Japońska Agencja Kosmiczna (JAXA) potwierdziła pomyślny przebieg manewru umieszczenia sondy kosmicznej Kaguya na orbicie wokółksiężycowej w środę o 22:55 czasu polskiego.
Obecnie sonda krąży po eliptycznej orbicie o maksymalnej i minimalnej wysokości odpowiednio 11 741 i 101 kilometrów i okresie obiegu 16 godzin i 42 minut. W ciągu następnych dni sonda będzie zmniejszać maksymalną wysokość swojej orbity do 100 km i pozostawi subsatelity RSAT i VRAD na orbitach przejściowych.
Fallen
Myślę że — … bardzo pozytywnym aspektem jest to, iż kolejne kraje zaczynają eksplorować przestrzeń kosmiczną. Księżyc bądź co bądź to 1 przystanek od Ziemi, nie trzeba bawić się w futurologa, by docenić badania tego globu. Chcialbym dożyć czasów, gdy bazy na Księżycu i Marsie, załogowe misje na Wenus i inne planety czy księżyce będą chlebem powszechnym…
GROSZ-ek
Kierunki kolonizacji … — Myślę, że w zakresie zasiedlania Układu Słonecznego bardziej będą preferowane kierunki na zewnątrz orbity Ziemi: najpierw Księżyc, później Mars, dalej pas asteroid, układ Jowisza, Saturna itd. Sama Wenus przez bardzo długi czas będzie na uboczu akcji kolonizacyjnej. Prędzej ludzie zainteresują się Merkurym – w sumie łatwiej jest się dostać na jego powieszchnię. A potencjalnie, na Merkurym może być woda na dnie kraterów do których nigdy nie dociera światło słoneczne oraz dużo łatwiejszy niż gdzie indziej dostęp do pierwiastków promieniotwórczych.
Właśnie – dostęp do wody (na miejscu) oraz dostęp do rud pierwiastków promieniotwórczych do generowania energii reaktorach będzie wprawdopodobnie warunkował kierunki dalszej ekspansji ludzi (poza oczywiście znośnymi warunkami środowiskowymi).
Fallen
Mam… — … inny punkt widzenia. W atmosferze Venus panują znośnie warunki – umiarkowane temperatury rzędu 80-100 st. C, duża ilość wody, możliwość istnienia życia biologicznego (już nie raz pisałem na forum iż atmosfera Venus jest obecnie uważana za egzobiologow za miejsce nr 1 pod względem możliwości istnienia życia pozaziemskiego, nie Mars, Europa czy Tytan, a to za sprawą związków odkrytych w atmosferze tej planety, które na Ziemi pratycznie powstają jedynie w procesach biochemicznych, a nie chemicznych). Nie widzę niczego nierealnego w misji zalogowej czy założeniu latającej bazy, ukladu sterowcow czy czegoś w tym guście.
EasyDoor
Dość optymistyczne… — Bazy na Księżycu i Marsie jak najbardziej ale…załogowe misje na Wenus? Dość optymistyczne stwierdzenie że jeszcze za Naszego życia uda Nam się udoskonalić technologię na tyle żeby człowiek w jakimś pojeździe/skafandrze mógł wytrzymać temperatury tam panujące.
PaSKud
Chciałbym zauważyć że… — … warunki panujące na przykład w otwartej przestrzeni kosmicznej są co prawda mniej ekstremalne jednak pojazdy i skafandry do przebywania tam zbudowano już 50 lat temu.
Barierą na pewno nie jest technologia lecz opłacalność takiego przedsięwzięcia w porównaniu z kosztem.
Jeśli nawet można odnieść duże zyski ze stałego pobytu człowieka na Wenus to dojście do takiego etapu jest wysoce ryzykowną inwestycją, na którą z pewnością nie może sobie pozwolić żadna korporacja ani żaden rząd świata.
Smutne ale prawdziwe że przy obecnym stanie wiedzy wygląda na to, że Matka Ziemia nie jest w stanie “wykarmić” nas na tyle abyśmy mogli przenieść się w kosmos.
