Niektórzy ludzie twierdzą, że widzieli na niebie latające spodki, ale ich opisy tych dziwnych obiektów nigdy nie są wiarygodne. Teraz znaleziono dowód, który nie pozostawia już żadnych wątpliwości – latające spodki istnieją!

Tego niewiarygodnego odkrycia dokonała międzynarodowa grupa astronomów podczas obserwacji nowo odkrytego źródła promieniowania X. Naukowcy dostrzegli krawędź dysku protoplanetarnego, który wyglądem przypominał latający spodek.

W kwietniu 2001 roku Nicolas Grosso z Max Planck Institute for Extraterrestial Physics wraz z kolegami używał New Technology Telescope, aby wykonać kilka zdjęć w podczerwieni obiektów, które zostały odkryte przez teleskop XMM-Netwon i teleskop Chandra jako źródła promieniowania X. Kiedy grupa Nicolasa Grosso badała krawędź ciemnej chmury w regionie formowania się gwiazd w Rho Ophiuchi, naukowcy dostrzegli dziwnie wyglądający obiekt, który wydawał się bardziej wydłużony niż gwiazdy znajdujące się wokoło. Sądzą, że udało im się odkryć pyłowy dysk, który rozpraszał światło gwiazdy, którą otaczał.

Astronomowie twierdzą, że wiele młodych gwiazd posiada dyski protoplanetarne, z których mogą uformować się planety, jednakże silne promieniowanie gwiazd nie pozwala na dostrzeżenie dysków wokół nich. Może się jednak zdarzyć, że dysk jest ustawiony do nas krawędzią i pył ponad i poniżej środka dysku rozprasza światło gwiazdy, tworząc w ten sposób dwie mgławice przed gwiazdą, które to odbijają jej światło. Ciemny obszar obserwowalny w poprzek obiektu, który odgranicza oba płaty odbijające światło, to sam dysk protoplanetarny, który całkowicie blokuje światło gwiazdy.

Grosso i jego współpracownicy potwierdzili swoje przewidywania, co do dysku wokół gwiazdy, obserwując ją przy użyciu Very Large Telescope (VLT).

To było wtedy – spojrzeliśmy na siebie i jednym wspólnym głosem nazwaliśmy obiekt Latającym spodkiem!” – wspomina Grosso.

Latający spodek jest odległy od Ziemi o 500 lat świetlnych. Widzimy go pod kątem 4 stopni. Grupa Grossa wyliczyła, że dysk roztacza się na odległość 300 j.a. od centrum gwiazdy (jest to ponad pięć razy więcej niż orbita Neptuna). Naukowcy twierdzą także, że dysk jest około dwa razy masywniejszy niż Jowisz.

’Latający spodek’ stanowi portret naszego Układu Słonecznego na początku swego istnienia” – mówi Grosso. – „Przy pomocy tego obiektu Natura wyposażyła nas w perfekcyjne laboratorium powalające nam poznawać zarówno pył jak i gaz młodych dysków wokółgwiezdnych, pierwotny materiał z którego powstają planety„.

Autor

Zbigniew Artemiuk

Komentarze

  1. przemass    

    Zycie pozaziemskie — Jestem pewien ze istnieje zycie pozaziemskie i to jest jeden z dowodow ktory jest tu przedstawiony i mysle ze duzy procet ludnosci tez tak uwaza.

    1. Pir0man    

      Jaki dowód?! Czytałeś to w ogóle? — ??? Jaki dowód?! Czytałeś to w ogóle człowieku? Ja też uważam że życie MUSI być, ale co to ma wspólnego z tym artiklem?

  2. Zorro z Litwy    

    obcy – kompletny nonsens — Witam. Chciałbym podzielić się kilkoma wątpliwościami. Dowodu na istnienie obcej, inteligentej formy życia nie ma. Nie możemy więc stwierdzić czy odwiedzają naszą planetę. I dalej – czy nie odwiedzając także istnieją. Ludzie, jako gatunek dość samolubny zawsze uważał, że jest w centrum zainteresowania. Nie dziwi więc przekonanie, że jeśli i rozumna forma życia istnieje to potajemnie przybywa na ziemię. osobiście nie mam zdania, ale jakoś bardziej skłaniam się ku sceptycyzmowi.
    Czy potrafimy wyobrazić sobie kosmitę? Jak wygląda? Jak mówi i jakie ma zamiary? Otóż nie. Jedyne co potrafimy, to wygenerować sobie obraz dostarczony nam już przez telewizję. Język. Milczy, czyta w myślach (wybryk natury…) skrzeczy, pierdzi, mniejsza co robi. Cokolwiek robi, wszystko pokazał nam już srebrny ekran. Jakie ma zamiary? Odpowiem tak: kto wierzy, że przybywa nastawiony pokojowo? Hmmm, mało rąk w górze. A kto twierdzi, że przybyli aby skolonizować ziemię, wyeliminować rasę ludzką, że są mistrzami kamuflarzu i posiadają nieznaną i potężną broń? Teraz las rąk. To zrozumiałe. Z obcymi walczymy w filmach, kładąc ich pokotem, albo padając samemu by jednak zawsze na końcu zwyciężyć. Sam wygląd kosmitów prowokuje do walki, nie znają litości, współczucia. Tak… nic nowego. Wszystko już było, wszystko podsunięto nam już na tacy.
    Czy obcy latają? Spodkami. Hmmm, istotnie, porwani przez ufo opisują spodki, przypadkowi gapie widzą spodki. Cóż, odkąd pojawiła się telewizja, nagle okazało się, że potrafimy to nazwać.
    Osobiście daję wiarę w istnienie bakterii, wirusów, mikrobów. Jestem też zdania, że jesteśmy jedyną formą inteligencji w otaczającym nas kosmosie, istnienie obcych na ziemi to kompletny nonsens.
    Nie chcę się rozpisywać, bo nie miejsce jest ku temu. chętnie porozmawiam mailowo: schabolub@wp.pl
    Pozdro

  3. Zorro z Litwy    

    sprostowanie — w wcześniejszym poście popełniłem błąd faktograficzny, wynikający z… gapiostwa, niedbalstwa, etc. Nazwa latające talerze pojawiła się w kolicach roku 1878.

  4. zardax    

    Dokładnie — Zgadzam się z przedmówcą w 100%. Nic dodać nic ując.pozdro.

  5. naaga    

    Dygresja — A ja się nie zgadzam w 100%. To, że czegoś się nie widziało wcale nie oznacza, że to nie istnieje. Czy widzimy powietrze? Nie, a wszyscy wiedzą, że istnieje. Czy widzieliście Boga? Większość również powie, że nie widziało, a jednak nie kwestionuje jego istnienia. Wybaczcie, ale jakby wszyscy ludzie podchodzili tak do tematu, to nie byłoby żadnych odkryć. Łatwo jest powiedzieć, że nie ma dowodu na istnienie obcej cywilizacji, bo się go nie widziło. Ale można też zadać inne pytanie: czy są dowody, że jesteśmy sami? Odpowiem, też nie ma. Więcej jest dowodów na istnienie obcych. Wystarczy logicznie pomyśleć, że skoro pojawiliśmy się MY na Ziemi, to we wszechświecie, gdzie istnieją miliardy galaktyk z miliardami gwiazd i planet też rozwinęło się inteligentne życie. Dlaczego niby ludzie mieliby być tacy wyjątkowi w całym kosmosie? Szczerze wątpie, że tak jest. Zresztą wiele jest świadectw, że Ziemię odwiedzały i odwiedzają obce cywilizacje. Nie mówię już o porwaniach, ale jest wiele odnotowanych, zobrazowanych, opisanych, a nawet sfilmowanych wizyt. A gadanie, typu: „nie wierze, że istnieją kosmici, bo by nam się już pokazali” uważam za skończony kretynizm. Wystarczy spojrzeć na zachowanie ludzi. Większość naukowców zaraz chce wszystko kroić, by sprawdzić jak jest zbudowane (zupełnie jak małe dzieci, które dostały zabawkę). Jeśli jest jakaś inteligentna forma życia, to logiczne, że w takiej sytuacji nam się nie pokaże. Kto by chciał iść pod nóż? Ludzkość powinna najpierw zmądrzeć, a do tego jej daleko.

