Start misji Rosetta jest obecnie planowany na luty 2004 roku. Naukowcy planujący misję pracują intensywnie nad zmianą celu misji, która pierwotnie miała wystartować w styczniu 2003 roku i polecieć do komety 46P/Wirtanen. W marcu 2003 roku ESA ogłosiła, że nowym celem misji będzie kometa 67P/Churyumov-Gerasimenko. Komety te różnią się nie tylko orbitą, ale też wielkością i naukowcy ESA muszą teraz przygotować sondę Rosetta do lądowania na znacznie większym obiekcie.

Stawiając czoła temu nowemu wyzwaniu, naukowcy zaczęli studiować warunki, jakie stawia przed misją eksploracja komety 67P/Churyumov-Gerasimenko, a w szczególności zastanawiać się, jakie zmiany będą musiały zostać wprowadzone do delikatnego lądownika misji. Po miesiącach intensywnych badań i symulacji są już pewni, że zrobiono wszystko co tylko można, by pierwsze w historii lądowanie na komecie udało się.

Kometa Churyumov-Gerasimenko jest znacznie większa niż Wirtanen” – mówi Philippe Kletzkine z ESA. – „Jej średnica jest około czterech razy większa a grawitacja może być nawet 30 razy silniejsza. Oznacza to, że prędkość opadania lądownika będzie wynosić nie 0,2-0,5 metra na sekundę a 0,7-1,5 metra na sekundę„.

W przypadku komety Wirtanen naszym największym problemem było uniknięcie odbicia się przy lądowaniu – wystarczyło, żeby sonda tylko nieznacznie odskoczyła, a bezwładność przezwyciężyłaby słabą grawitacyjną więź komety„.

Teraz musimy się martwić, jak zamortyzować lądowanie z większą prędkością i jak stabilizować lądownik podczas osiadania. Według najgroźniejszego scenariusza, gdyby lądowanie odbywało się na twardej powierzchni, na nierównym terenie, przy stosunkowo dużej sile ciążenia, mogłoby się zdarzyć, że lądownik się przewróci. Żeby tego uniknąć zdecydowaliśmy się wprowadzić zmiany w oprzyrządowaniu użytym podczas lądowania„.

Projektanci chcieli jednak uniknąć konieczności wyjęcia lądownika z orbitera Rosetta, który obecnie znajduje się w Kourou w Gujanie Francuskiej. Potrzebowali czegoś małego, lekkiego i łatwego do dopasowania. Rozwiązaniem okazała się podpórka, zwana statecznikiem przechyłu, która mogła zostać zamontowana na dole lądownika.

Ograniczając kąt na jaki lądownik może się przechylić podczas lądowania do 3 – 5 stopni, zwiększyliśmy amortyzację podczas lądowania i zmniejszyliśmy ryzyko odbicia” – wyjaśnia Jean-Christophe Salvignol, inżynier misji Rosetta.

Statecznik został zaprojektowany przez Astrium GmbH we współpracy z nami i Max-Planck-Institute w Lindau. Podczas testów wahadłowych przy użyciu modelu osprzętu lądowniczego zasymulowaliśmy lądowanie pod różnymi kątami nachylenia do powierzchni lądowania i potwierdziliśmy, że lądownik może z powodzeniem osiąść z prędkością do 1,5 metra na sekundę na zboczu o nachyleniu 10 stopni, a z prędkością do 1,2 metra na sekundę na 30-stopniowym zboczu„.

W prowadzonych równolegle symulacjach komputerowych w Max-Planck-Institute określiliśmy dokładniej przebieg lądowania na różnie ukształtowanej powierzchni, przy różnych prędkościach w momencie zetknięcia się z kometą oraz na różnych wysokościach„.

Ostatecznie statecznik został przewieziony do Kourou i zamontowany na lądowniku 30 września 2003 roku.

Dzięki znakomitej współpracy między ESA a MPI mogliśmy szybko przystosować misję na nowy cel podróży” – mówi Salvignol.

W osprzęcie opadania lądownika nie przewiduje się większych zmian. Według nowego planu misji więcej czasu zostanie poświęcone na szczegółowe omapowanie jądra komety, co pozwoli znaleźć bezpieczną przystań dla lądownika.

Historyczne lądowania na dziewiczej powierzchni komety planowane jest na listopad 2014 roku. „Chcemy wylądować na „letniej” części jądra, która w momencie lądowania będzie maksymalnie oświetlona” – dodaje Kletzkine.

Autor

Anna Marszałek