Naukowcy z Southwest Research Institute (SwRI) na podstawie symulacji komputerowych określili, że 99 procent komet pochodzących z obłoku Oorta rozpada się jakiś czas po wejściu w wewnętrzne części Układu Słonecznego. Potwierdziło to przypuszczenia astronomów, że źródłem komet jednopojawieniowych jest głównie obłok Oorta, a krótkookresowych – Pas Kuipera.

Żadna kometa nie będzie pojawiać się wiecznie. Ich żywot kończy się w momencie uderzenia w Słońce czy planetę (taki los spotkał w 1994 roku kometę Schoemakera-Levy’ego, która spadła na Jowisza). Jądro komety może się spektakularnie rozpaść (jak jądro komety Bieli w 1846 i 1852 roku), lub materiały lotne (te, które są odpowiedzialne za powstanie warkocza) wyczerpią się.

Naukowcy spierali się, jaki los spotyka komety najczęściej: stają się nieaktywne czy też rozpadają się. Przynajmniej w przypadku komet pochodzących z obłoku Oorta, prawdziwą wydaje się odpowiedz: rozpadają się.

Naukowcy prześledzili za pomocą komputerów los powstających tam komet, uwzględniając wpływ Słońca, planet oraz materii międzygwiezdnej. Okazało się, że gdyby komety te przechodziły w stan nieaktywności, obserwowało by się 100 razy więcej takich nieaktywnych komet. Dlatego wydaje się, że większość z nich musiała zniknąć i rozpaść się.

Los komet powstałych w obrębie Pasa Kuipera wydaje się inny. Jądra większości z nich potrafią przejść w fazę nieaktywną i być może nawet połowa bliskich Ziemi planetoid to jądra wygasłych komet.

Chociaż uważa się, że skład chemiczny obu rodzajów komet jest zbliżony, na ich inny los mogą mieć wpływ różnice cech chemicznych i fizycznych w miejscu powstawania komety. Wina może też leżeć po stronie procesu ewolucji komety.

Komety z obłoku Oorta szybko zmieniają swoje położenie z bardzo odległego od Słońca do bardzo bliskiego. Komety Pasa Kuipera nie doświadczają takiego szoku termicznego. Prawdopodobnie to dzięki temu udaje im się przeżyć, wielkorotnie wracać w pobliże Słońca a na koniec zamienić się w planetoidy.

Autor

Anna Marszałek