  6. Bloo    

    Koniec z humanoidami — Witam wszytskich. Myślę że zasadniczym problemem w kwestii kosmitów jest zawężenie myślenia. Wciąż wiekszość z nas kojarzy „myślącą istotę” z czymś co wlepiając w nas swoje wielkie oczy podniesie wątłą rękę z błoną między palcami i telepatycznie powie „Witajcie”. Jak dla mnie to całkowity absurd. Przecież to nie dwie nogi i dwie ręcę sprawiaja że myślimy, w gruncie rzeczy również nie jest do tego konieczny mózg w takim znaczeniu w jakim go znamy. Zresztą wystarzczy przypomnieć sobie lekcje biologii z liceum, i zrobić mały przegląd mózgów u zwierząt- ten organ ma tak zróżnicowaną budowę, że nie sposób stwierdzić że akurat mózg o budowie ludzkiego odpowiada za świadome myślenie. Mózg ludzki przez miliony lat jeszcze zdąży wyewoluować na tyle, że gdybyśmy dziś go zobaczyli pomyślelibyśmy, że to jedynie bezkształtna masa, nie mogąca odpowiadać za kierowanie funkcjami życiowymi jakiejś istoty. Fukncje mózgu może sprawować byle forma komunikacji, przykładem mogą być mrówki- jedna mrówka nic nie zdziała i pozostawiona sama zacznie sie plątać bez celu, ale za to całe mrowisko potrafi skoordynować swoje działania niczym jeden wielki mózg- i co tu jest organizmem? Jedna mrówka czy całe mrowisko? Chcę tylko udowodnić, że równie dobrze kosmitą może okazać się jeden organizm pokrywający całą planetę, potrafiący myśleć logicznie, ale jednocześnie mogący przełożyć to myślenie jedynie na produkcję białek czy estrów (ot taka trawa komunikujaca się na przykład zapachami) lub też może się okazać że myśli nie jeden organizm lecz cała populacja (w gruncie rzeczy z ludźmi jest podobnie- wypowiadają się rządy krajów a nie pojedyńcze jednostki). Zresztą nasz mózg i 5 zmysłów to na pewno tylko kropla w morzu możliwości jakimi mogą być obdarzeni obcy. Dlatego dopóki nie znajdziemy żadnych dowodów pozostaje nam jedynie otworzyć się na owe możliwości. W końcu najciemniej zawsze pod latarnią….

  7. naaga    

    Egoizm — Nic dodać nic ująć! Zgadzam się z przedmówcą.
    Wciąż jesteśmy zbyt ograniczeni i uważamy się za pępek świata (a nawet wszechświata) tak, że nawet nie próbujemy dostrzec nowych możliwości. Z góry zakładamy, że czegoś nie ma, bo tak jest dla nas wygodniej (oczywiście nie wszyscy).

  8. zardax    

    Po mału — Tu nie chodzi o kwestję wiary bo wierzyć można we wszystko , tu chodzi o to czy mamy wiarygodne dowody na istnienie innych cywilizacji czy nie? O ile mi wiadomo to nie ma rzadnych dowodów na ich istnienie wiec sprawa jak dla mnie jest na razie zamknieta.

    1. Szymon G.    

      Przewidywania — Faktycznie to nie jest kwestia wiary, ale nie jest to koniec dyskusji! Nie trzeba odwoływać się tylko do obserwacji i doświadczeń… już wiele razy teoria powstawała bez ABSOLUTNIE ŻADNYCH przesłanek obserwacyjnych, za to była spójna (np. nie jestem pewien ale chyba fale materii Louisa de Brogli’a). Kwestią doświadczenia była jej weryfikacja, no i czasami teoria okazywała się słuszna (pomimo iż powstała na gruncie rozważań czysto teoretycznych!). Przekonanie o istnieniu życia w kosmosie może wynikać z rozważań na temat powstawania związków chemicznych, biologii, warunków panujących we wszechświecie, prawdopodobieństwa etc. Oczywiście zamiast mówić „wierzę że w kosmosie istnieje zycie” pewnie należałoby mówić „z takim to a takim prawdopodobieństwem we wszechświecie mogło powstać życie”. Takie zdanie ma dodatkowo taką zalete, że upraszcza obserwatorom życie (bo podaje pewne warunki dotyczące np. najbardziej prawdopodobnego miejsca powstania odpowiednich związków organicznych, kierując uwagę obserwatorów w konkretne miejsca, a nie zostawia ich z zadaniem przeszukania całego wszechświata, jak musieli by robić pozostawieni bez przewidywań teorytycznych..!)

      Pozdrawiam

      1. Erotoman    

        Symbole nieoznaczone — Pod koniec szkoły średniej omawia sie na matematyce granice funkcji. Licząc je, otrzymujemy czasem tak zwane symbole nieoznaczone, na przykład „nieskończoność-nieskończoność”, „nieskończoność/nieskończoność” albo „0/0”. Niektórym może być trudno zrozumieć na czym polega ta nieoznaczoność. Tu jest dobra okazja żeby się jej przyjrzeć.

        Do niektórych nieoznaczoności można podejść na tak zwany „chłopski rozum”. Na przykład można zadać pytanie: Ile wynosi średnia ocen z przedmiotu, z którego nie mam jeszcze żadnej oceny? Otóż to jest właśnie symbol „0/0” – wszak trzeba podzielić sumę ocen przez ich ilość. To jest w tym miejscu intuicyjne – uczeń może być piątkowy, może być mierny, ale póki nie ma żadnej oceny, nie możemy tego określić, albo jak kto woli – OZNACZYĆ.

        Do czego zmierzam? Do innego symbolu nieoznaczonego:

        Wybraźmy sobie wszystkie gwiazdy Wszechświata. Jest ich bardzo, bardzo dużo. Wokół każdej z nich mogły kolejno powstwać: planety, życie, cywilizacja. Prawdzopodobieństwo, że wokół KONKRETNEJ gwiazdy powstała cywilizacja jest bardzo, bardzo małe (różne dla różnych gwiazd, ale wyobraźmy sobie jego średnią wartość, to że nie możemy jej dokładnie obliczyć nie ma dużego znaczenia, dla mojej analizy liczy się to że jest ono bardzo małe).

        A teraz pomnóżmy ilość gwiazd we Wszechświecie przez pradopodobieństwo powstania życia przy jednej z nich. Co otrzymamy? Otrzymamy liczbę, która wyraża przybliżoną ilość cywilizacji we Wszechświecie.

        Ile wynosi ten iloczyn? Otóż jesteśmy na etapie badań, kiedy ten iloczyn jest właśnie symbolem nieoznaczonym, tym razem typu „nieskończoność*0”, podobnie jak na przykład przy liczeniu granicy ciągu
        (3*n^2+1)*[1/(n^2+n)]
        Granicą tego ciągu równa jest 3, ale nie wiemy tego póki nie wykonamy prostych obliczeń, póki nie dokonamy oznaczenia.

        Symbol nieoznaczony może przyjąć dowolną wartość, na tym właśnie polega jego nieoznaczoność.

        I całe gadanie o ilości cywilizacji we Wszechświecie sprowadza się do tego, że nie potrafimy znaleźć wartości iloczynu „0*nieskończoność”, nie potrafimy przeprowadzic tych prostych obliczeń, które w przypadu podanej granicy polegają na wyłączaniu n^2 przed nawias. Symbol nieoznaczony może być równy 1, może być 100, a może być równy nawet nieskończoność (o ile ilość gwiazd jest nieskończona).

        I tak naprawdę słynny wzór Drake’a (chyba jego) nic nam nie mówi, jest fotogeniczny, można go sobie nadrukować na koszulkę, ale nie wynika z niego wiele. Właśnie dlatego że zawiera „0*nieskończoność”.

