Zdjęcie w tle: NASA

Program Mercury był pierwszym amerykańskim załogowym programem kosmicznym, realizowanym w latach 1958-1963. Nazwa miała nawiązywać do planety Merkury, a konkretnie do jej prędkości o wartości 48 km/s, która czyni z niej najszybszą planetę Układu Słonecznego. I właśnie takie było założenie tego programu – wysłanie człowieka w kosmos tak szybko, jak tylko się da, by zdeklasować Sowietów w wyścigu kosmicznym.

A sytuacja była nagląca – tym bardziej, że opinia publiczna postrzegała wtedy podbój kosmosu jako coś niebotycznie ważnego. Ówczesny prezydent USA, Dwight Einsehower, nie miał dotychczas ochoty na tę nieziemską rywalizację, jednak bieg wydarzeń zmusił go do podjęcia inicjatywy.

Człowiek w Kosmosie Jak Najprędzej

Zgodnie z ideą MISS (Man In Space Soonest; Człowiek w Kosmosie Jak Najprędzej) rozpoczęto poszukiwania astronautów. Prezydent osobiście zadecydował, że ograniczy się do pilotów-oblatywaczy. Byli to ludzie uodpornieni na wysokie ryzyko, opanowani, pełni animuszu, a także przyzwyczajeni do przebywania w ciasnym kokpicie i doświadczania przeciążeń rzędu kilka g, co czyniło ich odpowiednimi kandydatami. Oprócz tego od kandydatów wymagano: ukończonych studiów wyższych, obywatelstwa USA, wieku między 25 a 35 lat, doskonałej kondycji fizycznej i wzrostu nieprzekraczającego 178 cm.

Na początku 1959 roku przystąpiono do selekcji. Z długiej listy wybrano 69 pilotów, którzy zostali zaproszeni do Waszyngtonu i tam zapoznani ze szczegółami programu. Poinformowano ich, że jest to projekt bardzo wysokiego ryzyka i rezygnacja nie wpłynie negatywnie na ich karierę.

„Projekt Adam” autorstwa Von Brauna, czyli prekursor programu Mercury, który nie doszedł do skutku. Projekt ten zakładał wystrzelenie człowieka w przestrzeń suborbitalną na czubku rakiety Redstone; pierwszy lot Alana Sheparda bardzo przypomina ten pomysł.

Ostatecznie 56 pilotów zgłosiło chęć udziału. Niedługo potem przeszli przez serię badań i testów, które miały na celu wyłonienie najlepszych. Wspomniane badania odbyły się w Klinice Lovelace’a i były wysoce kontrowersyjne. Na przykład podczas jednego z nich lekarze przywiązywali rękę pilota do stołu, wnętrzem dłoni do góry, a potem przynosili monstrualną igłę z przymocowanym do niej kablem i wbijali ją w duży mięsień u podstawy kciuka. W wyniku tego ręka pilota to zaciskała się, to się rozprostowywała, a on sam nie miał nad tym żadnej kontroli. Kiedy badani zszokowani pytali, co tu się w ogóle dzieje, otrzymywali niejasne, wymijające odpowiedzi, na przykład: „Obawiam się, że nie potrafię tego panu wyjaśnić w sposób przystępny”.

Kapsuła użyta w programie Mercury

Pierwszy krok w kosmos

„Pierwsza wyprawa człowieka w kosmos będzie nowym ludzkim doświadczeniem, jakże upragnionym przez dzielnych i żądnych przygód ludzi, lecz i najeżonym trudnościami, kłopotami i niebezpieczeństwami.” – „Time”, 20 kwietnia 1959 roku

Po uciążliwych badaniach, 9 kwietnia 1959 roku na uroczystej konferencji przedstawiono światu „Siódemkę Merkurego”, czyli wybranych astronautów. Każdy z nich był podobnej budowy ciała i zbliżonego wzrostu, biały, wyznania protestanckiego, pochodzący z małego miasteczka, z klasy średniej, o IQ przekraczającym 130, a także miał żonę i dzieci. Astronauci i ich małżonki byli wychwytywani przez dziennikarzy i publikę, w szczególności John Glenn, który na konferencji wygłosił mowę na temat Boga i macierzyństwa, nie zapominając o wspomnieniu amerykańskiej szarlotki.

Astronauci programu Mercury (od lewej): Slayton, Shepard, Shirra, Grissom, Glenn, Cooper oraz Carpenter. Po pytaniu, czy czują się pewni, że wrócą na Ziemię po swojej misji, w odpowiedzi wszyscy podnoszą rękę (Glenn podnosi obie).

