Badacz z Texas A&M University – Mark Lemmon – został mianowany członkiem zespołu naukowego, który zajmie się przyszłoroczną misją na Marsa.

Lemmon nie odwiedzi osobiście Czerwonej Planety, natomiast przygotowany przez niego eksperyment będzie częścią Mars Exploration Rover Mission w 2003 roku. Misji, w skład której wchodzą dwa identyczne lądowniki, które mają być wystrzelone w połowie przyszłego roku i przybyć w dwa różne miejsca na Marsie na początku 2004 roku. Istotną częścią misji bedzie zdobycie dokładniejszej wiedzy o naturze gromadzenia się i rozpraszania charakterystycznego marsjańskiego czerwonego pyłu.

Zgodnie ze zdaniem większości naukowców którzy zajmują się badaniami Marsa, pył jest cechą definiującą atmosferę planety i może stanowić główną siłę powodującą erozję powierzchni Marsa, pełniąc tym samym funkcję podobną do tej, jaka na Ziemi zarezerwowana jest dla wody.

Zrozumienie natury marsjańskiego pyłu pomoże naukowcom rozwiązać liczne kwestie, włączając właściwy kolor zdjęć przesyłanych na Ziemię z Marsa” – powiedział Lemmon, badacz z Department of Atmospheric Science w College of Geosciences. – „Panoramiczny aparat fotograficzny obejrzy krajobraz i niebo, a także prawdopodobnie dokona przelotnego spojrzenia na marsjańskie burze i tzw. diabły pyłowe„.

Lemmon, który podczas pobytu na University of Arizona był członkiem zespołu zajmującego się fotografią w trakcie misji Mars Pathfinder w 1997 roku i zespołu badawczego misji Mars Polar Lander w 1999 roku, ma nadzieję doprowadzić do wykonania zdjęć takich jak nocne obrazy księżyców Marsa – Phobosa i Deimosa, sfotografowania powstawania porannych mgieł na Marsie, czy uchwycenia Phobosa przysłaniającego Słońce.

Kluczowa część mojego eksperymentyu bazuje na mierzeniu ilości pyłu w atmosferze Marsa” – powiedział Lemmon. – „To dosyć trudny pomiar z Ziemi – kiedy spoglądamy na Marsa, widzimy pyłową atmosferę na ponad pyłową powierzchnią Marsa. Wiedza o tym, gdzie dokładnie znajduje się pył, pomoże nam zrozumieć marsjańską pogodę i klimat, jako że atmosferyczny pył odgrywa ważną rolę w ogrzewaniu atmosfery„.

Wiedza o pyle w atmosferze jest również niezwykle ważna dla samej misji, jako że część pyłu opadnie niewątpliwie na roboty, przykrywając panele baterii słonecznych, co tym samym zmniejszy efektywność działania baterii” – zauważył Lemmon. – „Zatem im więcej wiemy o pyle, tym łatwiej będzie nam ocenić, jaką dysponujemy mocą baterii słonecznych dla naszych instrumentów na Marsie„.

Pomysł Lemmona był jednym z 28 nowych projektów wybranych do dołączenia do misji. Wszystkie 84 propozyjce zostały przedłożone NASA, która wybrała te, które zostały uznane za posiadające największą wartość naukową. Wszyscy z 28 badaczy zostali włączeni do zespołu naukowego Athena i będą czuwać nad powodzeniem misji w NASA’s Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie w Kaliforni.

Zgodnie z oficjalnym stanowiskiem NASA, misja ma sześć podstawowych naukowych celów:

  • badania skał i gleby w celu znalezienia wskazówek co do dawnych ruchów powierzchni planety
  • dokonanie przeglądu powierzchni miejsc lądowania, które dają nadzieję na znalezienie przekonujących dowodów na obecność wody w postaci ciekłej
  • określenie rozmieszczenia i składu minerałów, skał i gleby otaczających miejsca lądowania
  • zbadanie natury lokalnych powierzchniowych procesów geologicznych
  • skalibrowanie i zweryfikowanie danych dotyczących miejsc lądowania pochodzących z wcześniejszych misji orbitalnych
  • badanie procesów geologicznych we poszukiwaniu wskazówek co do warunków środowiskowych istniejących w czasie, gdy na Marsie była woda w postaci ciekłej oraz stwierdzenie czy było to środowisko przyjazne dla form żywych

Lemmon pracował poprzednio w departamencie fizyki Texas A&M.

Cieszymy się, że Mark dołączył do zespołu pracującego w naszym wydziale” – powiedział Jerry North, szef Department of Atmospheric Sciences. – „Planetarne badania atmosferyczne nadają nowy i ekscytujący wymiar naszym wysiłkom„.