        Oczywiście to tylko przybliżenie, ale mam daje okazję do zrozumienia pewnego matematycznego pojęcia.

        pozdrawiam
        (pupy tak! biusty też, ale mniej!)

  9. kosmok    

    UFO — Wierzę,że istnieją cywilizacjie inne niz nasza. Jeżeli istnieją miliardy gwiazd to nie może byc przypadek, że my jesteśmy samotni(my ziemianie). Byc może kosmici nas odwiedzają a my jesteśmy zbyt prymitywni do rozmów z nimi. Onie nie chcą z nami rozmawiać. Myślę, że w niedługim czasie przekonamy się o ich istnieniu.

    1. hubble    

      bujanie w obłokach ( Magellana ) — Bujanie w obłokach ( Magellana )?????

      Tekst ten stanowi próbę wskazania Czytelnikom przeświadczonym o istnieniu UFO, licznych odmian kosmitów, czy prawdziwości fantazjowania Ericha von D?nikena, zasadniczej różnicy między baśniowym obrazem kosmosu przedstawianym w produkcjach hollywoodzkich , bądź innych wytwórni filmowych lub przez autorów literatury popularnej, zwłaszcza z dziedziny fantastyki, a obecnym stanem wiedzy astronomicznej. Spróbuję uzasadnić,
      iż raczej błądzą ci Czytelnicy, którzy wyobrażają sobie, że „owi wspaniali kosmici na swych latających maszynach” fatygowali się na Ziemię przez ileś tam lat świetlnych(1), aby wyszlifować tu trochę ciosów skalnych, coś z nich poukładać i na koniec rylcem wyrysować na kamieniach swoje autografy. I od tego czasu, przy pomocy UFO, stale monitorują i kontrolują tych niesfornych Ziemian by, powiedzmy, grafficiarze tego nie zamalowali.
      Czy można takie wyobrażenia traktować poważnie? Popatrzmy więc na niebo ( to przez małe „n” ), bo przecież dysponujemy coraz doskonalszymi przyrządami umożliwiającymi dostrzeżenie tam wielu ciekawych rzeczy. Czytelnikom, którzy na co dzień niezbyt interesują się astronomią, Wszechświat(2) wydaje się niezmiernie duży,
      a nawet dużo za duży. Jednak w porównaniu z czym może on być zbyt duży? Czy rzeczywiście taki pogląd jest uzasadniony? Czytamy i słuchamy ( bo przecież nie możemy wszystkiego zobaczyć), że ilość gwiazd i galaktyk jest niezmierzona, czego przecież nikt nie może sobie wyobrazić. To prawda, ale nie wszystkie gwiazdy są podobne do Słońca, także galaktyki wcale nie są dokładnymi replikami Drogi Mlecznej(3). W oceanach jest też nieprzeliczona ilość ryb, ale przecież są wśród nich nie tylko rekiny, a i oceany nie są jednakowe. Spójrzmy więc najpierw na nasze Słońce(4), bo to akurat jest dosyć szczególny przypadek, i wbrew powszechnemu mniemaniu, nie jest ono wcale typową czy przeciętną gwiazdą. Otóż w Galaktyce gwiazdy o zbliżonej do Słońca mocy promieniowania stanowią najwyżej 4,0 % ogólnej liczby gwiazd, ilość tych, które mają moc większą, tj. świecą jaśniej, nie przekracza 1,0 %. Cała reszta, czyli 95,0 %, ma mniejszą i znacznie mniejszą moc promieniowania. Co więcej, owe 4,0 % gwiazd
      w typie Słońca nie jest wcale jednorodne morfologicznie, przeciwnie, wykazuje istotne różnice np. w składzie chemicznym, co ma wpływ na rodzaj potencjalnych układów planetarnych. Ponadto Słońce to gwiazda samotna,
      nie niepokojona przez bliskich gwiezdnych sąsiadów, znajdująca się dość daleko od środka Galaktyki. Powoduje to,
      iż z kolei orbity planet obiegających Słońce są stabilne, nie zakłócane przez zawirowania grawitacyjne o zmiennej sile i częstotliwości. Lecz gwiazdy samotnice o typie Słońca to raczej rzadkość, ich liczba w Galaktyce jest względnie mała, większość gwiazd tworzy bowiem układy podwójne lub wielokrotne z różnymi tego konsekwencjami dla struktury i trwałości ich ewentualnych systemów planetarnych. W jądrze Galaktyki oraz jego bezpośrednim otoczeniu znajduje się, mniej więcej, trzy czwarte wszystkich gwiazd Galaktyki, a tam tłoczno (gwiazdy są kilkadziesiąt razy gęściej upakowane niż w okolicy Słońca), dużo obłoków gazowych oraz ciągłych procesów tworzenia się i umierania gwiazd, których efektem jest zabójcze dla życia biologicznego promieniowanie o wielkich energiach. Stwierdzone zostało również istnienie w centrum Galaktyki „czarnej dziury”(5) o masie co najmniej dwóch milionów Słońc.
      Wiemy też od niedawna, że około 80,0 % ogółu gwiazd należy do kategorii „czerwonych karłów”, a one są małe
      i chłodne, jak na gwiazdy, oczywiście. Ich moc promieniowania jest nawet tysiące razy mniejsza od słonecznej,
      stąd też nie mogą ogrzać żadnego innego ciała kosmicznego. Świecą tak słabo, że żadnej nie można z Ziemi dostrzec gołym okiem , nawet najbliższej sąsiadki Słońca. Jest nią Proxima (po łacinie: Najbliższa) w gwiazdozbiorze Centaura, odległa od Słońca o 4,28 roku świetlnego, ale świecąca od niego ponad 12 tysięcy razy słabiej. Można łatwo policzyć, iż Proxima przez okres około 35 lat wypromieniowuje mniej więcej tyle energii, co Słońce przez jeden dzień. A co z innymi galaktykami, których też niezmiernie dużo. Owszem dużo, ale w ogromnej większości
      po wielokroć mniejszych od naszej. Poza tym tylko galaktyki spiralne, podobne morfologicznie do Drogi Mlecznej
      ( bo są jeszcze inne ich rodzaje np. eliptyczne(6), nieregularne), ze względu na swoją kinematykę stanowią najbardziej złożone struktury we Wszechświecie. Prawdopodobnie tylko one mogą wytworzyć nisze dla potencjalnego rozwoju życia biologicznego o wystarczająco długim okresie w miarę stabilnego trwania. Ale przecież także galaktyki spiralne nie są jednakowe, mogą mieć ramiona bardzo niewykształcone, albo jakieś takie połamane, lub posiadać jeszcze inne cechy, które różnią je zasadniczo od tej naszej ( np. mogą posiadać zbyt masywną „czarną dziurę” w swoim centrum, co powoduje nadmierną koncentrację gwiazd w rejonach centralnych takiej galaktyki ). Poza wskazanymi różnicami co do ich rodzaju, galaktyki mają bardzo zróżnicowane rozmiary. Takie spore galaktyki, jak Obłoki Magellana(7)są satelitami Drogi Mlecznej oraz jest nimi jeszcze osiem innych galaktyk, co prawda bardzo, bardzo karłowatych.
      Aby wyobrazić sobie te proporcje możemy przyjąć, iż nasza Galaktyka posiada przynajmniej sto pięćdziesiąt razy większą masę od całkiem dużej galaktyki, jaką jest Wielki Obłok Magellana, którego masa to w przybliżeniu, odpowiednik sześciu miliardów Słońc. Bowiem Droga Mleczna to galaktyka olbrzym, tak masywnych galaktyk spiralnych w rozpoznanym Wszechświecie jest skrajnie mało, obecnie znanych jest zaledwie kilka, z czego prawdo- podobnie tylko jedna posiada większą masę. Tak się dziwnie składa, że to nasza najbliższa sąsiadka, czyli Wielka Mgławica w Andromedzie, odległa trochę ponad dwa miliony lat świetlnych od centrum Drogi Mlecznej. Jednak zdecydowana większość galaktyk ( podobnie jak w przypadku gwiazd ), to obiekty karłowate, których masy nawet setki i tysiące razy mogą być mniejsze od naszej Galaktyki lub sąsiadki z gwiazdozbioru Andromedy.