Wkrótce potem Siódemka Merkurego podpisała kontrakt opiewający na 500 000 dolarów z magazynem „Life”. W zamian magazyn zyskał wyłączne prawa do publikowania osobistych wypowiedzi każdego z astronautów. Miało to na celu nadania programowi, odbywającemu się w czasie wyścigu zbrojeń, ludzkiej twarzy, symbolizować nadzieję, że Ameryka potrafi stawić czoła zagrożeniu ZSRR.

Siódemka Merkurego na okładce magazynu Life

Swojej okładki doczekały się również żony Siódemki

Wyjątkowe emocje towarzyszyły wyborowi tego, kto jako pierwszy poleci w kosmos. Prasa obstawiała, że będzie to Glenn, jako że był on ulubieńcem dziennikarzy ze względu na charyzmę i przyjazne nastawienie. Jednak w głosowaniu wybrano Alana Sheparda; John Glenn miał lecieć w trzeciej kolejności. Fakt ten był trzymany w ścisłej tajemnicy aż do debiutanckiego lotu.

Loty bezzałogowe

Zanim nadszedł czas na wyczekiwane przez prasę misje załogowe, musiał się odbyć cały szereg lotów testowych. Osiągnęły one o wiele mniejszy rozgłos, niż te z udziałem Siódemki Merkurego, jednak były niezbędne do sukcesu programu.

Jedyne przedsięwzięcia, które przykuły uwagę publiki, to te nieudane – na przykład misja Mercury-Little Joe 1. Jej celem było zbadanie zachowania rakiety w momencie największego ciśnienia aerodynamicznego (max Q). Niespodziewanie pół godziny przed planowanym startem nastąpił błysk eksplozji i została wyrzucona tylko kapsuła-wieżyczka, czyli górny stopnień rakiety. Wspomniane kapsuła i wieżyczka osiągnęły wysokość 610 metrów, po czym z powodu nierozwinięcia się spadochronu wpadły do głębin oceanu, a ich lot trwał 20 sekund. Przez ten czas główna rakieta nawet nie oderwała się od gruntu. Według inżynierów to zajście było najprawdopodobniej spowodowane wyciekiem prądu.

Rakieta Little Joe, jedna z pierwszych rakiet używanych w programie Mercury, gotowa do startu z Wysp Wallops

Inne loty miały na celu między innymi: sprawdzenie wytrzymałości osłony termicznej, aerodynamiki i ogólnych systemów i procedur działających podczas lotów suborbitalnych.

Rakiety użyte w lotach bezzałogowych to:

  • Little Joe – siedemnastometrowa rakieta na paliwo stałe, która mogła wynieść na orbitę do 1400 kg ładunku. Łącznie startowała osiem razy, z czego sześć lotów się udało, a dwa nie.
  • Redstone – suborbitalna rakieta, nieco potężniejsza od prymitywnej Little Joe. Z jej sześciu lotów udało się pięć.
  • Atlas D – pierwotnie pocisk balistyczny; została zmodyfikowana na jednostopniową rakietę orbitalną. Stosunek jej udanych lotów do nieudanych to 103:32.

Loty z małpami

„Niepotrzebny do tego pilot, a poza tym trzeba będzie sprzątnąć małpie gówno z siedzenia, zanim zajmie je człowiek.” – Chuck Yeager, pierwszy człowiek, który pokonał barierę dźwięku

Najsłynniejszym szympansem, który był w kosmosie, jest bez dwóch zdań Ham. Jego imię to jednocześnie akronim nazwy laboratorium, w którym przygotowywano go do lotu – Holloman Aerospace Medical Center, czyli Centrum Medycyny Kosmicznej w Holloman. Został on wystrzelony na szczycie rakiety Redstone 31 stycznia 1961, a cała misja trwała 16 minut 39 sekund.

Szympans Ham dostaje jabłko po wodowaniu na Atlantyku

Pomimo rozgłosu, Ham nie był pierwszą małpą, która przekroczyła granicę kosmosu. Dwa miesiące wcześniej dokonał tego Sam, kiedy wzniósł się na wysokość 88 km, lecąc na czubku rakiety Little Joe. Półtora miesiąca później w takiej samej rakiecie wzniesiony został jeszcze jeden ssak, Miss Sam. Osiągnął wysokość zaledwie 15 km, nie dołączając do grona „małpich” astronautów.

Ostatnim lotem szympansa był lot orbitalny Enosa, w którym dwukrotnie okrążył Ziemię. Pomimo że ta misja była bardziej skomplikowana, niż ta jego prekursora Hama, nie przyciągnęła uwagi opinii publicznej. Stanowiła ona zwieńczenie przygotowań do lotów załogowych.

