Sobotnio-niedzielny pożar buszu szalejący w okolicach Canberry zniszczył budynki obserwatorium astronomicznego Mount Stromlo. Destrukcji uległy wszystkie teleskopy, domy pracowników i warsztaty, w których czekał gotowy do transportu precyzyjny spektrograf – instrument zbudowany w Australii dla znajdującego się również na południowej półkuli wielkiego teleskopu Gemini.

Jak poinformował Australian National University, do którego od 1957 roku należy obserwatorium, pożar buszu zniszczył 4 teleskopy i łącznie 9 budynków. Łączne straty szacuje się na 20 milionów dolarów australijskich.

Cieszymy się, że w ogniu nie ucierpiał nikt z personelu i studentów” – powiedział rektor uczelni, profesor Ian Chubb. Strata obserwatorium jest jednak poważnym ciosem dla australijskiej nauki. Ocalały dwa budynki administracji, centrum dla zwiedzających i – co najważniejsze – większość danych komputerowych zebranych w ciągu ostatnich lat.

Obserwatorium Mount Stromlo zbudowano w 1924 roku jako „Commonwealth Solar Observatory”. Wraz z siostrzanym obserwatorium w Siding Spring należy do wiodących optycznych obserwatoriów na świecie. Przez prawie 80 lat istnienia w obserwatorium Mount Stromlo dokonano wielu ważnych odkryć. W latach 50-tych australijscy astronomowie udowodnili, że Obłoki Magellana powstały niezależnie od Drogi Mlecznej. To doprowadziło do odkrycia Lokalnej Supergromady – miejsca narodzin Drogi Mlecznej i sąsiadujących z nią galaktyk.

W ostatnim czasie w obserwatorium prowadzono poszukiwania tzw. Macho („Massive Compact Halo Objects”). Jak pokazały wieloletnie obserwacje przez 1,27-metrowy teleskop na Mount Stromlo, takie ekstremalnie słabo świecące gwiazdy mają sporo wspólnego z ciemną materią, z której składa się większa część Wszechświata. Niedawno Obserwatorium rozpoczęło również cyfrowy przegląd południowego nieba – pożar przerwał zaledwie drugi tydzień obserwacji.

Anteny tego typu (o średnicy 70 metrów) używane są do komunikowania się ze statkami kosmicznymi znajdującymi się w różnych częściach Układu Słonecznego.

Szalejące wokół stolicy Australii pożary spowodowały też czterogodzinną przerwę w funkcjonowaniu NASA Deep Space Network – systemu sprawującego kontrolę nad znajdującymi się w kosmosie próbnikami i sondami. Pozostałe dwie stacje Deep Space Network znajdują się na północnej półkuli Ziemi. Jako jedyna stacja południowa, DSN koło Canberry już teraz jest bardzo zajęta. Będzie też miała do odegrania decydującą rolę przy planowanym na styczeń przyszłego roku lądowaniu następnej serii sond Rover na Marsie.

Obecnie trwają wysiłki w celu uodpornienia systemu stacji na skutki podobnych pożarów. Jak szacują strażacy tak silne pożary, wywołane ekstremalną suszą i bardzo silnym wiatrem, zdarzają się w okolicach Canberry raz – dwa razy w stuleciu.

Autor

Anna Marszałek