      A rozmiar galaktyki jest bardzo ważny, bowiem w niezbyt dużej galaktyce wybuch choćby jednej supernowej(8), może spowodować tragiczne skutki dla ewentualnie istniejących enklaw życia. Z tego choćby powodu, im większe rozmiary ma galaktyka, tym większe są szanse, że zapewni warunki dla zaistnienia i przetrwania życia.
      Żeby nieco ostudzić hurraoptymizm entuzjastów istnienia licznych pozaziemskich cywilizacji, chciałbym dodać,
      iż w dotychczas rozpoznanych rejonach kosmosu to właśnie galaktyki spiralne stanowią wyraźną mniejszość(9).
      Jeśli przyjąć ten wskaźnik za typowy dla pozostałych obszarów Wszechświata to przekonanie o mnogości przyjaznych światów dla rozwoju życia powinno ulec zdecydowanemu przewartościowaniu. A przecież nie wystarczy znaleźć „dobrą” galaktykę i „dobrą” gwiazdę. Potrzebna jest jeszcze bardzo dobra planeta. O nią zaś właśnie najtrudniej. Nie może być ona zbyt lekka, jak np. Mars, bo nie utrzyma dostatecznie długo wystarczająco gęstej atmosfery. Jeśli natomiast będzie zbyt ciężka wystąpi problem oddziaływania silnej grawitacji na krążenie płynów ustrojowych w organizmach żywych i związaną z tym szybkość ich metabolizmu. Planeta „przyjazna życiu” nie może krążyć zbyt blisko gwiazdy, jak i zbyt od niej daleko, najlepiej gdy obiega gwiazdę w pasie tzw. ekosfery(10). Powinna posiadać także dość masywny księżyc, konieczny dla wytworzenia pływów o dużej sile oddziaływania, najlepiej tylko jeden. Biorąc to wszystko pod uwagę można zaryzykować tezę, że ogromna większość gwiazd w Drodze Mlecznej nie posiada w swoim otoczeniu warunków właściwych do rozwoju znanych nam form życia biologicznego.
      Z kolei Droga Mleczna jest galaktyką spełniającą ostre wymogi dla przetrwania życia, czego dowodzi przykład Ziemi. A galaktyki o zblizonych parametrach to statystyczna rzadkość we Wszechświecie, być może, jak w przypadku najjaśniejszych gwiazd, ich ilość nie przekracza 1,0 % ogółu galaktyk. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że fanów istnienia różnych ufo, tele-, czy psychokinezy, itp. trele-moreli, wymienione przykładowo dane bynajmniej nie zniechęcą. Wobec czego na zakończenie kilka słów o problemie, który często umyka uwadze osób sporadycznie interesujących się tą problematyką. Obiekty we Wszechświecie wymienione w niniejszym tekście, jak i wszystkie pozostałe, odległe są w przestrzeni i w czasie. Oznacza to, że obraz takiego obiektu, czyli jakiś rodzaj jego promieniowania, który dociera do ziemskiego obserwatora z odległości np. 20 mln lat świetlnych, pokazuje nam stan tego obiektu sprzed tylu właśnie lat. Nie dysponujemy i nie będziemy nigdy dysponowali możliwościami, aby stwierdzić, co z danym obiektem dzieje się „współcześnie”, czyli z punktu widzenia obserwatora ziemskiego.
      W skrajnym przypadku obiekt taki może już np. od 10 mln lat nie istnieć, ale informację o tym moglibyśmy uzyskać najwcześniej za 10 mln lat. Oznacza to np., iż otrzymując wyniki obserwacji uzyskane nawet przy użyciu najsilniejszych teleskopów nie możemy wyeliminować zjawiska zwanego syndromem „gabinetu luster”. Polega ono na tym, iż uzyskujemy np. obraz dwóch galaktyk sprzed trzech miliardów lat jak i obraz tych samych galaktyk np. sprzed pięciuset milionów lat, ale już po ich „fuzji’, czyli połączeniu ( „zderzeniu” ). Tak więc dysponujemy obrazami tych samych obiektów z różnych stadiów ich ewolucji. Im dalej penetrujemy „ głębiny Wszechświata”, tym zagadnienie
      to ma większe znaczenie, gdyż zwiększa się ilość możliwych konfiguracji. Dlatego nie jest możliwa odpowiedź na pytanie, ile we Wszechświecie jest, lub było, gwiazd czy galaktyk. Możemy tylko szacować ich liczbę w sferach
      o określonym promieniu, np. 10, 20 czy 50 milionów lat światła. Bo jak można zinterpretować uzyskane dane dotyczące np. gromady gwiezdnej odległej o 20 milionów lat świetlnych, jeśli składała się ona z młodych, gorących gwiazd, których okres życia obliczony jest, co najwyżej, na 10 milionów lat. W chwili, gdy do obserwatora ziemskiego dociera „obraz” takiej gromady, tworzące ją gwiazdy już dawno przestały istnieć. Pomocna może być tu analogia z taką hipotetyczną sytuacją, jak gdyby człowiek podczas swojego życia emitował w każdej chwili promieniowanie o tak dużej mocy, że mogłoby ono dotrzeć do krańców Wszechświata. Nawet gdyby ów człowiek już od dawna nie istniał, jego obrazy ( czyli wyemitowane za jego życia promieniowanie ) „wędrowałyby” nadal przez Wszechświat i, być może, odbieraliby je jacyś obserwatorzy. Pojawiłby się do rozwiązania równie trudny problem, podobnie jak obecnie dla ziemskich astrofizyków, a mianowicie z iloma obrazami tych samych obiektów lub kolejnych stadiów ich transformacji możemy mieć do czynienia.
      Reasumując, obecny poziom wiedzy kosmologicznej równie dobrze uzasadnia pogląd, że w znanym nam Wszechświecie ilość cywilizacji, które możemy uznać za rozwinięte technicznie ( np. w rozumieniu cywilizacji, która
      w sposób sztuczny i celowy wytwarza coraz bardziej efektywne technologie i rozwiązania techniczne ), czyli np. zdolnych do realizowania lotów w obrębie planet własnego układu gwiezdnego, może być ograniczona do jednego,
      to znaczy ziemskiego przypadku. Nawet gdyby przyjąć hipotezę, że istnieją jeszcze gdzieś cywilizacje zaawansowane technicznie, to pułapka czasoprzestrzeni wyklucza porozumiewanie się pomiędzy nimi, nawet takie, które mogłyby być realizowane poprzez wysyłanie i odbieranie sygnałów w postaci choćby fal radiowych. Jeśli założymy istnienie jednej zaawansowanej technicznie cywilizacji w każdej galaktyce o rozmiarach nie mniejszych niż Droga Mleczna,
      to okaże się, że odległości między nimi liczone muszą być w milionach lat świetlnych. Dystans taki przekreśla możliwość jakiegokolwiek kontaktu, nawet pomiędzy najbliższymi, hipotetycznymi sąsiadami, gdyż np. wymiana sygnałów z najbliższą galaktyką trwać musiałaby co najmniej 4,5 miliona lat ziemskich. W konsekwencji oznacza to, iż prowadzenie owego „dialogu” należy z pewnością do koncepcji całkowicie surrealistycznych.