Zapalcie tę świeczkę!

5 maja 1961 roku Alan Shepard znajdował się w kapsule Freedom 7, gotowy do lotu. Astronauci i inni ludzie związani z programem żałowali, że nie wysłali Sheparda wcześniej, ponieważ w tamtym momencie miano pierwszego człowieka w kosmosie należało już do Gagarina. Czas poprzedzający start nie obył się bez komplikacji. Alan, leżący w kapsule już od kilku godzin, odczuwał silną potrzebę oddania moczu. Jego lot planowo miał trwać około 15 minut, więc żaden z inżynierów nie przewidział takiej ewentualności. Po dyskusji kontrola lotu uznała, że oddanie moczu do skafandra kosmicznego nie wpłynie negatywnie na przebieg misji i elektrody badające funkcje życiowe astronauty.

Alan Shepard podczas przygotowań do debiutanckiego lotu

Zaraz przed startem Shepard usłyszał w swoich słuchawkach inżynierów dyskutujących, czy start w dniu dzisiejszym jest bezpieczny. Zirytowany Alan odparł:

„Naprawcie wreszcie swój durny problem i zapalcie tę świeczkę!”

O 14:34 czasu Greenwich rakieta wystartowała i Alan Shepard stał się pierwszym Amerykaninem w kosmosie. Choć był to tylko krótki lot suborbitalny, w przeciwieństwie do orbitalnego lotu Gagarina, astronauta został hucznie przywitany po powrocie na Ziemię i wszystkie media jednogłośnie uznały to wydarzenie za sukces narodu amerykańskiego.

(Nie)udany lot Grissoma

Gus Grissom wchodzący do kapsuły Liberty Bell 7

21 lipca 1961 roku Gus Grissom wykonał drugi lot suborbitalny. Tym razem wodowanie sprawiło problemy. Zanim Grissom został zabrany przez helikopter, utrzymywał się na powierzchni oceanu przez 3-4 minuty i o mało co nie utonął. Jego skafander był uszkodzony, przez co stopniowo wciekała do niego woda. Na dodatek w kieszeni miał monety, które wziął ze sobą, by potem rozdać je jako pamiątki z kosmosu.

Również jego kapsuła stopniowo zanurzała się. Właz do niej był otwarty, przez co do środka dostawała się woda. Niestety, helikopter nie zdołał odzyskać statku kosmicznego, który wkrótce zatonął; wyłowiony został dopiero w 1999 roku. Grissom, pytany, jak to się stało, że właz był otwarty, do końca utrzymywał, że sam się otworzył, a on niczego nie nacisnął.

Choć prasa pisała o udanym locie i rzadko kiedy wspominała o zatopionej kapsule Liberty Bell 7, dla inżynierów utrata statku kosmicznego była niekorzystna. Analiza jego parametrów po locie stanowiłaby cenne źródło informacji, które przyczyniłyby się do ulepszenia kolejnych misji.

Czas na Glenna

Choć John Glenn nie był pierwszym Amerykaninem w kosmosie, mógł cieszyć się zaszczytem pierwszego Amerykanina na orbicie. Jego lot po licznych przesunięciach miał miejsce 20 lutego 1962 roku i trwał niemal 5 godzin. Pierwsza próba lotu miała miejsce 16 stycznia, jednakże samo wydarzenie zostało przesunięte ze względu na problemy ze zbiornikami paliwa. Z powodu złej pogodny start codziennie, aż do 27 stycznia, przekładano. 30 stycznia odkryto przeciek do izolacji między zbiornikami paliwa i utleniacza. Awaria ta opóźniła start o dwa tygodnie. 19 lutego pogoda zaczęła się poprawiać i wszystko wskazywało na to, że start odbędzie się kolejnego dnia.

John Glenn wchodzi do kapsuły Friendship 7 znajdującej się na szczycie rakiety Atlas

Podczas lotu John Glenn, jako pierwszy z Siódemki Merkurego, miał okazję podziwiać wschód Słońca z orbity, a także tajemnicze „świetliki”. Były to po prostu drobinki lodu odrywające się od kapsuły, astronauta jednak uznał je za kolejną tajemnicę kosmosu.

W trakcie misji Glenn sterował statkiem ręcznie, ponieważ w trakcie pierwszego okrążenia Ziemi zauważył problemy z kontrolą położenia statku, przez co zużyte zostało więcej paliwa niż przy użyciu automatycznego sterowania. Poza tym wystąpiły jeszcze inne problemy, m.in: przekroczona dozwolona wilgotność w środku kapsuły czy brak stałej pozycji osłony termicznej. Ten ostatni, na szczęście, okazał się wadą samego czujnika, czyli fałszywym sygnałem: gdyby takim nie był, istniałaby szansa, że po wejściu w atmosferę astronauta spłonąłby żywcem.

