Zdjęcie w tle: SpaceX
W zeszłą środę o godzinie 1:30 czasu polskiego odbył się dziesiąty lot superciężkiego systemu rakietowego Starship. Start zakończył się pełnym powodzeniem i wypełnieniem wszystkich założeń misji. Droga do osiągnięcia tego sukcesu nie była jednak dla firmy SpaceX łatwa.
Ubiegłoroczne sukcesy
Rok temu loty Starshipa biły rekordy popularności i cieszyły się olbrzymimi sukcesami. W czwartym locie udało się wylądować dolną częścią rakiety (boosterem Super Heavy) w wodach zatoki Meksykańskiej, a górny stopień mimo częściowego uszkodzenia flapów sterujących przy wchodzeniu w atmosferze osiągnął niespodziewanie udane lądowanie w Oceanie Indyjskim. Piąty lot zagwarantował dodatkowo jedno z największych osiągnięć inżynieryjnych 2024 roku, czyli złapanie 70-metrowego Super Heavy przez system Mechazilla zamontowany na wieży startowej. W szóstym teście z kolei sprawdzono odpalenie silników podczas swobodnego lotu suborbitalnego (manewr niezbędny do deorbitacji statku w przyszłych lotach), a także mogliśmy podziwiać lądowanie górnego stopnia na żywo ze stacjonarnej boi umieszczonej na oceanie przy świetle dziennym. SpaceX było wówczas na wyraźnym trendzie wznoszącym i wydawało się, że cały system działa bezbłędnie. W siódmym locie użyta została nowa wersja górnego stopnia, zostało zaplanowane próbne wypuszczenie makiet satelitów Starlink V3. Pojawiały się również pogłoski o możliwości złapaniu górnego stopnia czy też pełnym locie orbitalnym przy kolejnych lotach w razie sukcesu siódmego startu. Oczekiwania względem tego lotu były duże i mogło się wydawać, że na tym etapie rozwoju, po sześciu lotach, Starship powinien cechować się niezawodnością wystarczającą do skutecznego wejścia na obraną trajektorię lotu. Jednak ku wielkiemu zaskoczeniu, tuż po ponownym złapaniu Super Heavy przez wieżę startową, pojawiły się problemy w sekcji silnikowej górnego stopnia i związane z nimi przedwczesne przerwanie lotu.
Pozostałości po ósmym locie Starshipa, widoczne z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Problemy przy poprzednich lotach
Z uwagi na tempo produkcji Starshipów jeden nieudany start nie byłby jeszcze poważnym problemem. Jednakże również podczas ósmego lotu nastąpiła awaria silników w podobnym miejscu lotu, która znów uniemożliwiła uzyskanie poprawnej trajektorii suborbitalnej. Powstałe opóźnienie nie tylko wiązało się ze stratami wizerunkowymi i finansowymi dla firmy, ale także nadwyrężało i tak już napięty harmonogram rozwoju HLS (Human Landing System), czyli bazowanego na Starshipie kluczowego w misjach Artemis lądownika księżycowego. Niestety, kolejny dziewiąty lot również nie przyniósł znaczącej poprawy. Lądowanie Super Heavy w Zatoce meksykańskiej zakończyło się wówczas porażką, a górny stopień, mimo że wszedł na zakładaną trajektorię, to stracił zdolności stabilizacyjne i spłonął w atmosferze bez wcześniejszego wypuszczenia makiet Starlinków. Dobra passa SpaceX z ubiegłego roku została więc definitywnie przełamana i w dziesiątej próbie główny nacisk został ponownie położony na uzyskaniu poprawnej trajektorii, zaś demonstracje działania systemów pokładowych zeszły na dalszy plan.
Pierwsza próba lotu planowana była na poniedziałek 25 sierpnia, jednak ostatecznie została ona przełożona na kolejny dzień z uwagi na problemy z systemami naziemnymi. We wtorek szansa na start wydawała się realna, jednak po kilkukrotnych opóźnieniach, z uwagi na niepewne warunki pogodowe odliczanie zostało pierwotnie wstrzymane na 40 sekund przed startem, a następnie ponownie zadecydowano o rezygnacji z próby tego dnia. Lot został przełożony na środę.
Liftoff of Starship! pic.twitter.com/d6d2hHgMa0
— SpaceX (@SpaceX) August 26, 2025
Finalna próba
27 sierpnia, około godziny 00:30 polskiego czasu rozpoczęło się tankowanie rakiety ciekłym metanem i ciekłym tlenem. Mimo początkowego ryzyka odwołania startu z powodu pogody ostatecznie udało się uzyskać zielone światło do lotu. Punktualnie o 1:30 Starship odpalił wszystkie 33 silniki Raptor, płynnie wzbijając się w przestworza. Wyjątkowo, podczas tej próby, obserwatorzy naziemni mieli szansę podziwiać wyraźną smugę kondensacyjną dookoła całej rakiety (tzw. diamenty Macha), gdy ta przekraczała prędkość dźwięku. Po około 90 sekundach lotu wyłączył się jeden silnik ze środkowego pierścienia, ale strata została skutecznie zbalansowana przez pozostałe, działające silniki. Po kolejnej minucie nastąpiło planowane wyłączenie większości silników Super Heavy i manewr odłączenia się górnego stopnia metodą znaną jako „hot-staging”, która polega na odpaleniu silników odczepianego członu jeszcze w momencie, gdy jest on przyczepiony do Boostera. Manewr przebiegł pomyślnie, pierwszy stopień rakiety dokonał obrotu i zmiany kierunku lotu, wracając w pobliże miejsca startu. Super Heavy następnie skutecznie przeprowadził próbne lądowanie w wodzie, z sukcesem testując scenariusz awarii jednego z centralnych silników rakiety. Tymczasem górny stopień kontynuował wznoszenie i po 9 minutach od startu uzyskał docelową prędkość pozwalającą na długi lot suborbitalny aż do Oceanu Indyjskiego.