      Przypisy :

      (1) rok świetlny – odległość, jaką przebywa w próżni foton światła w ciągu roku ziemskiego, wynosząca
      około 9,5 biliona km;

      (2) Wszechświat – sfera czasoprzestrzeni, dostępna teoretycznie ludzkiemu poznaniu.
      Model Wszechświata, uznawany obecnie za poprawny, określa jego rozmiar ( wiek ) na niespełna
      14 miliardów lat świetlnych. Jeszcze niedawno szacunki dla tej wielkości wahały się od 10 do 20 mld lat świetlnych. Należy zaznaczyć, iż tzw. modele ewolucji Wszechświata stanowią interpretację szeregu zjawisk, których łańcuchy przyczynowo-skutkowe nie są wciąż definitywnie rozpoznane lub prowadzą
      do wzajemnie sprzecznych wyjaśnień. Przykładowo, jednym z kluczowych elementów tzw. modelu standardowego, znanego także pod określeniem Big Bang, ( Wielki Wybuch ) jest zajście w rozwoju Wszechświata tzw. „fazy inflacyjnej”. Na jej zaistnienie nie znaleziono dotychczas niepodważalnego potwierdzenia, czyli stanowi ona, póki co, jedynie konstrukcję teoretyczną, przydatną do wyjaśnienia niektórych aspektów „modelu standardowego”, który z kolei jest próbą interpretacji obecnego stopnia rozumienia danych kosmologicznych;

      (3) Galaktyka – pisana z dużej litery oznacza nazwę własną galaktyki, w której znajduje się Ziemia i Układ
      Słoneczny ( zamiennie : Droga Mleczna albo Galaktyka Drogi Mlecznej ).
      Galaktyka Drogi Mlecznej – olbrzymia galaktyka spiralna o średnicy ponad 130 tys. lat światła i masie
      minimum biliona Słońc. Układ Słoneczny obiega środek Galaktyki w odległości ca 27.000 lat światła, zaś
      okres jego pełnego obiegu wynosi ok. 230 mln lat ;

      (4) Słońce – gwiazda pierwszej generacji, co oznacza, iż powstała w wyniku kondensacji obłoków gazowych,
      w części będących uprzednio składnikami gwiazd drugiej generacji, które już uległy różnym formom
      destrukcji. Słońce jest kulą gazową o średnicy ok. 1,4 mln km, składającą się głównie z wodoru i helu,
      o masie stanowiącej ok. 99,9% całkowitej masy Układu Słonecznego. Słońce należy do tzw. żółtych
      karłów o typie widmowym G2V, jasności widomej -26,72 m ( mocy promieniowania dla obserwatora
      ziemskiego ), jasności absolutnej: 4,86 m, temperaturze fotosfery ok. 5780? K.
      Obecny wiek ok. 5,0 mld lat, zapas paliwa jądrowego na dalsze ok. 5,0 – 6,0 mld lat;

      Jasność absolutna oznacza taką wielkość jasności dla danej gwiazdy, jaka byłaby zmierzona przez
      obserwatora z odległości dziesięciu parseków, tj. ok. 32,6 lat świetlnych;
      Jasność widoma jak i absolutna mierzone są w jednostkach natężenia oświetlenia zwanych magnitudo:
      w skrócie „m”. Przykładowo, dla Słońca różnica między jasnością widomą a absolutną wyrażona jest
      wielkością rzędu 4,25 x 10 12 , co oznacza, iż ilość promieniowania docierająca na Ziemię z odległości
      32,6 lat świetlnych w przypadku gwiazdy o takiej mocy promieniowania jak Słońce, byłaby ponad cztery
      biliony razy mniejsza.

      Parsek (pc) – odległość, z której jedna jednostka astronomiczna widoczna jest pod kątem 1 sekundy łuku.
      W określeniu „parsek”( ang. – parsec ) zakodowano informację, iż jest to paralaksa ( odchylenie )
      o wielkości jednej sekundy.

      Jednostka astronomiczna ( AU – astronomical unit ) – średnia odległość Ziemi od Słońca tj. 149,6 mln
      km;

      (5) „czarna dziura” – czasoprzestrzenna osobliwość w postaci kolapsu grawitacyjnego, będąca zakończeniem drogi ewolucyjnej najbardziej masywnych gwiazd, tj. o masie co najmniej czterdziestu mas Słońca. Koncentra- cja wielkiej masy w możliwie najmniejszej objętości powoduje tak silne zakrzywienie przestrzeni wokół „czarnej dziury”, iż zamyka się horyzont zdarzeń. Wskutek tego np. promieniowanie elektromagnetyczne takiego obiektu ( także światło ) nie może być wyemitowane w przestrzeń, ponieważ jego maksymalnie dopuszczalna prędkość ucieczki ( równoważna prędkości światła w próżni, ok. 300 tys. km/sek.) nie jest wystarczająca dla pokonania grawitacji wytwarzanej przez „czarną dziurę”;

      (6) galaktyka eliptyczna – struktura o sferycznym zgrupowaniu gwiazd ( o obrazie kulistym lub elipsoidalnym ), w ewolucji kosmologicznej uznaje się, iż z punktu widzenia możliwości ewolucyjnych ( w tym głównie warunków dla powstania życia biologicznego ) galaktyki eliptyczne są „jałowe”. Brak w nich pyłu i gazu, podstawowego „budulca” dla powstawania nowych gwiazd, ponadto nie występuje w nich ruch rotacyjny gwiazd, natomiast występują ich ruchy chaotyczne, co wyklucza np. stabilność ewentualnych orbit planetarnych. Masy niektórych z tych galaktyk mogą przewyższać nawet najbardziej masywne galaktyki spiralne;

      (7) Wielki i Mały Obłok Magellana – galaktyki satelitarne do Galaktyki Drogi Mlecznej. Znajdują się
      w odległości 160 tysięcy lat świetlnych ( Wielki ) i 190 tysięcy lat świetlnych ( Mały ) od jej centrum.
      Są to galaktyki nieregularne, prawdopodobnie pozostałości innych galaktyk, które po połączeniu z Drogą
      Mleczną spowodowały powstanie rozległej i masywnej struktury. Być może, za kilkaset mln lat,
      Obłoki Magellana zostaną włączone, wskutek przyciągania grawitacyjnego, bezpośrednio do struktury
      Galaktyki;

      (8) Supernowa – określenie katastrofy kosmicznej polegającej na całkowitym zniszczeniu gwiazdy. Może to być eksplozja tzw. „białego karła”, którego masa, poprzez akrecję materii od innych obiektów, przekroczy 1,4 masy Słońca, lub gwiazdy o masie początkowej większej niż 8 mas Słońca, której skończył się zapas paliwa umożliwiającego kontynuowanie reakcji jądrowych wewnątrz gwiazdy. Wówczas zapadające się powierzchniowe warstwy gwiazdy, którym już nie przeciwstawia się ciśnienie wytwarzane w reakcjach jądrowych, powodują tak gwałtowny wzrost ciśnienia i temperatury, że gwiazda zostaje rozerwana
      w gwałtownym wybuchu. Niszcząca siła oddziaływania takiej eksplozji może dotyczyć sfery o promieniu
      nawet wielu tysięcy lat świetlnych;

      (9) w bardziej odległych gromadach galaktyk ( powyżej 50 mln lat świetlnych ) nie jest jeszcze dostatecznie
      rozpoznana struktura ich części składowych. Wnioskowanie o niej jest pochodną dotychczas zinterpreto-
      wanych danych oraz aktualnie obowiązującego modelu kosmologicznego;

      (10) ekosfera – w kosmologii odległość od gwiazdy zapewniająca temperaturę przy powierzchni planety
      pozwalającą na nieprzerwane utrzymywanie wody w stanie ciekłym;

      1. Marcin    

        Rekordowy post 😉 — W dodatku z aparaturą naukową. Brakuje tylko bibliografii.

      2. Anonymous    

        Absolutnie sie z Toba nie–zgadzam!!! — Zapraszam na moja stronke – http://lordlucasen.w.interia.pl

  10. kosmok    

    kosmici — Muślę, że istnieją cywilizacjie inne niż nasza. My nie możemy byc dziełem przypadku. Miliardy gwiazd to dowód że my nie jesteśmy sami. Byc może nie jesteśmy gotowi do rozmów z kosmitami. Oni nie chcą rozmawiać z nami. Możliwe że czekają aż osiągniemy wyższy stopień rozwoju.

