Inżynierowie ze Stennis Space Center (SSC) w stanie Mississippi przetestowali pierwszy spośród silników, które wyniosą kolejny prom kosmiczny na orbitę.
Testom poddawany był główny silnik promu kosmicznego (SSME) który zostanie wykorzystany w przyszłym roku w misji STS-114. Podzespół będzie teraz przewieziony do Kennedy Space Center na Florydzie w celu instalacji na pokładzie wahadłowca Discovery.
Test rozpoczął się 16. lipca o 11:59 czasu polskiego. Silnik działał przez 520 seconds, tyle bowiem czasu potrzeba, by prom kosmiczny znalazł się na orbicie. Wszystkie czujniki uzyskały dane pozwalające na zakwalifikowanie silnika do lotu.
“Dobrze widzieć, że sprzęt potrzeby do lotu Discovery pozytywnie przechodzi testy w Stennis oraz innych obiektach NASA,” – powiedział Michael Kostelnik koordynujący współpracę pomiędzy zespołami ISS oraz Space Shuttle Programs. – “Jasne jest, że dokonujemy dużego postępu w przygotowaniu bezpiecznego powrotu promów kosmicznych do służby, czyniąc tym samym wizję eksploracji Kosmosu bliższą.“
“Test ten jest świadectwem ciężkiej pracy NASA oraz podwykonawców, którzy rozwijają i poprawiają możliwości silnika SSME,” – stwierdził Miguel Rodriguez kierujący Propulsion Test Directorate w SSC. – “Bycie współtwórcą tego programu to źródło prawdziwej dumy dla zespołó NASA oraz Boeinga.“
Zaprojektowany w latach 70., silnik SSME jest najbardziej wyrafinowanym rakietowym silnikiem wielokrotnego użytku na świecie. Wahadłowiec ma trzy głowne silniki. Każdy z nich ma około 430 centymetrów długości i waży około 2800 kilogramów przy średnicy 215 centymetrów na końcu dyszy. Jest w stanie popchnąć obiekt o masie 160000 kilogramów.
Inżynierowie przeprowadzili niezwykle rygorystyczne testy. Najnowocześniejsze wersje SSME nową wysokociśnieniową pompę do paliwa, której po raz pierwszy użyto w lipcu 2001 roku.
“Silnik SSME, którego będą używać promy, przeszedł zasadnicze modyfikacje i jest bezpieczniejszy, silniejszy oraz bardziej odporny ten, którego używano podczas pierwszej misji promu w roku 1981,” – powiedział Michael Rudolphi, kierujący pracami nad napędem wahadłowców.