Przychodzi mi tu na myśl porównanie z ewolucją życia na Ziemi. Przez 5 miliardów lat życie wyewoluowało tu na tyle, aby znaleźć się w każdym miejscu naszego globu – na dnie oceanu, na szczytach gór, w powietrzu i pod ziemią. Jednak jakimś cudem żaden organizm nie zapuszcza się poza naszą atmosferę, a wniosek z tego prostu – koszty są niewspółmierne do zysku. Choć można by sobie z powodzeniem wyobrazić, że ptaki jakimś cudem ewoluują do postaci istot potrafiących wydostać się poza naszą atmosferę, to jednak jest to na tyle nieopłacalne, że do tego nie doszło. No może jakby życie miało za sobą 100 miliardów lat ewolucji (powiedzmy na planecie znajdującej się na orbicie czerwonego karła w dalekiej przyszłości), wtedy może sytuacja uległa by zmianie, ale u nas jak na razie do tego nie doszło. Ciekawi mnie czy takie porównanie jest w jakimś stopniu sensowne. Być może nie, ale może mieć w sobie jakieś ziarenko prawdy…
GaPa
Coś żyjące potrafiące wydostać się poza atmosferę to ciekawe… — Coś żyjące potrafiące wydostać się poza atmosferę to ciekawe, ale chyba nierealne.
Gdyby takie coś umiało wydostać się poza atmosferę – czyli tak się rozpędzić żeby wystrzelić ponad jej powierzchnię i gdyby tam jakimś cudem przeżyło to w jaki sposób by manewrowało? Do tego potrzebna jest jakaś siła, a ta musi być gdzieś przyłożona (- akcja i reakcja w fizyce). Oczywiście dotyczy to istot poruszających się przy pomocy tego co im natura dała.
Do takich wyczynów potrzebna jest cywilizacja i technologie przez nią wypracowane i my właśnie powoli to robimy. Musimy jednak ze sobą zabrać duży “nadbagaż” w postaci sprzętu i paliwa dla niego.
Cwana ewolucja wyposażyła nas nie w duże skrzydła lecz w duży mózg żebyśmy mogli je sobie przyprawić 🙂
PaSKud
No właśnie — Właśnie taki miał być mój wniosek – człowiek w swoich poczynaniach tak na prawdę cały czas naśladuje ewolucję – to czego nie dokonała ewolucja albo jest całkiem nierealne albo bardzo nieopłacalne…
Ale z drugiej strony kto wie – być może gdzieś tam daleko w kosmosie jest sobie planeta na której nie było warunków do powstania życia inteligentnego. Mimo to życie powstało i ewoluowało przez o wiele dłuższy czas niż u nas. Wykorzystawszy wielką część zasobów własnej planety zaczęło zapuszczać się w coraz wyższe warstwy atmosfery – dajmy na to, że z powodu zanieczyszczeń wywołanych jakimś kataklizmem – w poszukiwaniu energii. Stąd już blisko do przestrzeni kosmicznej, jeśli taka planeta miałaby jakieś niskoorbitalne księżyce, to takie życie mogłoby przez dziesiątki tysięcy lat trafić przypadkowo na powierzchnie jednego z nich. W ten sposób powstałaby na drodze ewolucji nieinteligentna istota zdolna do wycieczek w kosmos. Dodajemy kolejny miliard lat ewolucji i oto mamy cały układ planetarny zasiedlony przez życie wywodzące się z jednej planety… Oczywiście jest to bardzo skrajny przypadek. Niby ciężko to sobie wyobrazić ale z drugiej strony czyż ewolucja do tej pory nas nie zaskakuje swoją pomysłowością w reagowaniu na bardzo skrajne warunki??? Oczywiście biorę tu pod uwagę długie odstępy w czasie między kolejnymi etapami takiego eksperymentu ewolucyjnego.
Troszkę odbiegam o początkowego tematu, ale rozważania takie wydały mi się na tyle ciekawe, że nie mogłem się oprzeć przedstawieniu moich pomysłów 😉
PaSKud
Mały suplement — Jeśli chodzi o to manewrowanie w przestrzeni, to patrzysz za bardzo z perspektywy ludzkich marzeń. Taki organizm nie byłby zainteresowany manewrowaniem. Wybijałby się z powierzchni aby zaczerpnąć światła słonecznego – źródła energii. Wychodziłby na orbitę pod takim kątem, aby po jakimś czasie opaść z powrotem na powierzchnię, aby tam z kolei pobrać materię potrzebną do życia. Potem znowu wyjście ponad chmury i znowu powrót. Być może jedno wyjście tam i z powrotem byłoby dla niego całym życiem pod koniec którego zrzucałby tylko jaja w atmosferę. Wariantów można wyobrazić sobie wiele, ale to właśnie po upowszechnieniu się takich praktyk przypadek mógłby zadecydować gdzie takie skaczące stworki mogłyby się dostać i przy odpowiednio długim czasie mogłyby zacząć ewoluować w coś innego zdolnego do życia poza atmosferą na stałe.