  11. zardax    

    Cywilizacie — Nie bieżesz pod uwagę czasu istnienia danej cywilizacji.Nasza ma pare tysiecy lat i juz ma arsenaly ktore wystarcza do jej zniszczenia w kilka godzin.Podstawowe pytania brzmi : ile czasu moze istnieć dana cywilizacjia? Wiek wszechświata jest nieskonczenie wiekszy od tej wartosci i dlatego wystepowanie cywilizacji jest rzecza wg mnie bardzo rzadką .I tu sie kryje cala tajemnica wzoru Dreka.Ta wartosc jest przyjmowana w ciemno.Moze byla tam kiedys inna cywilizacja ale czy bylaby w stanie przetrwac pare milionow lat??? Przeciez mogla sie juz dawno wykonczyć, do tego dochodza uderzenia meteorytow,komet.Pomijam choroby i inne kataklizmy.Te pare milionow lat to ziarenko piasku w pustyni wieku wszechswiata.Nie mozna na podstawie tego ze my tu istniejemy wysuwac wniosku ze gdzies indziej tez jest jakas inteligentna forma zycia.Pozostaje wierzyc , ale wiara to nie dowody.Narazie to nawet nie zaobserwowalismy rzadnego sygnalu radiowego a co dopiero mowic o obcych.Ci co uwazaja ze ich widzieli to rzeczywiscie mogli ich widziec ale na ekranie telewizora gdyz nie sadze aby obcy z innego rejonu wszechswiata wygladali chodz w 5% podobnie do nas.A wszyscy twierdza z gory ze musza miec 2 rece 2 nogi pare oczu 1 glowe .Jest to typowy obraz kosmity wykreowany przez amerykanskie produkcjie filmowe.Powiekszyli mu glowe i oczy aby wydawal sie w filmie inteligetniejszy bo przeciez jego cywilizacjia musi byc o wiele berdziej zaawansowana itp. Szukamy innych cywilizacji nie zwazajac na problemy swojej.

  12. $pryt    

    Warunki rozwoju — A ja, w ocenie istnienia inteligentnej cywilizacji mam zróżnicowaną opinię. Jak we wcześniejszych postach wspomniano we Wszechświecie istnieją miliardy gwiazd. Jak możemy twierdzić, że wokół którejś nie krąży planeta, na której istnieje inteligentne życie? Na prawdopodobieństwo istnienia życia we Wszechświecie i możliwości jego porozumienia się z naszą cywilizacją można się powołać na budowę obcego organizmu. Jak wiemy z filmów o Obcych, najbardziej emocjonującym momentem jest chwila, gdy przybysze wychodzą ze swego statku; to nurtujące pytanie-jak wyglądają? Obecnie egzobiologów (naukowców zajmujących się obcymi cywilizacjami) bardziej interesuje ich skład chemiczny i warunki w jakich żyją. To samo twierdzi twórca programu marsjańskiego Mars Direct- Robert Zubrin. W jego wypowiedziach dotyczących argumentów co do wypraw na Marsa opowiada się tak(napiszę to swoimi słowami):
    Astronauci mają lecieć na Czerwoną Planetę głównie dlatego, by szukać tam skamieniałości, które by udowodniły, że istniało tam kiedyś prymitywne życie.
    Na Marsie istniały kiedyś warunki dogodne do powstania(wg. nas): woda, ciepło, odpowiedni skład atmosfery itd. Jeśli znajdziemy tam biologiczne skamieniałości, to udowodnimy nie tylko, że na Marsie istniało życie, ale, że procesy do jego powstania są bardzo rozpowszechnione we całym Wszechświecie.
    Zgadzam się w zupełności z Panem Zubrinem. Bo gdyby jakiś ufoludek zapytał się mnie, na czym opiera się życie na Ziemi, to odpowiedziałbym, że opiera się na wodzie. Albowiem życie na Ziemi istnieje w bardzo skrajnych warunkach- na dnie oceanów, w skałach itd. Każda z tych form życia ma zawsze „pod ręką” przynajmniej odrobinę wody.
    A gdyby rzeczywiści istniało biologiczne życie we Wszechświecie, to jest bardzo, naprawdę bardzo małe prawdopodobieństwo, że inteligentne stworzenia byłyby podobne do nas.
    No ale jeśli astronauci nie znajdą skamieniałości na Marsie (gdzie naprawdę istniały kiedyś dogodne warunki), to może to oznaczać, że możemy być osamotnieni we Wszechświecie.
    No dobra nie będę dalej zanudzał-czas na podsumowanie.
    Cała gra o życie w kosmosie toczy się na warunkach rozwoju. Czy życie we Wszechświecie, tak jak na Ziemi zawsze rozwija się w warunkach gdzie jest woda, powietrze i ciepło? A może jest inaczej? Np. wokół gwiazdy 51 Pegasi (bardzo podobnej do Słońca) krąży planeta. Znajduje się względem swej gwiazdy centralnej w odległości 200 razy bliższej, niż Ziemia do Słońca. Jest też znacznie większa od naszej planety. Czy tam rozwinęło się życie, nie z materii organicznej, bez udziału wody? Jeśli tak, to porozumienie się z takimi istotami jest z góry skazane na niepowodzenie.
    Dlatego pamiętajcie-najważniejsze, to warunki rozwoju!
    Na dalsze dyskusje zapraszam mailowo.
    Pozdro

    P.S. Jeszcze chciałem dodać moją opinię na temat rzekomego odwiedzania nas przez Obcych i latania spodkami-uważam, że to kompletne bzdury.

    1. Bartosz Majda    

      Dlaczego???

      > Cała gra o życie w kosmosie toczy się na warunkach rozwoju. Czy
      > życie we Wszechświecie, tak jak na Ziemi zawsze rozwija się
      > w warunkach gdzie jest woda, powietrze i ciepło? A może jest
      > inaczej? Np. wokół gwiazdy 51 Pegasi (bardzo podobnej do Słońca)
      > krąży planeta. Znajduje się względem swej gwiazdy centralnej
      > w odległości 200 razy bliższej, niż Ziemia do Słońca. Jest też
      > znacznie większa od naszej planety. Czy tam rozwinęło się życie, nie
      > z materii organicznej, bez udziału wody? Jeśli tak, to porozumienie
      > się z takimi istotami jest z góry skazane na niepowodzenie.
      > Dlatego pamiętajcie-najważniejsze, to warunki rozwoju!

      Dlaczego uważasz, że z ewentualnymi istotami zbudowanymi z zupełnie innego budulca nie dałoby się porozumieć? A tak w ogule to co rozumiesz przez porozumienie z obcą rasą? Jeśli będziesz chciał im wytłumaczyć WSZYSTKO co wiesz o człowieku, to wątpie czy ci to się uda niezależnie od tego, czy alien będzie oparty na wodzie czy sodzie 🙂 Pomimo tego, że informacje o naszej kulturze, poezji mogą być dla Nich niezrozumiałe, to z kolei wiadomości z dziedzin uniwersalnych, jak fizyka, matematyka, chemia (czy nawet biologia) miałyby szansę (i to sporą) zrozumienia. Tak się dzieje, ponieważ aby dojść do względnie porządnej techniki (umożliwiającej kontakt) trzeba zrozumieć zasady jej funkcjonowania. No chyba że jakaś kopnięta cywilizacja doszłaby do niej metodą Edisona (prób i błędów), ale tak to byłoby ciężko.

