Kropelka światła widoczna na tym zdjęciu, to saturnowy księżyc Telesto, który dzieli orbitę z dużo większym Tetysem. Telesto ma średnicę 24 kilometrów.

Choć zdjęcie sprawia wrażenie oglądania spłaszczonego ziemniaka (czyli standardowego kształtu dla mniejszych księżyców Saturna), nie można dostrzec na jego powierzchni żadnych szczegółów.

Fotografię wykonano w widzialnym świetle zielonym przy pomocy szerokokątnego aparatu sondy Cassini z odległości około 768000 kilometrów od Telesto. Kąt wynosił 37 stopni. Rozdzielczość oryginalnego zdjęcia wynosiła 5 kilometrów na piksel. Na zdjęciu zwiększono i poprawiono kontrast w celu uzyskania lepszej widoczności.

Autor

Łukasz Wiśniewski

Komentarze

  1. Andrzej Karoń    

    „Jak się masz Maleństwo! – zawołał Prosiaczek.” 🙂 — Ten rzeczywiście maleńki księżyc, gdyż nawet gdybyśmy go chcieli obserwować z „powierzchni” Saturna (tj. z górnych warstw atmosfery planety), niewiele by się dało dostrzec.

    http://ksiezyce.republika.pl/images/planety/angular0.jpg

    a tu wersja obrazka bez nazw:

    http://ksiezyce.republika.pl/images/planety/angular1.jpg

    Jego rozmiar kątowy jest ok. 113 razy mniejszy od rozmiarów kątowych naszego Księżyca (31′) i wynosi 16,5″. Natomiast w rzeczywistości Telesto jest prawie 145 razy mniejsze od Księżyca!

    Ciekawie musi zaś na Telestiańskim niebie musi wyglądać ogromna tarcza Saturna o rozmiarze kątowym prawie 23 stopni!

    Na koniec dodam, że Telesto dzieli swą orbitę nie tylko Tetydą, ale z innym Maleństwem – Callypso. Tethys wyprzedza Tetydę zawsze o 60?, a Callipso „się spóźnia o ten sam kąt.

    1. NitaJerzy    

      A gdyby tak trzy duże księżyce na tej samej orbicie ? — Bardzo zainteresowała mnie Twoja informacja o tych trzech księżycach obiegających Saturna po tej samej orbicie. Mam w związku z tym pytanie z zakresu mechaniki nieba. Czy teoretycznie jest możliwe – bez spowodowania rychłej kolizji – krążenie trzech dużych księżyców po jednej orbicie ? Czy gdyby np. wokół Jowisza krążyły po jednej orbicie w odległościach co 60 stopni Io, Europa i Ganimedes, to czy mogłyby to czynić bezkolizyjnie przez miliardy, miliony, tysiące lat czy też znacznie, znacznie krócej ? Jeśli byłoby to długotrwale możliwe, wyobraźnia zaraz podpowiada podobne sytuacje na heliocentrycznych orbitach. Choćby taką, w której po okołosłonecznej orbicie Ziemi – oprócz niej – w odległościach kątowych 60, 90 czy 120 stopni krążą też Wenus i Mars. Oczywiście uważam, że spowodowanie takiej sytuacji samorzutnie przez siły natury za skrajnie, skrajnie nieprawdopodobne i w praktyce niemożliwe. Dlatego ewentualne odkrycie w pozasłonecznych układach planetarnych dwóch lub więcej planet typu ziemskiego na tej samej orbicie będzie najprawdopodobniej oznaką zaistnienia w owym systemie supercywilizacji zdolnej przemeblowywać swój układ planet. Ponieważ jednak Wszechświat konsekwentnie milczy i supercywilizacje – o ile w ogóle istnieją ? – znajdują się gdzieś bardzo daleko, moje pytania mają czysto teoretyczny charakter. Mimo to bardzo ciekawym na nie odpowiedzi.

