29 listopada 2002 zawiodła rakieta nośna Proton-K (o czym pisaliśmy) i największy z dotychczas zbudowanych cywilnych satelitów telekomunikacyjnych – Astra-1K, znalazł się na bezużytecznej orbicie. Od tego czasu przestawiono go na orbitę tymczasową, by wyeliminować groźbę deorbitacji.

Orbita została najpierw zmieniona na 146-299 km, a następnie na 280-290 km. Utrzymywanie satelity na pierwotnej orbicie (177-192 km o inklinacji 51,56 stopnia) „wiązało się z groźbą niespodziewanego upadku, której nie wolno było zlekceważyć” – wyjaśnił rzecznik konstruktora, firmy Alcatel Space.

Astra-1K pozostanie na tymczasowej orbicie do czasu ustalenia „dalszej strategii z klientem i ubezpieczycielem„. Decyzja zapadnie prawdopodobnie w przyszłym tygodniu.

Właścicielem satelity jest europejski operator SES Astra, będący filią mającego swą bazę w Luksemburgu koncernu telekomunikacyjnego SES Global.

Eksperci wątpią, by istniały jakiekolwiek możliwości uratowania misji – poprzez manewry własnym silnikiem, dosłanie nowego stopnia napędowego, czy (czysto hipotetycznie) misję ratunkową wahadłowca. Istnieje też możliwość, iż celem manewrów nie jest ratowanie satelity, a przygotowanie do przeprowadzenia bezpiecznej, kontrolowanej deorbitacji.

Autor

Marcin Marszałek