W poniedziałek europejscy naukowcy ogłosili, że przestudiowali zdjęcia lądownika Beagle 2 zrobione po rozłączeniu się ze statkiem matką i zrobione już po jego zaginięciu. Pokazują one nowy niezidentyfikowany obiekt.

Tajemniczy kleks widoczny na zdjęciu jest szczegółowo badany jako jeden z kilku potencjalnych dowodów niepowodzenia misji – pierwszej europejskiej próby lądowania na Czerwonej Planecie.

Kontrolerzy misji powiedzieli, że jako jedną z możliwości rozbicia się Beagle 2 o powierzchnię podejrzewają mniejszą gęstość atmosfery niż sądzono.

Naukowcy przeglądają fotografie miejsca lądowania, na którym widać cztery jasne plamy, które nazwano „sznurem pereł” i mogą to być pozostałości po Beagle 2.

Od Beagle 2 nie otrzymano wiadomości odkąd odłączył się o europejskiego orbitera Mars Express w połowie grudnia. 65 kilogramowy próbnik nie odpowiedział na zaplanowane próby kontaktu z nim 25 grudnia i od tego czasu milczy. Kontrolerzy misji ogłosili porażkę w zeszłym miesiącu kiedy to wszystkie próby kontaktu nie przyniosły skutku.

Dowódca misji Mark Sims pokazał naukowcom zdjęcie lądownika w chwilę po oddzieleniu się go od Mars Express, na którym widać zarówno jasną plamkę w cieniu lądownika jak i całkowicie oddzielny obiekt.

Elipsa miejsca gdzie miał lądowac Beagle 2. Zdjęcie powstało dzięki zdjęciom z Mars Global Surveyor i Mars Odyssey.

Zdjęcie jest nadal analizowane gdyż należy określić czy punkty na zdjęciu mają znaczenie, czy są jakimś rezultatem obróbki zdjęcia. „Jasny obiekt i migotanie z boku Beagle 2 może być niczym, ale może też być wszystkim” – powiedział Sims. Dodał także, że „sznur pereł” może być jakimś artefaktem powstałym w wyniku obróbki zdjęcia.

Jedna z teorii o zaginięciu próbnika głosi, że marsjańska atmosfera nie jest tak gęsta jak podejrzewano, więc Beagle 2 mógł po prostu opadać zbyt szybko i jego spadochron i poduszki powietrzne nie zapewniły mu miękkiego lądowania.

Pomysł ten powstał dzięki dowodom z NASA, gdyż łazik Spirit podczas opadania dostarczył wiadomości na temat mniejszej gęstości atmosfery niż się spodziewano. Sukces NASA w dotarciu łazików na powierzchnię został spowodowany tym, że amerykanie wykorzystali system poduszek powietrznych przy lądowaniu sond.

Misje amerykańska i europejska miały na celu zbadanie geologicznych dowodów świadczących o tym czy kiedyś Mars był miejscem mokrym i zdatnym do życia. Główna różnica polegała na tym, że podczas gdy misje MERów miały na celu lądowanie sond, Beagle „załapał” się na Marsa na „doczepkę”, jako dodatek do Mars Express.

nauczyliśmy się, że lądowanie na Marsie jest trudne nawet gdy poświęci się na to całą misję” – powiedział Colin Pillinger. – „A gdy lądownik zostanie zabrany „przy okazji” jest jeszcze trudniej„.

Miejsce i czas lądowanie Beagle zostały określone przez parametry trajektorii Mars Express. Późniejsze obserwacje pokazały, że w docelowym rejonie czyhało znacznie więcej niebezpieczeństw niż się spodziewano, w tym kratery i burze pyłowe.

Misje amerykańskie i europejska różniły się też kosztami. Podczas gdy MERy kosztowały 820 milionów dolarów, misja ESA 370 milionów. Obecnie Pillinger poszukuje środków, które umożliwiłyby na wznowienie misji Beagle 2 tak, żeby przed 2007 rokiem na Marsa poleciał nie jeden lądownik.

Autor

Wojciech Lizakowski

Komentarze

  1. Jacub    

    Taniość — Ale ci Amerykanie mają tanią technologię – 820$ za dwa łaziki. Jestem pod wrażeniem:D

  2. Leon 8    

    Stara Europa — Starej Europie należą się pampersy (oczywiście amerykańskie) i niech więcej nie produkuje tego kału kosmicznego.Lepiej będzie zbierać Znaczki Pocztowe.

Komentarze są zablokowane.