Dziesięć lat temu, 1 lutego 2003 roku o 15:16 naszego czasu, zakończyć się miała misja STS-107 promu kosmicznego “Columbia”. W trakcie wejścia wahadłowca w atmosferę nastąpiła katastrofa. Zginęła cała siedmioosobowa załoga.
Prom wystartował z Przylądka Canaveral 16 stycznia. Celem misji (w trakcie której nie cumowano do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej) było przeprowadzenie w stanie nieważkości kilkudziesięciu doświadczeń z różnych dziedzin nauki.
Lotem dowodził Rick Husband. Pilotem wahadłowca był William McCool. Załogę uzupełniali specjaliści misji i ładunku: David Brown, Kalpana Chawla, Michael Anderson, Laurel Clark i Ilan Ramon.
Przeprowadzone po katastrofie badania umożliwiły stwierdzenie co było jej przyczyną.
W czasie wznoszenia po starcie, od zewnętrznego zbiornika paliwa oderwał się fragment pianki izolującej. Jego uderzenie w krawędź natarcia lewego skrzydła wahadłowca spowodowało powstanie w osłonie termicznej otworu o rozmiarach około 25 centymetrów.
W czasie powrotu z orbity, przez powstałą dziurę gorące gazy dostały się do wnętrza skrzydła, uszkodziły jego poszycie i doprowadziły do dezintegracji pojazdu kosmicznego o godzinie 14:59, 17 minut przed planowanym lądowaniem.
O uszkodzeniu skrzydła wiedziano już w czasie pobytu wahadłowca w kosmosie. Nie zdawano sobie jednak sprawy z powagi sytuacji i nie zdecydowano się na na podjęcie akcji ratunkowej.
Po katastrofie misje amerykańskich wahadłowców zawieszono na ponad 2 lata. Kolejny start (promu “Discovery”) miał miejsce 26 lipca 2005 roku.