skrzydła dostały się gorące gazy. Stopiły one aluminiową konstrukcję i doprowadziły do rozpadnięcia się orbitera.

Zapis video nagrany w czasie startu pokazuje moment uderzenia. Został on przeanalizowany przez obsługę naziemną dzień po starcie. Niestety jego jakość nie była wystarczająca aby stwierdzić czy to zdarzenie spowodowało uszkodzenie skrzydła. Prośby o sfotografowanie Columbii przez satelity w czasie jej pobytu w Kosmosie zostały odrzucone gdyż uznano, że uderzenie nie może być niebezpieczne (poprzednie tego typu wydarzenia nie powodowały żadnych negatywnych skutków i nie stanowiły zagrożenia dla wahadłowców i ich załóg).

Raport CAIB podkreśla że w NASA brakuje systemu kontroli, który uniemożliwiałby podejmowanie takich złych decyzji. Przywoływane są również inne zwyczaje NASA mające wkład do tragedii takie odwoływanie się do historii Agencji, podnoszenie priorytetu misji promów, brak wyraźnego kierownictwa i odpowiednich technik zarządzania, bariery komunikacyjne oraz harmonogramowy i budżetowy nacisk związany z budową Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Członkowie CAIB wyrazili jednomyślną wiarę, że załogowe loty kosmiczne powinny być kontynuowana i zachęcili NASA to powrotu do takich lotów tak szybko jak to będzie możliwe z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. Przedstawili trzy listy zadań, które muszą zostać wykonane przez Agencję. Pierwsza z nich mówi o zadaniach, które muszą być wykonane przed najbliższym lotem wahadłowca, druga o celach na następnych kilka lat, a trzecia o okresie gdy projektowane i budowane będą nowe pojazdy załogowe.

Niektóre z zaleceń CAIB to:

  • Stworzenie programu zapewnienia bezpieczeństwa niezależnego od planów i nacisków budżetowych;
  • Wyeliminowanie odpadania pianki od zbiornika głównego;
  • Umożliwienie promom przetrwania niewielkich uszkodzeń spowodowanych odłamkami;
  • Stworzenie pełnego systemu inspekcji orbiterów;
  • Unowocześnienie kamer umożliwiających śledzenie startów wahadłowców;
  • Umożliwienie wykonywania zdjęć dolnych części skrzydeł promów;CAIB uważa, że zmiany zwyczajów w NASA będą celem drugoplanowym i trudniejszym do osiągnięcia.

    Wiemy jak trudno zmienić wielką organizację” – powiedział na wtorkowej konferencji prasowej szef zespołu, emerytowany admirał marynarki Harold (Hal) Gehman, Jr. „To nie stanie się między chwilą obecną a najbliższym lotem, to potrwa długo„. Zespół uważa jednak, że jeśli promy mają latać więcej niż kilka lat, NASA będzie musiała się zmienić.

    W opublikowanym także we wtorek oświadczeniu, szef NASA Sean O’Keefe nazwał raport „opublikowanym w porę, gruntownym i prostym”. Zaakceptował przedstawione w nim wniosku i zalecenia.

  • Autor

    Michał Matraszek