GaPa
To takie “przypadki” chyba już znamy… — To takie przypadki chyba już znamy, bo materiał wędrujący sobie w przestrzeni zawiera aminokwasy, a być może nawet bardziej skomplikowane struktury organiczne. Jeżeli dodamy do tego fakt, że na ziemię spadają fragmenty skalne zidentyfikowane jako pochodzące z MARSA, wyrzucone w przestrzeń w wyniku kolizji, to już mamy “darmową”(ani technologia, ani samodzielne skoki nie są potrzebne) taksówkę dla mało inteligentnych i małoruchliwych np.bakterii 😉
P.
Alcarcalimo
a czytaliście serie “Przez Układ Słoneczny” Bena Bovy ? — ja niestety nie całą, ale jest fantastyczna. W bardzo realistyczny sposób opisuje eksploracje naszego układu słonecznego.Jeden z wniosków ( życzeń? ) jakie przedstawia autor jest taki że układ słoneczny tętni życiem. Może nie takim jakie znamy, ale jednak życiem, m.in. jakieś organizmy na w pierścieniach Saturna, które te pierścienie tworzą. Idąc tym tropem można wyobrazić sobie bardzo wile dziwnych organizmów.
a co do uwagi, że przez tyle lat ewolucji życie nie opuściło naszej planet to wyjaśnieniem mi się wydaje to że na naszym globie jest za wygodnie (: Życie nie miało powodu, konieczności opuszczać naszej planety.
Fallen
A nie do końca — Czytałem w sumie nie dawno, niestety nie wiem gdzie, o tym, jak ktoś obliczyl, ile ziemskich mikrobów opuszało w przeszlości i nadal opuszcza ziemski glob, szacując częstotliwośc kolizji z meteorytami itp i wyrzucania ziemskich skal w przestrzeń. Choc wydaje się to mało prawdopodobne zjawisko, to mając na względzie fakt, iż życie na Ziemi istnieje od co najmniej 3,8 mld lat, to dotarło już ono do całkiem sporego wycinka Drogi Mlecznej.
PaSKud
Problem — Problem w tym, że wygląda na to, iż z ziemskich mikrobów nic nie wyewoluuje. póki nie trafią na bardzo sprzyjające warunki. Jedyna możliwość “porządnego” skolonizowania otwartej przestrzeni, prawdopodobnie leży w gestii organizmów wyższego rzędu. Pytanie tylko czy na 100% musi to być życie inteligentne?
Inaczej wzorem natury ludzka obecność w kosmosie będzie tylko przypominać te nieszczęsne mikroby – zahibernowane, szwędające się tu i tam w poszukiwaniu lepszych warunków… 🙂
Alcarcalimo
a ja tam wierze — ja jednak wierze, ze w ciągu najbliższych 50 lat założymy kolonie na księżycu i marsie oraz dotrzemy do pasa asteroid, a potem dalej …
aż po za nasz układ słoneczny. Jeśli nawet nie wymyśli jakiś silników podprzestrzennych to zawsze możemy na tych żaglach słonecznych polecić do Alfy centauri i dalej. W końcu 40 lat to nie tak wiele, zwłaszcza gdy u nas zacznie robić się ciasno.
A pomysł że całe życie w kosmosie mogło rozprzestrzenić się z Ziemi jest intrygujący.Można by w ten sposób wyjaśnić podobieństwo życia w całej galaktyce, kosmici wyglądają jak my (;
Fallen
Hm — … że na cały kosmos, to zdecydowanie za daleko posunięte życzenie 🙂 Ale fragment Drogi Mlecznej mógłby być “skażony”.
Poza tym nawet jeśli teoria panspermii jest naciągana, to rozciąganie się biosfery na kilka planet juz nie aż tak. Pamiętając o tym, iż młode Venus, Ziemia i Mars były bliźniaczo do siebie podobne, bombardowane co rusz, skały często migrowały między tymi globami. Życie nawet nie musiało konkretnie powstać na Ziemi (nawiasem rzecz biorąc czas, ma który datuje się jego powstanie to czas, gdy Ziemia jeszcze nie była rajem pod względem biologicznym, Mars w tym czasie mógł być dużo lepszą kolebką). Pierwociny życia jeśli powstały na planetach dość ekstremalnych jeszcze, mogły mieć możliwość hibernacji, przechodząc w stan abiotyczny.
