Dr Jakub Bochiński jest astronomem i odkrywcą kilkunastu nowych planet spoza Układu Słonecznego. Obecnie zajmuje się rozwojem technologii kosmicznych w firmie Creotech Instruments S.A. Z Panem Jakubem miałyśmy przyjemność porozmawiać 20 lipca na terenie kampusu Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.

Wywiad z Panem Jakubem dla AstroNETu przeprowadziły Iga Świętorecka oraz Kasia Kuszner.

Czym zajmuje się firma Creotech i na czym polega pańska praca w tej firmie?

Firma Creotech prowadzi swoją działalność w kilku obszarach. Pierwszym z nich jest budowa statków kosmicznych, satelitów i podsystemów, które lecą podczas misji kosmicznych w głęboki kosmos, nawet w pobliże Jowisza. Kolejny obszar związany jest z fizyką kwantową, a konkretnie z tworzeniem sprzętu, który wykorzystywany jest do budowania komputerów kwantowych w dużych ośrodkach badawczych, takich jak Wielki Zderzacz Hadronów. Trzeci obszar, którym się zajmujemy to przetwarzanie danych z obrazowania Ziemi i świadczenie związanych z nimi usług. A czym ja się zajmuję? Zajmuję się tą pierwszą częścią, czyli kosmosem. Obecnie jestem zastępcą dyrektora ds. produktów kosmicznych. Moją rolą jest zdefiniować produkty kosmiczne, jakie mamy na dziś –  satelity, podsystemy, dane, które dostarczamy z kosmosu i wreszcie wymyślić, co będziemy produkowali w firmie przez najbliższe 10, 15, czy nawet 20 lat.

Studiował Pan za granicą i tam też przez wiele lat prowadził pracę naukową. Dlaczego więc postanowił Pan wrócić do Polski i rozpocząć pracę w tutejszym przemyśle kosmicznym?

To jest naprawdę świetne pytanie. Powody są trzy, a pierwszy z nich jest prywatny. W Wielkiej Brytanii poznałem moją przyszłą żonę, więc gdy ona – wtedy jeszcze narzeczona – wróciła do Polski, postanowiłem pojechać za nią. Po drugie – studiowałem w Wielkiej Brytanii i tam obowiązywały mnie pewne ograniczenia. Musiałem powolutku piąć się po szczebelkach kariery, licząc na to, że dojdę do poziomu, w którym będę mógł coś samodzielnie robić. Przy czym ja nie planowałem zostawać Brytyjczykiem. Miałem możliwość wymiany paszportu z polskiego na brytyjski i postanowiłem, że pozostanę przy paszporcie polskim, a to oznaczało, że zawsze w Wielkiej Brytanii miałbym pewne, że tak powiem, ograniczenia. Większość działań w obszarze sektora kosmicznego jest związana ze strategicznymi priorytetami kraju, w którym się mieszka. Ciężko byłoby mi w Wielkiej Brytanii mówić, że mi, Polakowi, tak bardzo na nich zależy, gdyż Brytyjczykiem nie jestem. Ale zależało mi z kolei na Polsce. To była taka forma mojego patriotyzmu, zależało mi na tym, aby Polska potrafiła budować takie same rozwiązania kosmiczne, jakie budowane są na całym świecie. I miałem poczucie, że wracając do Polski, będę w stanie trochę pomóc w rozwoju naszego sektora kosmicznego – dorzucić swoją własną, małą cegiełkę. Po kilku latach okazało się, że ta cegiełka jest trochę większa niż się pierwotnie spodziewałem, i że obecnie mam troszkę większy wpływ na nasz sektor kosmiczny. Mimo wszystko wciąż jestem tylko jedną z setek osób, które działają w tym obszarze.

Co dzieje się obecnie w polskim sektorze kosmicznym? Jakie ważne misje mają miejsce teraz lub będą mieć w najbliższym czasie?

