10 lat temu, 5 sierpnia 2012, łazik Curiosity NASA został opuszczony na powierzchnię Czerwonej Planety, co rozpoczęło poszukiwania dowodów na istnienie śladów po warunkach do życia miliardy lat temu. Od tego czasu Curiosity przejechał ponad 29 kilometrów i wzniósł się o 625 metrów podczas eksploracji krateru Gale i góry Mount Sharp. Przeanalizował 41 próbek skał i ziemi, używając pełnego wachlarzu urządzeń, aby dowiedzieć się więcej o Marsie. Dzięki tym odkryciom inżynierowie zmuszeni byli wymyślać nowe sposoby na zminimalizowanie śladów zużycia łazika. Misja Curiosity została ostatnio przedłużona o trzy lata i dalej króluje na liście najważniejszych astrobiologicznych misji NASA.

Podczas ostatniej dekady Curiosity analizował niebo Czerwonej Planety i robił niesamowite zdjęcia chmur i księżyców. Czujnik promieniowania łazika pozwala naukowcom zmierzyć wysokoenergetyczne promieniowanie, na które będą wystawieni przyszli astronauci na powierzchni, co pomoże zapewnić im bezpieczeństwo. Curiosity także stwierdził, że woda w stanie ciekłym oraz składniki odżywcze potrzebne do życia były obecne przez ostatnie 10 milionów lat w kraterze Gale. Tam także znajdowało się jezioro, które z czasem coraz bardziej wysychało. Każda warstwa na Mount Sharp natomiast reprezentuje nowszą erę w środowisku Marsa.

Obecnie łazik jedzie przez kanion, który stanowi przejście do nowego regionu uformowanego po wyschnięciu wody, pełnego solnych minerałów zwanych siarczanami. Curiosity zrobił już niesamowity postęp w swojej wspinaczce – w 2015 roku inżynierowie NASA otrzymali zdjęcie, na którym małą plamką jest kamień „Ilha Novo Destino” w rzeczywistości wielkości samego łazika. W zeszłym miesiącu, siedem lat później, Curiosity ominął go, rozpoczynając podróż do obiecującego regionu, gdzie zamierza spędzić następne kilka lat. Naukowcy szczególnie chcą zbadać między innymi kanał Gediz Valli, który mógł uformować się podczas powodzi oraz rozległe, pokryte cementem struktury, które ukazują efekty wód podziemnych bliżej szczytu góry Mount Sharp.

To zdjęcie zostało zrobione 9 września 2015 roku, kiedy Curiosity był jeszcze daleko od swojej obecnej lokalizacji. Żółtym kółkiem zaznaczona została skała, obok której właśnie przejeżdża łazik.

Jak zatem utrzymać taki łazik po 10 latach intensywnej pracy? Oczywiście odpowiada za tym cały sztab inżynierów, którzy pracują zarówno w JPL jak i z domu. Zapisują każdą rysę na kołach Curiosity, testują każdą linijkę kodu, zanim zostanie wysłany w kosmos i analizują próbki skał, zapewniając maszynie bezpieczeństwo na powierzchni Czerwonej Planety. Proces wiercenia w marsjańskich skałach, na przykład, był modyfikowany wiele razy od lądowania. W pewnym momencie odbywało się ono offline przez ponad rok, kiedy inżynierowie zaprojektowali go na nowo, aby przypominał wiertarkę ręczną. Całkiem niedawno system hamulcowy łazika odpowiadający za ruch ramienia przestał działać. Mimo niezawodności zapasowych części, team nauczył się od tamtego wydarzenia, aby wiercić delikatniej i nie obciążać nowych hamulców. Aby zminimalizować zużycie się kół, inżynierowie bacznie obserwują powierzchnię Marsa i uważają na potencjalnie niebezpieczne miejsca oraz opracowali system kontroli trakcji, aby pomóc w razie nierówności w terenie.

Podobne podejście zostało przyjęte wobec wolno zmniejszającej się mocy Curiosity. Opiera się ona na baterii zasilanej energią jądrową, czyli gdy cząsteczki plutonu rozpadają się i wydzielają ciepło, zostaje ono zamienione na moc. Biorąc pod uwagę rozpad cząsteczek, łazik nie porusza się już tak szybko jak w pierwszych latach jego pracy. Dzięki współpracy inżynierów i opieki nad Curiosity maszyna z pewnością będzie mogła eksplorować Czerwoną Planetę jeszcze przez parę najbliższych lat.

Plakat NASA z okazji 10 lat Curiosity na Marsie.

Autor

Anna Hansdorfer