      1. Fallen    

        układy — Nie jestem astronomem etc. więc moje wyobrażenie nie opiera się na konkretnej wiedzy akademickiej, lecz bardziej na intuicyjnym wyobrażeniu. Myślę, że układy planet o wspólnych orbitach, nawet jeśli marginalnie rzadkie, jednak się w kosmosie zdarzają, i mają pochodzenie naturalne. Wyobraźnia podsuwa mi wizję młodego stosunkowo układu planetarnego, w którym dochodzi do tasowania planet, i w którym ustala się równowaga, gdzie dwie planety, po wybitnie zbliżonych (ale bez przesady, nie po idealnie pokrywających się) orbitach krążą wokół gwiazdy macierzystej ustawiając się z nią w linii prostej. Gdy odchylenia od tego są niewielkie, układ taki ma szansę długiego bytowania we względnej stabilności…

        Nie zdziwiłbym się, gdyby niektóre planetoidy dążyły do takiej stabilizacji łącząc się w pary. Ale obecność innych, oddziaływania mas mogą temu nie sprzyjać…
        By jakoś poprzeć swoją tezę pragnę tylko zauważyć, że planety w standardowym układzie – jak w Naszym – też nie krążą chaotycznie tylko wykazują regularności oparte na proporcjach liczbowych. Czyż nie?

        1. NitaJerzy    

          Dzięki za odpowiedź — Dziękuję ci za interesującą odpowiedź. Piszesz, że wydaje ci się iż możliwe są naturalne sytuacje podobnego typu, co uprzednio przeze mnie opisane. Trudno jest mi się w tej kwestii rzeczowo wypowiedzieć nie mając odpowiedniej planetologicznej wiedzy. Mogę tylko stwierdzić iż mnie wydaje się, że o ile astronomowie odkryją kiedyś naturalny układ planet krążących po tej samej orbicie to składnikami jego będą najprawdopodobniej: 1) krążąca dostatecznie daleko od swego słońca planeta jowiszopodobna, 2) znajdująca się w którymś z punktów Lagrange’a jej wokółgwiazdowej orbity planeta znacznie mniejsza – wielkości Ziemi, Marsa czy Merkurego. Odkrycie takie byłoby sensacyjne i mam przeczucie, że chyba wiele pokoleń astrofizyków jeszcze przeminie zanim ono kiedyś nastąpi. Pozdrawiam.

      2. Andrzej Karoń    

        L4 & L5 — Nie znam się aż tak na mechanice nieba, ale spróbuje odpowiedzieć na Twoje pytanie:

        Zagadnienie PLANETA-DUŻY KSIĘŻYC-MAŁE KSIĘZYCE w punktach L4 i L5, to klasyczny układ Lagrange’a:

        http://www.physics.montana.edu/faculty/cornish/lagrange.html

        albo: P.Artymowicz „Astrofizyka układów planetarnych”, str. 95

        By układ był stabilny, musi być jednak zachowana różnica mas, a także „dostanie” się ciała do któregoś z tych punktów (L4 lub L5) wymaga jego wyhamowania. Im większe ciało, tym jest to trudniejsze, gdyż ma ono jednocześnie też bardzo dużą bezwładność, więc bardzo trudno jest zmienić dotychczasowy ruch i/lub prędkość takiego ciała by mogło się znaleźć w punktach L4 lub L5.

        Dlatego też najprawdopodobniej dlatego w Układzie Słonecznym spotykamy takie układy jak:

        Telesto-TETHYS-Calypso

        Helene-DIONE-Polydeuces*)

        Trojańczycy-JOWISZ-Trojańczycy

        Obłoki Kordylewskiego-KSIĘŻYC-Obłoki Kordylewskiego**)

        Z Poważaniem
        Andrzej Karoń

        ____________
        *) Polydeuces to inaczej Polluks – jest to jeden z nowoodkrytych księżyców Saturna przez sondę Cassini (miał nazwę tymczasową S/2004 S5)

        **) Układ Ziemia-Księżyc jest zdolny do ściągnięcia do punktów Lagrange’a jedynie międzyplanetarnego pyłu…

        1. NitaJerzy    

          Dziękuję za odpowiedź — Bardzo dziękuję za ciekawą i rzeczową odpowiedź oraz podanie źródeł gdzie będę mógł znaleźć więcej informacji. Faktycznie duże ciało niebieskie ma z natury rzeczy większą bezwładność i na pewno trudniej ulega wyhamowaniu. Ale gdy wyhamowuje je dysponująca potężnymi siłami grawitacyjnymi planeta o masie kilku mas Jowisza czy brązowy karzeł, to w szczególnych okolicznościach chyba może i dość duży obiekt ściągnąć do któregoś ze swoich punktów L4 lub L5 ? Teoretycznie to chyba nie jest wykluczone ? Ciekawe czy kiedyś uda się odkryć gdzieś w Galaktyce taki właśnie układ ? Serdecznie pozdrawiam.