  13. Aleksander G.    

    Pamiętnik znaleziony w wannie — „(…)Czy pan wie, jaka jest matematycznie obliczona szansa dowolnej kupki materii w kosmosie, że zostanie wciągnięta w obręb procesów życiowych, choćby jako liść, kiełbasa albo woda, którą wypije żywy stwór? Jako garść powietrza, którym odetchnie? Jeden do kwadryliona! Kosmos jest bezbrzeżnie martwy. Jedna cząstka na kwadrylion może wniknąć w koło życia, w obieg narodzin i gnić – jakaż to rzadkość niesłychana! A teraz, zapytam, jaka jest szansa nie – aby wniknąć w życie jako pokarm, woda powietrze, lecz jako zarodek? Gdy weźmiemy stosunek całej materii kosmosu, strupieszałych słońc, murszejących planet, tych kurzów i brudów zwanych mgławicami, tej gigantycznej pralni, tej kloaki gazów cuchnących, zwanej Drogą Mleczną, ognistej fermentacji, całego tego śmiecia – do wagi naszych ludzkich ciał, ciał wszystkich żyjących, i obliczymy rachunkiem szansę, jaką ma byle kupsko materii, równoważne ciału, żeby kiedykolwiek stać się żywym człowiekiem – okaże się, że ta szansa jest praktycznie równa zeru!(…) To znaczy, że wszyscy, jak tu siedzimy, najmniejszej nie mieliśmy szansy, aby zaistnieć, ergo – nie ma nas…”

    S. Lem „Pamiętnik znaleziony w wannie”

    I prosiłbym nie czepiać się, ani nie rozpoczynać bezsensownej retoryki… sam mogę znależć kilka błedów w rozumowaniu, ale to nie o to chodzi – tylko się chwile zastanowić…

  14. ManowaR    

    Pogdybać zgubna rzecz… KONKRETy:) — Czy istnieje dostateczny dowód dla wszystkich?
    Heh lepiej szukać ich samemu i byc przedwiadczonym w tym co sie „widzi” bowiem lepiej jest sie zawieść na czyms czego bylismy kiedys pewni niz udawac ze w cos wierzymy:)
    A wracajac do tematu:)
    Wszystkim polecam nocne obserwacje nieba!
    Otoz pewnej pieknej nocy bylem swiadkiem wspanialego dowodu i jestem pewien ze nie potrzebuje wiekszego aby „wiedziec” ze obce cywilizacje istnieja naprawde:)
    Po kilku minutach ogladania nieba i jak zwykle sledzeniu satelitow za pomoca mojej podrecznej porzadnej lorneteczki przyciagnal moja uwage kolejny z obiektow na czarnym jak smola niebie…
    Kolejna satelita pomyslalem. Widzialem tej nocy juz kilka tego typu obiektow wiec zostawilem go samemu sobie i podarzalem jego kierunkiem w przeciwnym zwrocie. Ku mojemu zdziwieniu nieopodal kierunku 1 obiektu lecial nastepny, o mniejszej jasnosci ktory zdawal sie podarzac z tym samym tempem. To nic niezwyklego pomyslalem i przesunalem lornetke jeszcze kawalek dalej a tam natknalem sie na nastepny identyczny wrecz swiecacy jednostajnie, poruszajacy sie z taka sama duza predkoscia obiekt. Nie dowierzajac juz lekko, odlozylem lornetke na bok. Obiekty bylo widac golym okiem i co ciekawsze…
    Bylo ich tam znacznie wiecej:)
    Wydawalo sie ze wylecialy z jednego punktu w przestrzeni, kiedy polaczylo sie ich kierunki wyraznie przecinaly sie w jednym punkcie.
    Co jeszcze ciekawsze byly jednostajnie jasne i lecialy w rozmaitych, rowno rozlozonych kierunkach swiata oraz mialy ta sama predkosc! Nie pamietam juz dzisiaj dokładnej ich liczby, wiem ze bylo ich wiecej niz 12… Ale jest to dla mnie doskonaly dowod ktory potwierdzil moje wczesniejsze obserwacje z kilkoma tego typu obiektami:)
    Ja juz jestem tego pewien – nie jestesmy sami:)

    1. Bartosz Majda    

      Radiant — „Radiant roju meteorów jest miejscem, z którego zdają się wylatywać meteory należące do tego roju. Na zdjęciu całego nieba wykonanym podczas roju Leonidów w 2001 roku wyraźnie widać ten efekt, radiant tego roju znajduje się w gwiazdozbiorze Lwa. Przy odrobinie cierpliwości można odszukać gwiazdy tworzące tę konstelację.
      ” (opis jakiegoś zdjęcia meteorytów na AstroGALLERY)- To zjawisko, które widziałeś mogło być radiantem roju meteorytów, a więc to nie jest dowód.

      1. ManowaR    

        Moja odpowiedz:) — Oczywiscie, zgodzic sie z teoria ze zjawisko przeze mnie ogladane to radiant – bardzo latwo. Ale nie do konca… Zjawisko to oczywiscie wystepowalo ze sporym natezeniem ale odejdzmy moze juz od tego…
        Jak wiec wytlumaczysz jeszcze przemieszczanie sie jednego obiektu za drugim. Zmienianie jasnosci (tez te same 2, 3 obiekty – zarowno rozblysk i ciemnienie do calkowitego znikniecia) i to ze mknely po tym samym kierunku. Ciekawe zjawisko nie powiem. Tym bardziej ze zdarzalo mi sie tez obserwowac tego typu obiekty w tym samym czasie po drugiej stronie nieba. Takze dwa ktore zachowywaly sie podobnie…
        Czekam na odpowiedzi

        1. Bartosz Majda    

          Asterix i Obelix się kłaniają 😉

          > Oczywiscie, zgodzic sie z teoria ze zjawisko przeze mnie ogladane to
          > radiant – bardzo latwo. Ale nie do konca… Zjawisko to oczywiscie
          > wystepowalo ze sporym natezeniem ale odejdzmy moze juz od tego…
          > Jak wiec wytlumaczysz jeszcze przemieszczanie sie jednego obiektu
          > za drugim. Zmienianie jasnosci (tez te same 2, 3 obiekty – zarowno
          > rozblysk i ciemnienie do calkowitego znikniecia) i to ze mknely po
          > tym samym kierunku. Ciekawe zjawisko nie powiem. Tym bardziej ze
          > zdarzalo mi sie tez obserwowac tego typu obiekty w tym samym czasie
          > po drugiej stronie nieba. Takze dwa ktore zachowywaly sie podobnie…
          > Czekam na odpowiedź

          No wiesz, zmianę jasności można wytłumaczyć poprzez wchodzenie w kolejne warstwy atmosfery, a zniknięcie poprzez całkowite albo prawie całkowite spalenie. A co do tego samego kierunku, to nie mam (jak na razie 🙂 ) żadnego pomysłu, ale to nie oznacza z góry, że to były latające talerze. To, że się tego nie rozumie, nie przesądza od razu sprawy. Gallowi wierzyli, że burza, to kara bogów (Asterix i Obelix się kłaniają:) i że niebo zwali im się zaraz na głowy, bo to było chyba dla nich najprostsze i najlogiczniejsze 😀 wytłumaczenie. Dla ciebie najlogiczniejszym wytłumaczeniem tego NOLa jest obcy, ale właściwie nie masz na to dowodu (co prawda ja też nie mam dowodu na to,że tak nie było :), a więc po prostu ty w to wierzysz, a ja nie). Pewnie teraz mnóstwo luda porówna mnie do jakiegoś następnego niedowiarka, ale tak na prawdę to te fakty, które przedstawiłeś wyżej, to nie dowody. Zostaje więc tylko kwestia wiary.

  15. CDev    

    Moje skromne zdanie — Według mnie życie, inteligentne życie we wszechświecie gdzieś isntnieje. Nie mamy na to żadnych dowodów, ale być moze nie w naszej alaktyce, może nie w grupie lokalnej, może nawet nie w naszym „galaktycznym nieco dalszym sąsiedztwie”. Ale we wszechświecie są miliardy gwiazd w każdej galaktyce, niezliczona ilość galaktyk. Jeżeli NIGDZIE nigdy nie istniałoby życie, byłoby to „wielkie marnotractwo przestrzeni”… (Kontakt, reż. R. Zemeckis, based on „contact”, Carl Sagan)

    Nie zapewniam przy tym że cywilizacja ta istnieje równolegle do naszej. Prawdopodobieństwo tego jest dużo mniejsze, wręc małe (jako urodzony optymista nie mówię znikome chociaz nie twierdze ze tak nie jest:P). I tutaj kontakt radiowy, chociaż podniecjący, jest mało prwdopodobny: albo są dalego za nami, albo daleko przed nami. Jeśli są za nami nigdy się o nich nie dowiemy, jeśli przed nami tez sie nie dowiemy bo juz zapomna co to bylo radio. Być moze będą na tyle inteliigentni, że zbudują sztuczną gwiazdę, ktora będzie świeciła wyjatkowo nienaturalnie, np. tak jak sygnały w kontakcie – nadawanie sekwencji liczb pierwszych, taka mrugająca gwiazdka, co wcale nie jest głupie. Jedyne ograniczenie to to że światło tak się wlecze:P. Albo jakieś nowe superszybkie promienie fal:D których jeszcze nie znamy :(. Wyobraźnia nie zna granic. A rzeczywistość?