Alcarcalimo
Ziemia źródłem życia — gdyby życie powstało tylko w naszym układzie słonecznym i dopiero stąd zaczęło się rozprzestrzeniać po kosmosie to by wyjaśniało dlaczego do tej pory nie przechwyciliśmy żadnych sygnałów z kosmosu. Jesteśmy najstarsi.
Przecież kosmos powinien tętnić życiem i sygnałami radiowymi wysyłanymi przez inne cywilizaje gdy były młode. To jest nie możliwe aby żaden sygnał nie zabłąkał się do nas.
no chyba, że jesteśmy izolowani aby rozwijać się własnym rytmem.Ale chyba trochę zboczyłem z tematu (:
PaSKud
No więc mojej teorii ciąg dalszy — Bakterie owszem mogą rozprzestrzenić się po układzie słonecznym, ale wytworzą ekosystem tylko tam gdzie napotkają odpowiednie warunki (takie jak planeta z odpowiednią atmosferą lub księżyc typu Europy z podziemnym oceanem lub coś innego czego jeszcze nie znamy). Tam też wyewoluują z nich inne organizmy przystosowane do życia w konkretnym środowisku. Natomiast organizmy wyższego rzędu (ludzie lub te zmyślone przeze mnie zwierzaczki zdolne do życia w otwartej przestrzeni kosmicznej) mogą wytworzyć jakiś ekosystem w warunkach niesprzyjających (przynajmniej chcemy w to wierzyć). Ludzie zrobią to na zasadzie zbudowania zamkniętej bazy na księżycach, czy też bazy w otwartej przestrzeni lub w skrajnym przypadku podejmą wyzwanie terraformowania jakiegoś środowiska. Natomiast takie przystosowane do życia w otwartej przestrzeni istoty będą mogły w jakiś sposób zasiedlić ekstremalne środowisko bez przekształcania go na swoje potrzeby. Jedyne czego będą wymagały do życia to źródło energii (najprawdopodobniej światło słoneczne) oraz materię jako budulec. Ponoć gleba księżycowa jest bardzo żyzna. Tak więc planeta podobna do naszego księżyca mogłaby być z powodzeniem zasiedlona przez takie organizmy. Ochronną warstwę atmosfery zastąpi takim organizmom ich własny pancerz na podobieństwo żywego skafandra kosmicznego. Zapewne więc początkowo musiałoby to być coś na wzór zwierzo-rośliny, która pobiera energie jak roślina ale porusza się niczym zwierzę. Raz zasiedlony glob wytworzyłby cały ekosystem z producentami i konsumentami. Nie byłoby tam atmosfery, ale każdy organizm nosiłby własną prywatną atmosferę przy sobie, tak jak człowiek wywodzący się bądź co bądź ze środowiska wodnego, nosi przy sobie swój prywatny zbiornik wodny, w postaci różnego rodzaju płynów ustrojowych.
Nadal dążę tu do porównania, że jeśli coś takiego jest możliwe, czyli napływ energii i dostęp do budulców w takim ekosystemie jest w stanie zrównoważyć ekstremalność środowiska, to i człowiek na ten wzór jest w stanie zbudować samowystarczalną infrastrukturę, która bez zaopatrywania z powierzchni planety jest w stanie sama się rozwijać i rozrastać.
Wniosek wysuwam na podstawie twierdzenia, że człowiek swoje dokonania opiera w dużej mierze na osiągnięciach samej ewolucji, obserwowaniu jej, naśladowaniu, bądź wręcz bezpośrednim wykorzystywaniu jej osiągnięć, zaś zupełnie samodzielnie odkrywaja coś niezwykle rzadko i najczęściej przez przypadek. Nasze pomysły to najczęściej tylko udoskonalone osiągnięcia ewolucji łatwe do odnalezienia w świecie natury. Nie jest powiedziane że w innych miejscach w kosmosie ewolucja nie osiągnęła już dużo więcej niż nam będzie kiedykolwiek dane. I to bez powstania życia inteligentnego.
