Przebudowa stacji na Biegunie Południowym to dobra lekcja przed przyszłą budową stacji na Marsie – twierdzą amerykańscy uczeni.

Trwająca już 4 lata przebudowa stacji polarnej na Biegunie Południowym to dobra zaprawa przed wybudowaniem w przyszłości stacji na Marsie – uważa Pascal Lee z NASA.

W porównaniu z Marsem, warunki na biegunie są bardzo łagodne – mówi Lee. Ale już samo w sobie tworzenie infrastruktury – na biegunie czy na innej planecie – jest przedsięwzięciem ekstremalnym.

Temperatura latem na równiku Marsa waha się w okolicach minus 60 do minus 80 stopni C. Uczeni sądzą, że woda – jeśli istnieje – jest tam ustawicznie zamarznięta. Na Antarktyce temperatury są również bardzo niskie, tak jak i średnia opadów.

Przebudowując bazę antarktyczną, uczymy się pracować w bardzo niskiej temperaturze. Ludzie zakładają ubrania ważące ponad 15 kg. Na Marsie jest jeszcze zimniej, zatem biegun jest niezłą zaprawą – mówi Paul Sipiera, przewodniczący amerykańskiej Fundacji Studiów Planetarnych, organizującej antarktyczną wyprawę w poszukiwaniu meteorytów.

Specjaliści podkreślają, że największa różnica między Marsem a biegunem to skład atmosfery. Jeśli będziemy budować na Marsie, nad całym 'placem budowy’ trzeba będzie stworzyć gigantyczną osłonę, bąbel powietrzny, aby praca była w ogóle możliwa – mówi Sipiera. Największym wyzwaniem dla budowniczych może się okazać jednak nie zimno, ani brak tlenu, ale izolacja.

Pascal Lee spędził przy przebudowie stacji na Antarktyce 14 miesięcy. Najbliższa stacji polarnej ludzka osada McMurdo oddalona jest o ponad 1300 km. Od Stanów bazę dzieli 10 razy większa odległość. Niezbędne materiały i zapasy dla budowniczych trzeba więc transportować statkiem, potem samolotem. Transport jest czasochłonny i kosztowny. Podczas zimy polarnej (od lutego do października) loty na biegun ustają, ponieważ w samolotach zamarzałyby płyny hydrauliczne.

Lee mówi, że doświadczenie takiej izolacji to sprawdzian umiejętności zachowania zimnej krwi. Było to najgorsze i najbardziej niezwykłe przeżycie – mówi. Uważa, że byłoby cenne dla osób, które polecą kiedyś na Marsa. Uczeni oceniają, że podróż na Marsa trwać będzie około 2,5 roku.

Lee i inni członkowie organizacji Mars Society zamieszkają na kanadyjskiej wyspie Devon na Arktyce. Ma to być symulacja pobytu na stacji marsjańskiej, przeprowadzona w ramach programu NASA – Mars Society. Naukowcy mają nadzieję, że zarówno prace na Antarktyce, jak i misja na Devon dadzą odpowiedzi na wiele pytań, związanych z wyzwaniem, jakim jest pobyt na Marsie.

Autor

Marcin Marszałek