    1. Erotoman    

      Przestrzeń być może naprawdę się marnuje — Tutaj czyjeś zdanie (a właściwie czyjaś wiara w istnienie życia pozaziemskiego) nie ma najmniejszego znaczenia, liczą się fakty! Do tej pory znamy tylko jedną cywilizację. W nauce nie stosuje się głosowania (może „niestety nie” 😉 Nie ważne w co wierzysz Ty, ja, Sagan, to wszystko tylko wyraz naszych pobożnych życzeń. To za mało. Gdyby zrobić wśród ludzi głosowanie, pewnie zwolennicy istnienia życia pozaziemskiego by wygrali. Ale nic by to nie zmieniło – możemy być sami!

      Zdanie Sagana jest piękne, ale… być może rzeczywiście przestrzeń jest marnotrawiona, albo… wcale nie jest marnotrawiona, tylko leży odłogiem i czeka aż jedyna cywilizacja (nasza 😉 się nią zajmie. Nie możesz tego wykluczyć.

      Zresztą – pustka tez jest piękna. Taki nietknięty kawałek planety na przykład – nie kręcą się tam ludzie, nie ma domów, sklepów, budek telefonicznych i kominów. I nikt nie powie że przestrzeń się tam marnuje, po prostu zachwyci się pustką. Może z Kosmosem jest tak samo – maleńka tętniąca życiem wysepka w nieskończonych czeluściach Wszechświata.

      Książka „Kontakt” jest oczywiście lepsza niż film (zwykle tak jest).

      pozdrawiam
      (tych co wolą pupy, tych co wolą biusty i tych co nic nie wolą 🙂

  16. CDev    

    Fact – non fact — Każdy może wierzyć w co chcę – ja wierzę w to że istnieje tam życie. Przy tym nie twierdzę ze to prawda. Ale wystarzy zrobić sobie taki syf-rachunek prawdopodobieństwa, jaki jest ogrom kosmosu, ile jest galaktyk, a co dopiero gwiazd, wykaże, że poza nami istnieje jeszcze jedna cywlizacja. Są to tylko i jedynie spekulacje. Przy tym niestety to, co mówiłeś, że możemy być zupełnie sami też wchodzi w grę.

    Przy tym ten film, ta książka charakteryzują sie tym, że budzą nadzieje. Wielkie nadzieje. Niestety nadzieja to nie wszystko. To prawie nic. Dają wytrwałość w pracy która może nigdy się nie skończyć. I nie wiem czy Jill Tartar (dobrze napisałem??) ma takie wielkie samozaparcie, czy nie zgadza się z faktami, bo poszukiwania inteligentnego życia radioteleskopem (ktoś zna inny sposób??) zamykają się w obszarze 40 lat świetlnych. Osobiście, mimo najszczerszych nadziei nie sądzę, aby żył tam jakiś móżdżek, bo byśmy już dawno się skontaktowali. POza tym dwie cywilizacje tak blisko siebie – za mało prawdopodobne. Nie sądzę aby było życie w obrębie Układu Drogi Mlecznej, M31 – większe prawdopodobieństwo, choć nadal maleńkie. Daleki wszechświat. Takie są moje przypuszczenia.

  17. Mikołaj    

    Zielone ludziki — Dla mnie cała wiara w tzw. ufo zmierza wkierunku absurdu. Ja rozumiem spekulacje na temat tego czy wogóle istnieje jakieś „inne życie” . Ale przecież niektórzy „hardcorowi” ufologowie rozróżniają już poszczególne razy kosmitów! Albo taki egzobiolog. Przecież oni zajmują czymś, czego wogóle nie ma (albo przynajmniej nie wiemy że jest). Dla mnie jest to nauka bardziej abstrakcyjna niż filozofia, bo filozofia mimo całej swojej teoretyczności opisuje coś co jednak istnieje. Dla mnie całe zainteresowanie ufo wyrasta gdzieniegdzi do miary religi, czekam tylko, aż pojawią się informacje, o składaniu „braciom z kosmosu” ofiar całopalnych. Moim zdanie większość ufoludków istnieje tylko w naszy głowach, a poza tym są swietną maszynką do robienia kasy. Te wszystkie czasopisma, kubeczki, breloczki, koszuliki itp.
    A jeśli nawet istnieje inna inteligencja, może ona być tak inna od naszej, że nawet nie będziemy wiedzieli o jej istnieniu 9ani ona o naszym), i nie bedziemy w stanie się porozumieć, vide „Solaris” Lema.

  18. CDev    

    Dokładnie — Dokładnie.

    1. Łukasz W    

      Czy ktoś widział? — Jeżeli ktoś uważa, że widział UFO, czy coś w tym rodziaju, to niech opisze widoczność i przejrzystość nieba, jak to obserwował i czym, czy oczy miał przyzwyczajone do ciemności i czy jest pewny czy to wodział?

  19. Marcin PPSAE    

    Astronom — Ja w życie pozaziemskie wieże ale w spodki nie obserwuje gwiazdy 14 lat i nigdy niewidziałem nic niezwykłego.

    1. Luksio    

      Tak jasne, ufolutki sa hehe — Pogielo wac ? maja latac i pieprzyc ludzi ?
      Dawac im jakies implanty ??

      1. Łukasz W    

        Że jak? — Nie za bardzo rozumiem cię Lucio, ale dobra. Trochę głupi temat.
        Jeszcze raz powtarzam na niebo trzeba umieć patrzeć, by potem nie było „ludzie UFO!!”.
        Niech ktoś taki opisze jak to buło, widoczność itd. A uwierzy, że to się nie zdarza.
        Sam przyznam, że mój dziadek i mój tata twierdzą, że widzeli coś niezwykłego, ale tylko mówią- jakieś wirujące światło- dziwny meteor. Na tym się kończy. Choć słyszałem, że na ISS czy na Mirze astronauci widzeli coś takigo, nawet było zdjecie. Na tym koniec.

        1. Winsek    

          Dowod na istnienie Intelgentnych form zycia w kosmosie. — Sam jestesmy tego przykladlem ze jednak moze istniec takie zycie, wiec jedna cywilizacja do wzoru jest. Wiemy ze jest olbrzymia liczba galaktyk, wiemy ze w naszej galaktyce ilosc cywilizacji to x>=1, wobec tego skad wiemy ze te samo zalozenie nie istnieje w innych galaktykach, ze na jedna galaktyke przypada x>=1 cywilizacji??

        2. Ayrton    

          Metoda naukowa — Przecież nie chodzi o to, że wiemy, że nie istnieją żadne cywilizacje w innych galaktykach, tylko że nie możemy zakładać, że istnieją, bo populacja galaktyk, o których wiemy, że jest w nich jakiekolwiek życie jest coś jakby mało liczna. To rzecz oczywista.

  20. TIPS    

    Ja wam powiem — Oko ludzkie jest tak niedoskonałe, ze jak jakieś głupie białko się rozłoży, to światełko błyska, tyle szmelcu w kosmosie lata, tyle ludzi ma jakies choroby o podłożu neuronalnym, że nawet jakby ktoś wzrokiem neutrino wykrył, nie wiedzielibyśmy (dlatego mamy detektory ;))
    Do tego prawdopodobieństwo wystąpienia cywilizacji musi mieć odpowiednie warunki, akurat w Drodze Mlecznej to jest tak, jak jest, czyli tam gdzie my jesteśmy, tam powstały warunki takie.
    Sens: Rozważanie czy w innych wszechświatach ma istnienie cywilizacje ma taki sam sens jak ta rozmowa.
    KONIEC, jakby ktos nie wiedział 😉

Komentarze są zablokowane.