Znaleziono dowód na to, że prawie 4 miliardy lat temu nasza planeta przeszła przez okres gwałtownego bombardowania ciałami pochodzącymi z Kosmosu. Odkrycia dokonali uczeni z Uniwersytetu Queensland.

Jest szeroko akceptowanym faktem to, że w tym samym okresie gwałtowne bombardowanie przeżył Księżyc. Efektem tego są kratery i baseny uderzeniowe na jego powierzchni. Ślady tego bombardowania wciąż są tam widoczne. Na Ziemi zostały one zniszczone przez procesy geologiczne.

W pracy wydrukowanej w tygodniku Nature uczeni z Uniwersytetu Queensland donoszą odkryciu na Ziemi pierwszego dowodu tego bombardowania.

Zespół złożony z dr Ronny’ego Schoenberga, dr Balza Kambera i profesora Kena Collersona z Centrum Badań Izotopowych (Advanced Centre for Isotope Research Excellence, ACQUIRE) dokonali tego odkrycia w czasie analizy liczących 3,8 miliarda lat skał zebranych w West Greenland przez profesora Stephena Moorbatha z Oxfordu oraz na Północnym Labradorze przez profesora Collersona.

Uczeni odkryli, że te stare skały tworzące skorupę młodej Ziemi zawierają anomalie w składzie izotopowym wolframu.

Takie anomalie są zwykle znajdywane w meteorytach. Po raz pierwszy odkryliśmy je w próbce pochodzącej z naszej planety” – powiedział Collerson.

Nie znamy mechanizmu, który mógłby wyjaśnić w jaki sposób anomalie te mogły powstać na Ziemi. Wyciągamy więc z tego wniosek, że skały te muszą zawierać składniki pochodzące z meteorytów„.

W ten sposób znaleźliśmy chemiczny odcisk palca świadczący o potężnym bombardowaniu naszej planety mającym miejsce 3,8 do 4 miliardów lat temu„.

Odkrycie to ma również konsekwencje jeśli chodzi o powstanie życia na naszej planecie. Uderzenia wielkich meteorów były w stanie zniszczyć każdą jego formę, dostarczyły jednak na Ziemię związków, które w przyszłości umożliwiły jego powstanie„.

Autor

Michał Matraszek

Komentarze

  1. Robert    

    powstanie życia na naszej planecie — „Nie znamy mechanizmu, który mógłby wyjaśnić w jaki sposób anomalie te mogły powstać na Ziemi. Wyciągamy więc z tego wniosek, że skały te muszą zawierać składniki pochodzące z meteorytów”.

    Nie rozumiem jak nieznajomością mechanizmu anomalii wolframowych można podpierać jakąś teorię i nazywać „tego dowodem czegoś”?

    Inaczej – co będzie z tym „dowodem…” gdy uczeni odkryją mechanizm anomalii wolframowych?!

    „W ten sposób znaleźliśmy chemiczny odcisk palca świadczący o potężnym bombardowaniu naszej planety mającym miejsce 3,8 do 4 miliardów lat temu”.

    To czysta bzdura.
    Czy przyznają się do błędu – wątpię.

    Robert

    1. Rafał Szulc    

      Zwody, czy dowody… — Gdzieś ze trzy miesiące temu, ktoś tu (chyba kol. Michał M.) coś na forum pisał, o dowodach, dość celnie rzecz ujmując. „Cytuję” niestety z kapelusza, lecz może ktoś lepiej pamięta, i doda odsyłacz?
      [ Dowodów, w ścisłym tego znaczeniu, możemy się spodziewać jedynie w matematyce. Natomiast jeśli chodzi o fizykę, to jedyne rzeczy „pewne” – to ewentualne fiasko jakiejś teorii, a więc dowody „na nie”. Zaś „na tak”? – zazwyczaj musimy polegać na teoriach, które się, póki co, sprawdzają, więc uważamy je za poprawne. Z prawdopodobieństwem czasem nawet dość wysokim, lecz jednak… nie stuprocentowym! ]

