Zdjęcie w tle: SpaceX
19 listopada, o godzinie 23:00 czasu polskiego z Boca Chica w Teksasie w przestworza znów wzniosła się najpotężniejsza w historii rakieta – Starship, zbudowany przez przedsiębiorstwo SpaceX.
Znowu nad ziemią
Wystrzelony zestaw Starshipa, w ramach misji IFT-6 (Integrated Flight Test – 6) składał się jak zwykle z dwóch członów – Boostera i Shipa – odpowiednio 13 i 31 wersji. Obydwa człony miały miękko wylądować, przy czym Booster miał być złapany przez mechanizm Mechazilla – ogromne ramiona na wieży, która na ogół służy do integracji obu stopni rakiety. Niestety, w przeciwieństwie do poprzedniego lotu próba złapania Boostera nie została podjęta ze względu na uszkodzoną antenę komunikacyjną na szczycie wieży, w związku z czym Booster wykonał wcześniej planowaną procedurę miękkiego wodowania, która została pomyślnie zrealizowana. Po uderzeniu o wodę stopień ten przewrócił się i wybuchł, co wyglądało spektakularnie, jego wysokość liczy sobie bowiem aż 70 metrów.
Drugi stopień tymczasem wszedł na planowaną trajektorię suborbitalną (należy jednak przyznać, że tor jego lotu był bardzo zbliżony do pełnej orbity, której nie planowano osiągnąć z przyczyn bezpieczeństwa), wioząc na pokładzie nietypowego pasażera – banana. W czasie swojego przelotu nad powierzchnią odbył się też inny, bardzo istotny krok w programie rozwoju tego pojazdu, mianowicie ponowne włączenie silnika Raptor w próżni. Jest to zadanie o tyle skomplikowane, że w stanie spadku swobodnego, paliwo rozlewa się po zbiornikach i zbiera w duże sfery, przez co nie dochodzi do silników i nie da się ich włączyć. Aby temu zapobiec, należy jakoś zmienić prędkość pojazdu, do czego, paradoksalnie, potrzebne są silniki. Ich włączenie polega więc na rozpędzeniu turbiny wewnątrz silnika za pomocą rozprężającego się gazu, co wystarczy na rozpoczęcie przyspieszenia, a więc dalszego włączenia silnika i osiągnięcie jego pełnej mocy, co zostało osiągnięte i tutaj;
Możliwość ta będzie kluczowa dla działań Starshipa na orbicie Ziemi, ponieważ umożliwi mu większą manewrowość, jak również opcję opuszczenia początkowej orbity. Manewr ten wykorzystany zostanie także podczas misji Artemis III, w celu lądowania systemu HLS oraz przyszłych lotów tego statku ku Marsowi, planowane już na 2026 rok.
Po zaledwie kilku sekundach silnik został wyłączony i a test zakończył się sukcesem. Kilkanaście minut później Starship rozpoczął procedurę ponownego wejścia w atmosferę. Tym razem wybrana trajektoria była nieco bardziej wymagająca niż ta z poprzednich lotów, co jest spowodowane chęcią szukania punktów granicznych systemu, tj. znalezienia parametrów, których Starship już nie wytrzyma. Jest to informacja tym bardziej przydatna, że ten typ Shipa jest już ostatnim modelem swojej klasy, tj. Blocku 1. Każdy następny wystrzelony statek będzie więc nieco dłuższy, miał lekko zmienione lotki, ułożenie płytek termalnych, itd.
Pomimo tych trudności Ship przetrwał całe wejście w atmosferę, przy jednoczesnym ciągłym kontakcie z operatorami na ziemi dzięki konstelacji satelitów Starlink umożliwiających wysyłanie sygnału w górę, gdzie nie ma zjonizowanej plazmy. O mechanizmie tym można dowiedzieć się więcej w artykule o poprzedniej misji, IFT-5. Co więcej, żadna z lotek przednich nie przepaliła się na wylot, jak miało to miejsce przy poprzednich lotach, ale „jedynie” zaczęła świecić na malinowy kolor.
Będąc już w dolnych warstwach atmosfery i poruszając się z prędkością poddźwiękową, Ship 31 rozpoczął manewr „belly-flop”, czyli zmianę orientacji z poziomej (generującą dużą siłę tarcia przez zwiększenie powierzchni prostopadłej do wektora prędkości) do pionowej (w celu ostatecznego wyhamowania dzięki silnikom) i miękko wodował w Oceanie Indyjskim, w planowanym miejscu. Było to przy tym pierwsze lądowanie jakiegokolwiek Shipa w czasie dnia od czasów testów prototypów drugiego członu, mających miejsce w 2021 roku.
Przyszłe plany SpaceX
Następny lot wykorzysta Shipa 33, czyli pierwszy statek Blocku 2 i Booster 14, a datę jego startu możemy oszacować na wczesny 2025 rok. Warto przy tym dodać, że FAA, Federalna Administracja Awiacji udzieliła zgody na 25 startów systemu Starship w nadchodzącym roku, a samo SpaceX twierdzi, że w ciągu najbliższych 4 lat spodziewa się wystrzelić ponad 400 tych rakiet – w zdecydowanej większości wielokrotnie wystrzeliwując ten sam pojazd. Z kolei 8 lot, IFT-8 może być pierwszym, w którym podjęta zostanie próba złapania zarówno Boostera, jak i Shipa, spełniając jedno z najważniejszych założeń całego programu.
Podsumowując: choć Booster nie wylądował na wieży, tak jak planowano, był to kolejny wartościowy lot dla SpaceX, a ilość danych z niego zdobytych z pewnością będzie szeroko zastosowana w przyszłych lotach. Przyszłość rysuje się wobec tego w bardzo jasnych barwach, a o jej szczegółach z pewnością spróbujemy napisać.
Korekta – Alex Rymarski