Badania marsjańskich gruntów umożliwiły znalezienie nowego wytłumaczenia w jaki sposób na Czerwonej Planecie mogły pojawić się morza i oceany. Wynika z nich, że woda mogła wydostawać się spod ziemi powoli, a nie w trakcie katastroficznych powodzi.

Powstawanie jezior i mórz na Marsie jest szeroko dyskutowane – naukowcy nie są zgodni, czy powstały one przez nagłe uwolnienie dużej ilości wody i osadu, kiedy duże fragmenty skorupy zapadły się, czy też może był to proces dużo spokojniejszy, w którym jeziora były wypełniane i utrzymywane przez wody podziemne przez długie okresy czasu.

Badacze odkryli, że tereny wokół bieguna północnego, znane jako Planum Boreum, zawierają osady, które wyglądają podobnie jak dna ziemski oceanów. Sugerują także, że szeroko rozpowszechnione pęknięcia w dnach dużych niecek mogły pozwolić wodzie pojawić się oraz przyczyniły się do powstania systemu rzecznego i obserwowanych obecnie struktur erozyjnych. W stworzonym modelu częste wypływy wód gruntowych powodowały powstawanie mórz i jezior. Ponieważ wypływ mógł zdarzyć w dowolnym momencie, to być może oceany pojawiały się i znikały na Czerwonej Planecie wielokrotnie. Co więcej, jeśli pod powierzchnią Marsa istniało życie, mogło zostać przyniesione na powierzchnię podczas tych wypływów, a skamieniałości mogły zachować się w marsjańskich osadach, bądź w ścianach kraterów. Spadek ilości wody w podpowierzchniowych warstwach wodonośnych spowodował w końcu ich zapadnięcie się, doprowadzając do powstania widocznej dzisiaj pagórkowatej powierzchni. Niektóre płaskowyże uniknęły tego losu, dzięki czemu zachowały się osadowe równiny, zawierające ogromną ilość informacji o hydrologicznej aktywności Marsa.

W dolinie Ares Vallis istnieją ślady co najmniej sześciu powodzi, które miały miejsce pomiędzy 3,6 a 2,9 miliarda lat temu. Otwartą kwestią jest, czy te powodzie niosły wystarczającą ilość wody aby utworzyć ocean na północnych nizinach. Jeśli były one rozdzielone przez znaczące okresy czasu, to najpewniej woda pojawiała się jedynie czasowo, tworząc przelotne morza, które podlegały gwałtownemu parowaniu. Oprócz tego, istnieje możliwość, że woda przesączała się z powrotem pod powierzchnię, bądź też zamarzała, zanim możliwe było utworzenie dużego obszaru wodnego. Być może miały miejsce także znaczne ilości mniejszych powodzi, które nie zostawiły żadnych śladów, chociaż woda przez nie niesiona zasilała jeziora i morza.

Autor

Grzegorz Gajda