Autor

Łukasz Wiśniewski

Komentarze

  1. Andrew    

    kiedy film? — Ciekawi mnie kedy w końcu będę mógł obejrzeć film z Marsa a nie tylko wciąż same zdjęcia……
    Czy jest to takie trudne do wykonania??

    1. Marcin    

      Odpowiadam Ci Andrew. — Tak, to jest trudne do wykonania 🙂

    2. Azzie    

      Zdjecia a film — Z technicznego punktu widzenia wykonanie filmu nie stanowi raczej problemu. Pytanie tylko czy warto. W miejsce jednego filmu mozna umiescic (i przeslac!) przeciez setki zdjec. Zdjec, ktore przedstawiaja zupelnie odmienne rzeczy i niosa wiecej wartosciowych informacji.

      Co moze dac film? Jesli chcemy dostrzec drobne zmiany, to mozemy po prostu wykonac kilka lub kilkanascie podobnych zdjec i zlozyc kilku(nasto)klatkowa animacje.

      Co chcialbys na takim filmie zobaczyc? Podczas misji zalogowej (patrz filmy z misji Apollo w AstroGALERII) filmy to fajna rzecz, bo mozna pokazac (poogladac) podskakujacych astronautow. Ale podczas misji bezzalogowej?

      Co bys chcial na takim filmie zobaczyc?

      1. Rafał B. Szulc    

        Wiedzieć, i… widzieć! — Wyobraźnia pozwala nam wielu rzeczy się domyślić, nawet jeśli ich nie widzimy. Ale jednak, choć wyobraźnia jest przydatna, to i  zobaczyć też by się chciało! Stąd zapewne owe marzenia o  filmie. Co tu dużo mówić, człowiek jest głównie wzrokowcem.
        Dlatego na pytanie WEB-maestra Azzie’go: Co bys chcial na takim filmie zobaczyc? – zapewne odpowiedź by mogła brzmieć: Marsa! – jak żywego. Bo fotografia – to trochę za mało…
        Rzeczywiście koszty są tu decydujące, jak stwierdził kol.  torcik.
        Tak na marginesie: czemu kolega podpisuje się z  małej litery? Choć, oczywiście, każdy ma prawo podpisywać się jak chce…

        NASA, która dba o to, aby amerykańscy podatnicy nie  znudzili się finansowaniem tak kosztownych przedsięwzięć – realizuje różnego typu filmy popularyzujące jej pracę. W ramach tego – produkuje czasem jakieś animacje komputerowe, które mogą dać lepsze wyobrażenie o wyglądzie Marsa, czy Wenus. Właśnie Venerę mogliśmy oglądać w takim „filmie” jakiś czas temu, być może są również gdziesik dostępne również krajobrazy z Czerwonej Planety?

        Swoją drogą dobrze zrobiona wizualizacja, złożonych często, bardzo powikłanych danych pomiarowych – może ułatwić dostrzeżenie jakichś ciekawych prawidłowości. Mówię to już nieco poza dotychczasowymi rozważaniami.
        Czasem dane, dotyczące, bo ja wiem? – widma promieniowania jakiejś odległej gwiazdy, albo inne, podobne – dopiero po bardzo żmudnej i pracochłonnej analizie, mogą ujawnić jakiś mechanizm, ukrytą cechę, powtarzające się sekwencje, trudną do uchwycenia, złożoną regularność, która przy odpowiedniej, graficznej prezentacji – okaże się widoczna jak na dłoni.
        A to dlatego, że człowiek jest, przede wszystkim – wzrokowcem. I jego wyobraźnia, i zdolność do analizy napływającego strumienia danych – są najsilniej związane właśnie z tym zmysłem.
        Swoją drogą – ciekawe, dlaczego tak niewiele zrobiono dla niewidomych?! Czy ktoś z was słyszał o jakichś padach, czy innych, komputerowych przystawkach, dla inwalidów, całkowicie pozbawionych wzroku? Wszak chyba nie ma już gorszego okaleczenia, niż to : stracić wzrok. Ci nieszczęśnicy powinni mieć przynajmniej możliwość korzystania z komputera!

  2. torcik    

    chyba tu chodzi o koszty :)) — to by musiała chyba być potężna antena na orbicie marsa zeby wzmocnić syngał z powierzchni Marsa i „wystrzelić” go dalej na Ziemie;choć byłoby to niewątpliwe coś nowego i niesamowitego!!!

Komentarze są zablokowane.