Naukowcy pracujący w ramach misji NEAR badającej Erosa stwierdzili, że powstanie większości szczegółów widocznych na powierzchni planetoidy było wynikiem uderzeń meteorów, a nie działalności wewnętrznych sił planetoidy.

Wyniki te zaprezentowano w zeszłym tygodniu w „Science”. Pochodzą z badań przeprowadzonych w dniach 23-26 października ubiegłego roku kiedy to sonda przelatywała zaledwie 5 kilometrów od powierzchni planetki.

Uważamy, że uderzenia meteorów były podstawowym procesem, który kształtował powierzchnię Erosa – stwierdził dr Andrew Cheng, uczony pracujący w projekcie NEAR – na jego powierzchni widzieliśmy kratery i odpryski skalne. Zobaczyliśmy również obiekty, które nie pasują do tego co sądziliśmy. Jednak teraz, mając wiele nowych, dokładnych obrazów Erosa, będziemy mogli dokładniej odszyfrować jego historię.

Już wcześniejsza analiza powierzchni planetoidy wykazała, że skład Erosa jest zbliżony do składu tysięcy meteorytów znalezionych na powierzchni Ziemi. Uważa się, że meteoryty te zbudowane są z ziarenek pyłu pochodzących z mgławicy materii, z której powstało Słońce i planety naszego Układu.

Na analizowanych ostatnio zdjęciach dostarczonych przez sondę kosmiczną NEAR (Near Earth Asteroid Rendezvous) należącą do Amerykańskiej Agencji Kosmicznej NASA widać dużą ilość niewielkich głazów eratycznych, liczne duże i sporadycznie małe kratery, a także znajdujące się na ich dnie „stawy”.

To, że na powierzchni tego ciała niebieskiego jest dużo dużych kraterów (o średnicach rzędu 500-1000 metrów) było znane już wcześniej. jednak ostatnio stwierdzono stosunkowo małą liczbę małych kraterów. Być może mamy tu do czynienia z jakimś rodzajem działalności sejsmicznej następującej krótko po uderzeniu meteroru – twierdzi dr Joseph Veverka z Cornell University – inną przyczyną małej liczby małych kraterów może być erozja poprzez okresowe podgrzewanie się i studzenie planetoidy.

Uczonych zastanawia też fakt istnienia licznych dużych kraterów (o średnicy od 500 m do jednego km), ponieważ w ich sąsiedztwie nie znajduje się głazów dostatecznie dużych, by ich uderzeniem tłumaczyć powstanie tych kraterów. Na powierzchni Erosa stwierdzono również obecność ponad setki głazów mniejszych, o średnicy 3-4 m, które padając na powierzchnię Erosa mogły stworzyć kratery.

Skupiska takich niewielkich stosunkowo głazów mogą być fragmentami większych kosmicznych „pocisków”, które niegdyś bombardowały asteroid – spekulują uczeni.

Na zdjęciach widać również „stawy” – równomiernie płaskie powierzchnie na dnach kraterów, uformowane przez nagromadzony tam regolit. Jednorodność powierzchni stawów pozwala domyślać się, że na Erosie zachodzi jakiś proces, dzięki któremu oddzielane są od siebie okruchy regolitu o różnej grubości i fakturze. Koncentrują się one w nisko położonych miejscach, jak kratery – wyjaśnia Veverka.

Szczegółowe badania pozwoliły stwierdzić, że zgromadzony w „stawach” na dnie kraterów pył zachowuje się jak płyn, który pod wpływem sił grawitacji przyjmuje idealny poziom.

Sonda NEAR krążyła wokół planetki przez rok. Na początku tego roku dokonano lądowania na jej powierzchni. Sonda przeżyła upadek lecz nie była przystosowana do prowadzenia badań z powierzchni i dlatego misja dobiegła końca.

Autor

Michał Matraszek