Najpierw była wielka radość, gdy astronauci misji STS-31 w kwietniu 1990 roku umieszczali na orbicie Kosmiczny Teleskop Hubble’a. Potem, ku rozpaczy naukowców i miłośników astronomii, okazało się, że HST ma wadę „wzroku”. Trzy lata później odbyła się misja serwisowa STS-61, Teleskop otrzymał układ korekcji optycznej i wkrótce stał się symbolem nowego sposobu badania Wszechświata.

Następca HST, Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba (JWST), ma znaleźć się w przestrzeni kosmicznej w 2011 roku. NASA planowała że wysłużony Teleskop Hubble’a w 2010 roku zostanie za pomocą promu kosmicznego przywieziony na Ziemię. Wszystko zmieniło się po katastrofie Columbii. Wyprawa, która miała uczynić z HST obiekt muzealnego kultu, okazała się być bardzo ryzykownym i drogim przedsięwzięciem. HST zostanie więc prawdopodobnie, jak wiele innych sztucznych satelitów (w tym stacja kosmiczna Mir), pochowany w czeluściach Pacyfiku. Pytanie brzmi: kiedy i jak?

W celu znalezienia odpowiedzi na te pytania NASA powołała niezależny zespół astronomów, który miał dokonać przeglądu planów Agencji przewidujących dotychczas oprócz sprowadzenia na Ziemię, także misję serwisową w 2005 lub 2006 roku. Zespół miał przedstawić plan umożliwiający maksymalizację uzyskiwanych wyników naukowych przed dokonaniem kontrolowanego spadku Teleskopu na Ziemię. Kierowany przez Johna Bahcalla z Institute for Advanced Study w Princeton zespół uwzględnił różne czynniki, między innymi pojawienie się ewentualnych opóźnień startu JWST oraz kosztów i niebezpieczeństw wiążących się z przeprowadzaniem misji serwisowych.

Opublikowane wyniki prac uwzględniają wiele różnych scenariuszy. Najbardziej optymistyczna z nich zakłada przeprowadzenie jeszcze dwóch misji serwisowych, w 2005 i 2010 roku. Najbardziej pesymistyczne przewiduje, że nie zostaną przeprowadzone żadne loty, a w kierunku HST wysłany zostanie silnik rakietowy, który umożliwi Teleskopowi zejście z orbity.

HST zaplanowany został jako urządzenie, do którego wysyłane będą misje serwisowe i dlatego znajduje się on na stosunkowo niskiej orbicie. Obiekty znajdujące się tak blisko Ziemi wymagają regularnego podnoszenia orbity. W przeciwnym wypadu grozi im niekontrolowane wejście w atmosferę. W przypadku HST pozostawionego samemu sobie stanie się to w 2013 roku. Jeśli jednak przeprowadzane będą stosowne loty naprawcze, kosmiczne obserwatorium może spełniać swoje zadania także po 2010 roku, gdyż dotychczasowe zużycie optyki i oprzyrządowania jest stosunkowo niewielkie.

NASA analizować będzie wniosku płynące z opublikowanego raportu.

Autor

Michał Matraszek

Komentarze

  1. lehun    

    stary ale jary — Jak znam zycie, to HST bedzie pracowac jeszcze dlugo po 2010 roku, bo chyba taniej i latwiej reperowac rzeczy stare, niz budowac nowe zupelnie od poczatku. Pytanie tylko ile kosztuja misje naprawcze i czy sie to oplaca. W kazdym razie jestem pewien, ze HST bedzie eksploatowany do granic uzywalnosci.

    1. Marek    

      Chyba nie.. — Na oficjalnej mniej i bardziej stronie NASA doczytałem się, że HST zostanie zdjęty już w 2004-2005 roku. Pewnie koszty utrzymania i naprawy były duże, a Chandra daje większe możliwości.

      Pozdro

  2. Anonymous    

    zatem prawo analogii nie dziala… — … tzn. nie powtorzy sie historia z Voyagerami. Kiedy wysylano Voyagery wygladalo to tak, ze planowano pierwotnie misje zakonczyc na Saturnie. Ale paru madrych astro-nawigatorow zlapalo sie za glowy i powiedzieli: Hej przecierz mamy bardzo korzystny uklad planet! Lecmy nimi do Urana a potem do Neptuna! No i sie powiodlo. Mamy zdjecia tych dwu planet zrobione „z bliska”. Nalezy tylko dodac, ze ow korzystny uklad planet polegal na tym, ze lezaly one wowczas mniej wiecej na spirali i mozna bylo Voyagery kierowac tak, by dostawaly kopniaka grawitacyjnego od jednej planety w kierunku drugiej i w krotkim czasie zwiedzic je wszystkie. Zdarza sie 'dosc rzadko’ 🙂
    Cala ta ciekawa historia jest dokladnie opisana w ktoryms numerze Uranii, chyba z 96 roku – jak tylko sprawdze w ktorym, to napisze.
    Oczywiscie roznica w finansowaniu HST i Voyagerow jest dosc zasadnicza. W przypadku Voyagerow jednorazowo wlozono pieniadze w sondy, ktorych potem juz nikt na oczy nie widzial, tylko odbieralismy od nich sygnaly natomiast HST wymaga ciaglej 'pielegnacji’. Chyba wiec to jest przyczyna zdjecia z orbity. Z Voyagerow mozna bylo wyciagac ile sie da bez dodatkowych nakladow finansowych, a z HST jak widac chyba nie.

    1. Marek    

      Mhm — Najwyraźniej tak to wygląda. Dzięki bogu, że nawigatorzy podjeli takie a nie inne decyzje w sprawie voyagera 2. Swoją drogą to ciekawe czy po zdjęciu hst nasa myśli o nowym teleskopie, czy przystanie na Chandrze.

      pozyjemy, zobaczymy

      1. Michał M.    

        Nie ten zakres — Chandra obserwuje w promieniowaniu X, nie można nią zastąpić HST. To co uzyskuje się z Chandry ma się tak to wyników obserwacji HST, jak polityczna mapa Afryki do mapy fizycznej tego samego obszaru. Po prostu widzi się inne zjawiska.

  3. Marek    

    Mam nowość!!!! — Właśnie przeczytałem, że HST będzie służył aż do 2010 roku! NASA stwierdziło, iż sprowadzanie mogłoby być zbyt niebezpieczne i HST zostanie zniszczony(!) w kosmosie. Chciałbym to zobaczyć. Więcej przeczytacie na http://www.astronomia.pl .
    Pozdro

Komentarze są zablokowane.