W czasie T+04:55:30 kapsuła Friendship 7 (taką nazwę nadały jej dzieci Glenna) wodowała. Ta misja była ogromnym sukcesem dla Stanów Zjednoczonych i stanowiła kamień milowy w wyścigu ku Księżycowi.

Kolejny podbój orbity

Kolejną misją orbitalną była Mercury-Atlas 7, która odbyła się 24 maja 1962 roku. Kapsułę pilotował Scott Carpenter, chociaż pierwotnie pilotem miał być Deke Slayton, który po wykryciu choroby serca został odrzucony z kandydatów na lot w kosmos. W zamian za wycofanie z programu Mercury, Slayton dostał posadę szefa Biura Astronautów, więc do jego zadań należało wybieranie załóg do kolejnych lotów. Nie stracił on jednak okazji do podboju kosmosu – w 1975 roku dane mu było lecieć w misji z programu Soyuz-Apollo.

Start rakiety Atlas D z kapsułą Aurora 7

Misja Carpentera przebiegła poprawnie i dowiodła prawidłowego działania systemów statku Mercury. Mimo to NASA nie była zadowolona z wyników astronauty – chodziło głównie o zużycie całego zapasu paliwa do ręcznego korygowania położenia kapsuły, a także o niestosowanie się do poleceń kontroli misji.

Sigma oraz Faith

Misje Mercury-Atlas 8 oraz 9 były zwieńczeniem programu Mercury. W misji Mercury 8 Walter Schirra spędził na orbicie 9 godzin 13 minut 11 sekund i była to wówczas najbardziej udana misja załogowa. Schirra stosował się ściśle do planu misji. Nazwał swój statek Sigma 7, co miało podkreślać, że „program Mercury to suma wysiłków naukowców i inżynierów oraz pracy tysięcy ludzi”. Statek był niemal identyczny jak te użyte we wcześniejszych misjach – miał trzy metry wysokości i dwa metry średnicy u podstawy. Ciąg rakiety Atlas, na której wyniesiona została kapsuła, wynosił 163,5 tony, a jako źródło energii wykorzystywano wysoko rafinowane paliwo zbliżone do nafty (RP-1) i ciekły tlen.

Mercury-Atlas 9 był ostatnim lotem programu Mercury. Misje Wostoków z 1962 i 1963 roku pokazały wyższość radzieckiego programu kosmicznego nad amerykańskim, którego możliwości były dość ograniczone. Kapsułę Mercury trochę ulepszono i w maju 1963 roku Gordon Cooper, wyposażony w większy zapas tlenu i paliwa do korygowania wysokości orbity spędził w kosmosie niecałe półtorej doby, wykonując dwadzieścia dwa okrążenia globu.

Odzyskiwanie kapsuły Faith 7 i astronauty Gordona Coopera po wodowaniu na Pacyfiku

Mercury 13, czyli trzynaście kobiet, które prawie poleciały w kosmos

Jak można łatwo zauważyć, Siódemka Mercurego stanowiła grupę złożoną z samych mężczyzn. Było to spowodowane wymogiem, że astronauci zostaną wybrani tylko spośród pilotów testowych. Wtedy kobiety nie mogła objąć takiego stanowiska. Mimo to, rok po wybraniu Siódemki Merkurego, William Randolph Lovelace, lekarz odpowiedzialny za wymyślenie testów sprawdzających zdolność do lotu, zaprosił w sumie 13 kobiet-pilotek, które zostały poddane badaniom. Wyniki wielu z nich przewyższyły te należące do astronautów programu Mercury. Niestety, NASA i Waszyngton nie chcieli zajmować się dalszym szkoleniem pilotek i projekt szybko się zakończył, nie otrzymując wiele rozgłosu.

Pilotka Jerrie Cobb pozująca przy kapsule Mercury

Dalszy podbój kosmosu

W projekcie Mercury planowano realizację jeszcze trzech misji, jednak nie doszły one do skutku z powodu naglącej potrzeby pokonania robiących coraz to większe postępy Sowietów w wyścigu kosmicznym. Dlatego NASA wolała skupić się na innych projektach – Gemini i Apollo. Projekt Mercury przyniósł już swoje zasługi. Ten nieoceniony wkład należało wykorzystać w planowaniu kolejnych, bardziej zaawansowanych misji.

 

Korekta – Dominika Pik

 

Autor

Milena Nowak