      Producent, dajmy na to – samochodu, dołącza do niego instrukcję użytkowania wraz z jakąś tam dokumentacją techniczną. W której, oczywiście, śrubka o średnicy 8 mm – musi mieć właśnie tyle. Czyli : owa informacja musi być ścisła. Lecz gdy reklamuje swój wyrób w jakimś ilustrowanym magazynie, to może sobie pozwolić na, hm, powiedzmy: dość daleko idącą przesadę. Np.  Ten samochód jest znacznie tańszy, niż jakikolwiek inny w tej cenie…
      Podobnie odrobiny reklamy, czy też nawet reklamiarstawa – mogą sobie używać naukowcy w nagłówku swojego doniesienia, szczególnie gdy jest to drukowane na łamach dość popularnych, a nie jakimś periodyku fachowym, dla zawodowców. Powtarzam: w nagłówku! – bowiem spełnia on właśnie rolę plakatu reklamowego.
      Jeśli poniżej natkniemy się na różne ochy i achy, pełne entuzjazmu „to naprawdę epokowe odkrycie!” – to też nie musimy zaraz wymagać od tego „naukowej ścisłości”.
      Natomiast gdzieś tam w środku tekstu, dość łatwe do zauważenia, wydzielone w osobnym akapicie – jest to wszystko opisane językiem faktów, bez cukrowej polewy. Jeśli nabędziesz odrobinę wprawy, to będziesz dostrzegać owe różne części tekstu – bez trudu! Bowiem jest to dość typowy układ, i te części naprawdę się różnią, jakby były ujęte w ramkę!

      Co do „anomalii wolframowych”: warto może dodać, iż NA PEWNO nie jest to PIERWSZA ważna poszlaka wskazująca na owo meteorytowe bombardowanie. A dość znana kwestia znacznego nadmiaru irydu w warstwach geologicznych, z okresu wymierania dinozaurów? Że o wielu znanych kraterach, których olbrzymie rozmiary wskazują na charakter poimpaktowy – nie wspomnę…
      Anomalie w składzie izotopowym – też były już wykrywane wcześniej, a więc i ten „ typ dowodu” – również pojawia się nie po raz pierwszy! Co ciekawe, znane są takie anomalie obejmujące teren naprawdę imponujący! Jeśli czegoś nie pokręciłem: niemal cały kontynent północnoamerykański wykazuje dość sporą różnicę w składzie izotopowym wielu lantanowców… Może ktoś pamięta więcej szczegółów, i mógłby to przypomnieć?

      Czasem pierwiastki chemiczne, które trafiają do najwyższych części ziemskiej atmosfery – mogą tam ulec przemianom jądrowym, na skutek bombardowania twardym promieniowaniem kosmicznym. Np. węgiel, w postaci swego dwutlenku – może zawędrować tak wysoko, dzięki czemu mamy dziś metodę datowania izotopem C-14.
      Jednakże wolfram – takich peregrynacji raczej nie odbywa, a już na pewno – nie robi tego stadnie. Jego skład izotopowy jest odbiciem „kosmicznej historii” tego pierwiastka, i pokazuje nam, jak dawno temu opuścił on wnętrze jakiejś dawno umarłej gwiazdy…
      Oczywiście obłok pyłu, z którego powstał Układ Słoneczny -zawierał w sobie zapewne „popioły” z wielu gwiazd, o zróżnicowanym terminie ich „wyprodukowania”, a więc i z odmiennymi składami izotopowymi. W trakcie formowania się Ziemi, ów koktajl uległ jakiemuś-tam uśrednieniu. Jak dokładnemu? – to da się określić na podstawie badania wielu próbek, pobranych z różnych miejsc, czyli – metodami porównawczymi.
      Jeśli więc w określonej warstwie geologicznej, natknięto się na  znacząco odmienną mieszaninę izotopów wolframu, to jest to poszlaka bardzo wyraźna! Wskazuje ona na to, że wg wszelkiego prawdopodobieństwa mamy do czynienia ze sporą domieszką materii, pochodzącej z kosmosu, o całkiem innym „czasie wypieku” wewnątrz atomowego (gwiezdnego) pieca – niż w innych warstwach ziemi (a nawet… reszta Ziemi!).
      Czy owa anomalia izotopowa mogła powstać w jakichś „naziemnych” (czy też na-Ziemnych 🙂 warunkach? Wg  obecnego stanu naszej wiedzy – jest to praktycznie niemożliwe. Wolfram nie kończy żadnego „prędkiego”, mogącego złapać lokalny „napęd” – szeregu rozpadu, więc żaden z jego izotopów nie może być produktem podobnym, do dość głośnej sprawy z „ubożuchnym uranem”. Krótko mówiąc – na znalezienie „konkurencyjnego” wytłumaczenia szansa jest znikoma. Tym niemniej – istnieje! Powiedzmy : jak jeden, do 100 000 000. Czyli, ściśle i naukowo rzecz ujmując – to faktycznie nie jest dowód… Lecz jednak znacznie więcej, niż poszlaka, prawda? W sądzie już by to wystarczyło, aby zapadł wyrok!

      Co się Robert dziwisz, że naukowcy używają wiedzy dzisiejszej? No bo sam powiedz, mają korzystać z  jutrzejszej? Gdyby tylko mogli, to pewnie by to robili. Czerpaliby pełnymi garściami!!

Komentarze są zablokowane.