Uff ale się rozpisałem 🙂 Tak się nakręciłem, że nachodzi mnie ochota na napisanie jakiegoś opowiadania 😉
PaSKud
I jeszcze mini-supelemencik 😉 — Być może więc życie samodzielnie rozprzestrzenia sie po czeluściach kosmosu. Stąd też brak kontaktu z obcymi cywilizacjami. Być może inteligencja to tak na prawdę zwykły nieszczęśliwy wypadek na drodze ewolucji, który sam wyniszcza się tak samo szybko jak powstaje. Jest tylko rysą w historii danej planety, powstaje i ginie, ale życie trwa i rozprzestrzenia się nadal i nie potrzeba do tego żadnej świadomości…
Fallen
Biosfera
> Bakterie owszem mogą rozprzestrzenić się po układzie słonecznym,
> ale wytworzą ekosystem tylko tam gdzie napotkają odpowiednie
> warunki (takie jak planeta z odpowiednią atmosferą lub księżyc
> typu Europy z podziemnym oceanem lub coś innego czego jeszcze nie
> znamy). Tam też wyewoluują z nich inne organizmy przystosowane do
> życia w konkretnym środowisku.
Sprawa nie jest taka prosta. Rozwijające się życie tworzy coraz bardziej skomplikowane ekosystemy (nawet jeśli tworzą je tylko organizmy pokroju archebakterii i sinic) i tym samym dostosowuje środowisko do własnych potrzeb, nawet z czasem potrafiąc wpłynąć na cały glob – dowodem tego może być to, iż ewolucja atmosfery ziemskiej dokonala się poprzez dzialalność sinic (dla ktorych tlen jest odpadem). Poza tym życie które zasiedli planetę świetnie sobie radzi z powoli zachodzącymi zmianami. 4 miliardy lat temu Slońce dawało około 70% dzisiejszej ilości energii, doba ziemska trwała około 16-18 godzin, a jednak zmieniające się warunki nie zmieniły zasadniczo globalnego klimatu. Właśnie za sprawą biosfery.
PaSKud
No ok — Co nie zmienia faktu, że bez zapewnienia odpowiednich początkowych warunków, zbyt proste organizmy nie poradzą sobie z przekształceniem środowiska w nadające się do życia miejsce dla form wyższych. Natomiast odpowiednio już przystosowane wcześniej wysoko rozwinięte organizmy (w tym ludzie zapewne na czele), mogą bez problemu zasiedlić i przekształcić niemal każde środowisko. Jedynym znanym nam gatunkiem, który podejrzewamy o takie możliwości, jak np. zasiedlenie i poważne przekształcenie Księżyca są ludzie. Co jednak nie wyklucza mojej teorii 🙂
Fallen
Gdyby — Środowisko sprzyjało migracjom między globami, to być może rychlo doszłoby do rozwinięcia przystosowania w formie wykształcenia bariery chroniącej przed próżnią, zamykającej i środowisko, i atmosferę wewnątrz. Przykładowo na zbliżonej orbicie po dwoch stronach gazowego olbrzyma krążą dwa ziemiopodobne księżyce. Ich atosfery są wywiewane tworząc pierścień rzadkiego gazu, w ktorym poruszają się istoty żywe.
Fallen
Druga opcja — Bakteryjne życie dostaje się na obcy glob – żyzny, uwodniony, o dość jednolitym klimacie ale mały o…. atmosferze wysokości kikudziesięciu cm 😉
GaPa
Kilkadziesiąt cm atmosfery … — to raczej mało prawdopodobne.
Małe ciała ze względu na małe ciążenie raczej nie są w stanie utrzymać atmosfery. Poza tym ciśnienie atmosferyczne zależy chyba również od grubości / wyskości słupa gazu to taka atmosfera musiałaby na tym niecałym metrze wytracić całe ciśnienie. Nawet gdyby przy powierzchni ciśnienie było wielokrotnie mniejsze niż na ziemi to i tak tępo spadku ciśnienia na tym 1m musiałoby być bardzo duże.
Wniosek – przy takich rozważaniach prócz fantazji/fantastyki trzeba i trochę fizyki. 🙂
P.
Fallen
… i trochę wyobraźni też 😛 — Male ciała utrzymują atmosferę, tyle że wysokości kilku cm lub milimetrów. Dla człowieka to mniej więcej tyle co zero, dla bakterii to sporo.
A ciała krążące w pasie gazu wokół planety (mam na myśle księżyce przytaczane w postach powyżej) mogłyby mieć grubsze atmosfery, nie stabilizoowane samą tylko ich słabą grawitacją.
szpieg z krainy deszczowców
Parę słów o tym, dlaczego nic nie słychać… — Hola, hola. Kosmos jest jednak dość duży; ba, nawet Droga Mleczna jest dość duża.
Jeśli nasze najstarsze transmisje radiowe dotarły w tej chwili dopiero do Wegi, to -dajmy na to- wokół Regulusa może sobie latać planeta z pilnie nasłuchującą cywilizacją, która jeszcze przez ~30 lat (ziemskich) nic się o nas nie dowie.