Po wyłączeniu silników statek znajdował się w stanie nieważkości i szybko wszedł w strefę cienia Ziemi. Pierwszym testem podczas tej fazy lotu wypuszczenie makiet Starlinków za pomocą specjalnego systemu wysyłającego satelity pojedynczo przez wąską szczelinę drzwi ładowni. Cały mechanizm okazał się być dużym sukcesem i skutecznie 8 makiet zostało umieszczonych w przestrzeni kosmicznej. Przed ponownym wejściem w atmosferę przetestowane zostało również, podobnie jak w szóstym locie, krótkie uruchomienie silnika podczas lotu w mikrograwitacji. Sam proces powrotu na Ziemię nie był jednak oczywiście łatwy. Rakieta poruszająca się 20 razy szybciej niż prędkość dźwięku musiała wykorzystać opór powietrza do wyhamowania, co oczywiście wiązało się z jej intensywnym ogrzewaniem. Większość wcześniejszych statków kosmicznych podczas wchodzenia w atmosferę doświadczało przerwy w łączności z kontrolą naziemną na skutek interferowania zjonizowanego powietrza dookoła pędzącego statku z falami radiowymi wykorzystywanymi do komunikacji. Starship jednak, z uwagi na swoje rozmiary jest w stanie wydrążyć za sobą w atmosferze odpowiednio dużo miejsca bez zjonizowanego powietrza, że staje się możliwy przepływ komunikacji w kierunku przeciwnym do ruchu w atmosferze. Tu jest zaś z kolei wykorzystywana ogromna konstelacja Starlink, która ten sygnał może wyłapać, przetworzyć i przesłać na Ziemię. Dzięki temu mieliśmy możliwość podziwiania całego hamowania atmosferycznego na żywo w pełnej jakości z kilku różnych kamer.
Live views brought to you by @Starlink pic.twitter.com/3yVzQrMZBz
— SpaceX (@SpaceX) August 27, 2025
Starship wyposażony jest w osłonę termiczną dostosowaną do ekstremalnych temperatur. SpaceX jednak, w ramach testów, regularnie usuwa lub zamienia różne płytki z osłony termicznej, a także specjalnie wybrało ostrzejszy kąt wejścia w atmosferę. Tak jak w poprzednich lotach można było zaobserwować przepalanie się zewnętrznych części flapów kontrolnych. Tym razem jednak pojawił się też, widoczny na urywku nagrania, wybuch w sekcji silnikowej, który mimo uszkodzeń strukturalnych szczęśliwie nie wywołał większych usterek dla kluczowych systemów. Nad Oceanem Indyjskim wchodziło właśnie Słońce, co dało wizualny punkt odniesienia podczas ostatniej fazy lotu jak i możliwość podziwiania pięknego morza chmur roztaczającego się przy porannych promieniach nad Oceanem Indyjskim. Na wysokości 700 metrów, spadając niemal pionowo w dół z prędkością przekraczającą 300 km/h Starship odpalił swoje silniki, wykonując obrót o około 120 stopni, skutecznie eliminując zarówno swoją prędkość pionową jak i poziomą. Następnie, statek wylądował pionowo w oceanie, po czym przewrócił się, wybuchając przy zetknięciu z taflą wody. Charakterystyczna dla tego lotu była wysoka jakość transmisji lądowania z kamer naziemnych, która pozwoliła na zaobserwowanie osłony termicznej mieniącej się kolorami srebra i czerwieni, co było wynikiem eksperymentów związanych z usunięciem części płytek, bądź zastąpieniem ich metalowymi.
View of Starship landing burn and splashdown on Flight 10, made possible by SpaceX’s recovery team. Starship made it through reentry with intentionally missing tiles, completed maneuvers to intentionally stress its flaps, had visible damage to its aft skirt and flaps, and still… pic.twitter.com/QgcbPN8lY4
— SpaceX (@SpaceX) August 28, 2025
Ostatecznie więc, po długiej przerwie Starship wraca do gry. W najbliższych miesiącach będziemy najprawdopodobniej mieli szansę zaobserwować pełny lot orbitalny, a za kilka kolejnych lotów łapanie zarówno dolnego jak i górnego stopnia przez wieżę. Miejmy więc nadzieję na przyszłe udane loty i skuteczny rozwój innych technologii umożliwiających powrót człowieka na Księżyc, a w końcu lądowanie na Marsie.