        2. Andrzej Karoń    

          (W Wszechświecie) wszystko może się zdarzyć 🙂 — Ja tez myślę, że odkrycie takiego pozasłonecznego układu opisanego przez Ciebie będzie w przyszłości mozliwe! Za kilka-, kilkanaście lat mają być uruchomione nowe generacje teleskopów przeznaczonych do poszukiwania pozasłonecznych planet. Pożyjemy, zobaczymy… 🙂

          Tak więc wszystko wskazuje na to, że większe obiekty na orbitach innych gwiazd (np. DUŻE „Jowisze”, czy brązowe karły), będą może zdolne przyciągnąć obiekty wielkości ziemskich planet do punktów Lagrange’a.

          Mnie osobiście interesuje zaś to, czy wokół takiego DUŻEGO „Jowisza”, nie krąży gdzieś tak księżyc czy księżyce wielkości Ziemi. Gdyby taka planeta znalazłaby się w odpowiedniej odległości od swojego słońca (w tzw. ergosferze) – to mogłyby istnieć warunki na jej „księzycu/ów” do istnienia ciekłej wody, a nawet życia! (???)

          Na koniec warto jeszcze zwrócić uwagę na stratyfikację tego typu układów:
          – Ziemia z Księżycem zdolna jest do związania jedynie międzyplanetarnego pyłu,
          – Saturn i ponadtysiąckilometrowe księżyce (Tetyda i Dione) przyciągnęły obiekty o średnicy od kilku do ponad 30 km,
          – Słońce i Jowisz mogą przyciągnąć już duże planetoidy, jak np. 588 Achilles – 136 km (w L4); 624 Hektor – 370 km (w L4); 617 Patroclus – 107 km (w L5).

          Mała ciekawostka: nazwy tych asteroid przyjęto wcześniej nim ustalono defitywnie, że punkt L4 należy do „Greków”, a L5 do „Trojańczyków.
          Oznacza to, że Achilles jest na „swoim miejscu” lecz Hektor i Patroclus są „szpiegami”, gdyż obydwoje znajdują się w „obozie przeciwników”…

          Nieźle, co?

        3. NitaJerzy    

          Też przypuszczam, że istnieją takie duże, niespotykane w US księżyce — Mnie też bardzo fascynuje możliwość istnienia księżyców wielkości Ziemi krążących wokół pozasłonecznych planet jowiszopodobnych – zwłaszcza w strefach sprzyjających powstaniu i rozwinięciu życia. Czasem o tym myślę. Zważywszy, że aż cztery dość duże księżyce krążą wokół Jowisza można sobie wyobrazić sytuację, że wokół jakiejś kilkakrotnie masywniejszej od naszego Jupitera egzoplanety krąży aż kilka ziemiopodobnych planet. I wyobraźmy sobie, że wskutek podobieństwa warunków na każdej z nich rozwija się życie. Ileż niezwykłych scenariuszy staje się wtedy zupełnie realnych ? ! Choćby przykładowo taki: Na dwóch z tych ziemiopodobnych księżyców życie znajduje się na bardzo podobnym stadium rozwoju. Nagle jeden z tych satelitów doświadcza kataklizmu zderzenia z dużą asteroidą. Drugi tętniący życiem księżyc przez następnych kilkadziesiąt milionów lat nie doznaje takiego kosmicznego ciosu. Powstaje zróżnicowanie w stadiach rozwoju życia na obu tych globach. Mówiąc w daleko idącym uproszczeniu: Na jednym z nich dinozaury dalej sobie egzystują, a na drugiej na ich miejscu pojawiają się nowe gatunki. Gdyby nasza cywilizacja rozwinęła się w takim systemie, może naturalny park jurajski istniałby na sąsiednim bardzo bliskim globie ? A może to dinozaury wyewoluowałyby i stworzyły cywilizację techniczną a potem skolonizowały nasz glob na długo przed powstaniem naszego gatunku ? Cokolwiek by o tym nie sądzić można przypuszczać, że cywilizacja powstała na jednym z kilku ziemiopodobnych księżyców wielkiej planety miałaby większą motywację do obrania kosmicznego kierunku swojego rozwoju. Ta możliwość kolonizacji sąsiednich podobnych globów, terraformowania tych mniej gościnnych, eksploatowania zasobów wielu mniejszych satelitów byłyby czynnikami decydującymi o takim właśnie kierunku rozwoju. Niestety czas wrócić na naszą Ziemię z jednym tylko pozbawionym życia Księżycem skąd dość daleko do Marsa – jedynej nieco podobnej do naszej planety.

Komentarze są zablokowane.