Mimo iż przebiegającej właśnie misji wymiany załogi i rozbudowy ISS nie zakłóca nic poważnego i misja nie cierpi na znaczne opóźnienia, nie brakuje drobnych usterek i niedogodności. Już przy dokowaniu konieczne były dodatkowe działania, w sobotę nad ranem wystąpiły problemy z systemem chłodzenia wahadłowca. Tego samego dnia po południu zawiódł jeden z żyroskopów stacji. Jak się okazuje, nie przemyślano też do końca planu misji.

Ze względu na konieczność skorygowania wzajemnego ułożenia wahadłowca i stacji, Endeavour przycumował„>otwarcie włazu zostało opóźnione o 50 minut. Nie wpłynęło to naturalnie w żaden poważny sposób na przebieg misji, jednak niemożliwa była bezpośrednia transmisja z ceremonii powitalnej.

W sobotę wykryto usterkę systemu chłodzenia wahadłowca Endeavour. Wahadłowiec jest wyposażony w system Flash Evaporator cooling System (FES), który może być obsługiwany przez dwa niezależne, choć lekko różniące się kontrolery. Jeden z kontrolerów zwany FES primary B zawiódł, jednak dzięki drugiemu kontrolerowi nie wpłynie to bezpośrednio na przebieg misji. Prawdopodobnie jedynie procedury ponownego wejścia w atmosferę będą musiały być zmodyfikowane.

FES jest wykorzystywany podczas opadania i wchodzenia w atmosferę. Pozwala pozbyć się nadmiaru ciepła genrowanego w systemach elektronicznych wahadłowca, oraz wody powstałej w wyniku działania generatorów energii elektrycznej wahadłowca.

Nie zabrakło też problemów z samą stacją. W sobotę po południu zawiódł jeden z żyroskopów zwany Control Moment Gyroscopes (CMG). Inżynierowie nie wiedzą jeszcze co doprowadziło do zatrzymania żyroskopu, ani nawet czy jego struktura uległa uszkodzniu gdy wirujący z prędkościa 6600 obrotów na minutę żyroskop gwałtownie się zatrzymał. Trzy pozostałe żyroskopy funkcjonują poprawnie. Prawidłową orintację stacji zapwniają choćby dwa z nich.

Strata jednego CMG to ważka sprawa, jako że jest to istotny komponent – powiedział Paul Hill, główny dyrektor kontroli lotu. – „Ale z perspektywy ryzyka mamy się dobrze. Jesteśmy odporni na pojedyncze awarie, niezależnie od tego czy coś do nas zadokowało czy nie. Wciąż możemy stracić jeden CMG i utrzymywać wysokość oraz minimalizować zużycie paliwa„.

NASA dysponuje zapasowym CMG, jednak nie może on być wystrzelony przed końcem tego roku, gdyż wymaga dużo miejsca i specjalnego przygotowania ładowni wahadłowca.

Pierwsze problemy z żyroskopem wystąpiły już w sobotę o świcie (naszego czasu). Później inżynierowie obserwowali skoki napięcia i podwyższoną temperaturę. Ostatecznie tuż przed 17 astronauta Carl Walz przebywający w module Unity usłyszał „całkiem donośny” pomruk od strony Z1. Inżynierowie natychmiast odłączyli napęd. Zwykle żyroskop zatrzymuje się w takiej sytuacji w przeciągo 16 do 20 godzin. Tym razem zajęło to godzinę, w czasie której urządzenie ciągle hałasowało.

Okazuje się, że również sam plan misji nie został dopięty na ostatni guzik. Gdyby wykonano go w oryginalnej wersji, cień rzucany przez nos wahadłowca mógłby doprowadzić (z powodu niskich temperatur) do uszkodzenia podstawy ramienia dźwigowego (tzw. platformy MBS – Mobile Base System platform), która ma być zainstalowana na obecnym już na stacji specjalnym ruchomym wózku.

Planowano więc lekkie przechylenie stacji o 10 stopni, jednak awaria CMG pomieszała inżynierom szyki.

Autor

Marcin Marszałek