Okej, to może być duuużo starsza cywilizacja. Ale jedna uwaga – jak silne są takie sygnały? Czy możemy liczyć na to, że usłyszymy słabiutką transmisję z drugiego końca Galaktyki, kiedy nawet nie wiemy ile GWIAZD świeci w promieniu 50 lat świetlnych od nas? Niewiele cywilizacji zapewne może sobie pozwolic na porównywalny wydatek energii.
Dobra – istnieją “okna radiowe”, częstotliwości, na których spodziewamy się wiadomości. Ale nie jest powiedziane, że “oni” spodziewają się tego samego. I że “ich” macierzystej planety nie dzieli od nas jakaś skutecznie tłumiąca/rozpraszająca mgławica.
No i taka cywilizacja nie musi szukać kontaktu przez cały czas, od kiedy tylko zyska potrzebną technologię. Może nawet nie szukać go w ogóle.
Poza tym jest jeszcze jeden czynnik. Cywilizacje rodzą się… a także giną.
GaPa
Usłyszeć może być trudno — Usłyszeć może być trudno, bo emisja przypadkowa – nie przeznaczona do celowego kontaktu z zewnątrz jest ograniczana do minimum. Gdy nie chcemy żeby nas usłyszano, lub nie chcemy innym przeszkadzać to mówimy szeptem. Tak mogą postępować cywilizacje zaawansowane, my też idziemy w tym kierunku. Co prawda stosujemy coraz więcej nadajników – rozgłośnie radiowe i telewizyjne, telefony bezprzewodowe w tym komórki, radiowe sieci komputerowe i wiele innych – jednak stale staramy się ograniczać dopuszczalne moce emisji. Walczymy również z zakłóceniami radiowymi pochodzącymi od urządzeń nie będących z założenia nadajnikami. W efekcie w dużej odległości możemy być słyszani jako szym – podobnie jak tłum szepczących ludzi. Oczywiście fale radiowe to coś innego niż akustyczne. Jednak w przypadku wielu nadajników pracujących w tym samym paśmie i w naszej skali wystarczająco odległych od siebie aby wzajemnie się nie zakłócać w zakładanym zasięgu nasłuch selektywny z dużej odległości jest dużym problemem. Potrafimy ponoć obecnie wygasić sobie oślepiające światło gwiazdy, aby popatrzeć na krążącą wokół niej planetę. Jest to jednak rozdzielczość rzędu orbity planety a nie obiektów na jej powierzchni. My prawie wszystko nadajemy z małej kulki. 😉 Dodatkowo pogarsza chyba sprawę długość fali(nadajemy na falach dłuższych niż światło) – im fale dłuższe tym większe problemy z selektywnym odbiorem kierunkowym…
I jeszcze inny aspekt kontaktu z obcymi(szczególnie bezpośredniego) – jak zachowalibyśmy się jako ludzkość w stosunku do bardziej zaawansowanych? Nie byłoby roszczeń dajcie nam “darmową” energię, leki na wszystko, może nieśmiertelność… i nie chcemy już pracować…, …
Mądrzejśi mogą się ukrywać chcąć oszczędzić nam szoku!
Chyba już dość, bo może wypisyję bzdury.
P.
goku
Zycie pozaziemskie — Mam tylko nadzieje ze owe formy zycia ktore kiedys odkryjemy beda wiele bardziej zaawansowane technicznie od nas… Nie daj Boze znajdziemy gdzies jakas cywilizacje ktora jest znacznie od nas ubozsza to pewnie skonczy jak majowie albo indianie podczas najazdu hiszpanow… My ludzie pokazalismy na co nas stac w tej kwestii…
Marcin
He he,
> Mam tylko nadzieje ze owe formy zycia ktore kiedys odkryjemy beda
> wiele bardziej zaawansowane technicznie od nas… Nie daj Boze
> znajdziemy gdzies jakas cywilizacje ktora jest znacznie od nas
> ubozsza to pewnie skonczy jak majowie albo indianie podczas najazdu
> hiszpanow… My ludzie pokazalismy na co nas stac w tej kwestii…
A jak znajdziemy cywilizacje wiele bardziej zaawansowane technicznie od nas to też skończy się jak “majowie albo indianie”, tylko że to my będziemy tymi “majami lub indianami”, więc nie wiem co lepsze… 😉
Pozdr. Marcin
ps. Jeśli będą bardziej zaawansowani technicznie, to oni najpierw nas znajdą, a nie my ich…