Radioastronomia to stosunkowo młoda gałąź astronomii. Mimo to wiele ważnych odkryć dotyczących Wszechświata zostało dokonanych właśnie z użyciem radioteleskopów.

W 1932 roku młody inżynier Karl Jansky podczas pracy w Bell Laboratories natknął się na pewien problem natury technicznej. Silny szum zakłócał komunikację. Po miesiącach głowienia się nad tą zagadką, młody naukowiec odnalazł źródło zakłóceń. Był nim obiekt powoli poruszający się po niebie. Po konsultacji ze znanym mu astronomem okazało się, że jest to centrum Drogi Mlecznej. Niedługo później opublikował pracę na ten temat. Jansky jest uznawany za ojca radioastronomii.

Karl Jansky wraz ze swoim radioteleskopem, który był nazywany karuzelą Janskiego.

Odkrycia Janskiego zmotywowały inżyniera Grote’a Rebera do poświęcenia się radioastronomii. Postanowił aplikować do Bell Laboratories, jednak przez Wielką Depresję nie było dla niego etatu. Mimo wszystko nie porzucił swojego postanowienia i w 1937 roku z własnych pieniędzy skonstruował radioteleskop o średnicy niemal 10 metrów przy swoim domu. Chciał dowiedzieć się, w jaki sposób powstają fale radiowe i sprawdzić skąd pochodzą. Rok po zbudowaniu teleskopu udało mu się zaobserwować fale pochodzące z Drogi Mlecznej. Na podstawie zebranych danych wykonał mapę konturową galaktyki.

Duży wkład w radioastronomię miała II Wojna Światowa. W lutym 1942 roku brytyjska stacja radarowa otrzymała silny sygnał. Uważano, że jest to zagłuszające źródło pochodzące od wroga. Jednak emisja ta pochodziła ze Słońca i była związana z jego aktywnością w tamtym czasie. Grote Reber nadal aktywnie poświęcał się obserwacjom radioastronomicznym i jako pierwszy opublikował w 1944 roku wyniki pomiarów Słońca w falach radiowych. W wyniku tego odkrycia, po wojnie astronomowie zaczęli bliżej przyglądać się Słońcu, co doprowadziło do wielu nowych odkryć.

Grote Reber jest najlepszym przykładem, że astronomowie-amatorzy mogą dokonać przełomowych odkryć.

W 1967 roku młoda doktorantka Jocelyn Bell zauważyła pewien nietypowy sygnał obserwowany przez radioteleskop, który okazał się być jednym z największych odkryć radioastronomii. Zarejestrowany sygnał był silny i powtarzał się regularnie 30 razy na sekundę. Początkowo nie było jasne, czym jest ten impuls, więc razem ze współpracownikami Jocelyn Bell nazwała obiekt LGM-1 (skrót od angielskiego „Little Green Men” – „Małe Zielone Ludziki”), co miało żartobliwie nawiązywać do kosmitów.

Jak się później okazało, sygnały pochodziły z pulsarów. Jest to końcowy etap ewolucji gwiazd, następujący po tym jak masywna gwiazda zapadnie się i w wyniku wybuchu supernowej odrzuci swoje zewnętrzne warstwy. Pulsar to gwiazda neutronowa, która emituję wiązkę promieniowania elektromagnetycznego ze swoich biegunów. Gwiazda odkryta przez Jocelyn Bell obraca się 30 razy na sekundę. Dzisiaj znanych jest już ponad 2000 pulsarów.

Jocelyn Bell Burner, zdjęcie z 1967 roku.

 

 

Autor

Avatar photo
Maria Puciata-Mroczynska