Na łamach tygodnika „New Scientist” student Uniwersytetu w Harwardzie zwrócił uwagę na niebezpieczeństwo, jakie grozi Ziemi ze strony niepozornej, stosunkowo bliskiej gwiazdy zwanej HR 8210. Czy rzeczywiście mamy powody do obaw?

Od HR 8210 dzieli nas 150 lat świetlnych. Po raz pierwszy dostrzeżono ją w 1993 roku. Gwiazda jest przedstawicielem licznej rodziny białych karłów, a więc sędziwych małomasywnych gwiazd, które już zużyły jądrowe paliwo w swych wnętrzach, a teraz powoli stygną.

Los powolnego wygasania czeka między innymi nasze Słońce. Ale nie gwiazdę HR 8210. Jej pisany jest gwałtowniejszy scenariusz – uważa student Karin Sandstrom z Uniwersytetu w Harwardzie, który zbadał tą gwiazdę w ramach swojej szkolnej pracy.

Okazuje się, że masa HR 8210 o 15% przewyższa masę Słońca i niewiele jej brakuje, aby osiągnąć krytyczną masę 1,44 mas Słońca. Jak może do tego dojść i co się wtedy stanie?

Otóż okazuje się również, że HR 8210 ma towarzysza, z którego grawitacyjnie sciąga materię. Kiedy zaś masa białego karła przekroczy tzw. granicę Chandrasekara, gwiazda się zapadnie, a wydzielana w tym procesie energia spowoduje bardzo gwałtowne zainicjowanie reakcji termojądrowych. Cała gwiazda eksploduje jako supernowa pierwszego typu, rozsiewając wokół strzępy materii i niszczące promieniowanie. Podmuch eksplozji, jeśli nastąpi w odległości mniejszej niż 200 lat świetlnych, zniszczy życie na Ziemi.

Według niektórych hipotez bliskie supernowe były przyczyną niejednego okresu w dziejach Ziemi, zwanego „wielkim wymieraniem”, kiedy to dochodziło do wyginięcia znacznej części ziemskiej flory i fauny.

Trudno przewidzieć, kiedy dokładnie rozpadnie się HR 8210. – „Z naszych obliczeń wynika, że nastąpi to wkrótce” – mówi Dave Latham, opiekun naukowy Sandstroma. „Wkrótce” oznacza w tym przypadku jednak setki milionów lat 🙂

Autor

Marcin Marszałek