Szczęśliwie ostatnio dzieje się bardzo dużo. Niedawno Polska znacząco zwiększyła swoją składkę wpłacaną do Europejskiej Agencji Kosmicznej, co oznacza, że nagle bardzo zaczął się rozwijać cały sektor. W ciągu najbliższych kilku lat, planowo do 2030 roku, sektor ten ma zwiększyć się ponad dziesięciokrotnie. W związku z tym bardzo szybko rozwijają się wszystkie dziedziny sektora, takie jak science exploration, czyli badania naukowe, które będą prowadzone z wykorzystaniem statków kosmicznych. Rozwija się też możliwość budowania satelitów. W Polsce powstały nowe platformy satelitarne. Jedna z nich to Hypersat, budowana przez Creotech. Będzie służyła za tzw. platformę multimisyjną, a więc będzie potrafiła obsługiwać misje i naukowe, i komunikacyjne, i wiele, wiele innych. Przygotowywane są także misje na Księżyc, obecnie w ramach programu Artemis. Polska wpisała się do tego programu, w związku z czym w naszym kraju przeprowadzane są obecnie badania wykonalności lotu na orbitę Księżyca i mapowania geologii Księżyca. Poza tym dużo się dzieje w obszarze, jak zapewne wszyscy w Polsce słyszeliśmy, związanym z lotami załogowymi. Mamy polskiego astronautę Sławosza Uznańskiego, który  pracował też przy naszym satelicie i mamy nadzieję, że wkrótce sam poleci w kosmos. Co ciekawe, i pewnie o tym słychać trochę mniej, Polska przygotowuje się do realizacji kilku dużych programów obserwacji Ziemi, żebyśmy byli w stanie polskimi satelitami zbierać zdjęcia naszego kraju z kosmosu i dystrybuować je. W tym celu powstał Narodowy System Informacji Satelitarnych, czyli wielka baza danych, do której będą ładowane polskie dane służące do obserwacji naszego kraju i potem przetwarzania ich. Plan na to, co będzie się działo w kosmosie, w tym z wykorzystaniem naszych satelitów, jest już rozpisany aż do 2037 roku.

Skoro nasz przemysł kosmiczny obecnie tak prężnie się rozwija, to czy Polska stanowi w tej kwestii realną konkurencję dla innych państw Europy?

Powiem tak: to bardzo zależy od dziedziny. W Europie istnieją trzy takie „piętra”. Pierwsze, najwyższe piętro, to jest tak zwany generalny wykonawca, czyli prime. W Polsce obecnie kończy się formować pierwszy prime, czyli nasza firma Creotech, która ma szansę startować w podobnych przetargach europejskich do tych, w których startują największe firmy europejskie. Tu uczciwie trzeba przyznać, że Polska, o ile takiego prime’a za chwilę będzie miała, jest jeszcze daleka od poziomu takiego jak w Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii. W związku z tym wchodzimy jakby jedną nogą do tego basenu, ale jeszcze daleko nam do tego, by być w nim dużą rybą. Co innego w kwestii dostarczania zintegrowanych satelitów. Tu mamy szansę powalczyć z kilkoma innymi firmami na arenie europejskiej – z Litwy, Francji, Luksemburga, czy też z innych krajów. Jednak i tu jesteśmy parę lat do tyłu i spodziewam się, że minie jeszcze trochę czasu, zanim dogonimy konkurencję. Chociaż są indywidualne obszary, w których już mamy szansę z nimi wygrywać. I wreszcie jest poziom podsystemów, czyli dostarczania elementów do dużych misji kosmicznych i w tym obszarze absolutnie nie mamy się czego wstydzić – już jesteśmy na poziomie europejskim. Wygrywamy zresztą z różnymi europejskimi firmami w zakresie dostarczania skomplikowanych systemów, które lecą na przykład całą drogę na Jowisza. Więc ten etap udało nam się już osiągnąć i w najbliższych latach będziemy się wspinać na te wyższe poziomy.

Jak Pan widzi przyszłość polskiego sektora kosmicznego?

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, przyszłość sektora wyglądać będzie następująco. Po pierwsze, jak wspomniałem wcześniej, sektor ten powiększy się dziesięciokrotnie. W polskim upstreamie, czyli części sektora, zajmującej się stricte budowaniem rzeczy latających w kosmos, pracuje obecnie maksymalnie po 200 – 250 osób na firmę. Liczymy, że już niedługo liczba ta będzie wynosić przynajmniej pół tysiąca, a być może nawet tysiąc osób. Równolegle do upstreamu funkcjonuje też oczywiście downstream, czyli wykorzystanie wszystkich danych spływających na Ziemię z kosmosu. Tutaj także liczymy na znaczny wzrost liczby pracowników, abyśmy z naszych 12 tysięcy osób doszli do standardu panującego na Zachodzie, czyli ponad setki tysięcy osób pracujących w sektorze kosmicznym. Połączenie upstreamu z downstreamem jest niezbędne do utworzenia prawdziwej, pełnej gospodarki kosmicznej w ramach naszego kraju. Mówię w ramach naszego kraju, ale – na co również liczę i czego nie chciałbym pominąć – to że będziemy coraz bardziej zintegrowani z całym tak zwanym supply chainem łańcuchem logistycznym Europy. Będziemy częścią łańcucha dostaw dla dużych firm z Zachodu, będziemy stamtąd zamawiali duże elementy i na takiej zasadzie w ramach Europy będziemy w stanie wspólnie wypracowywać konkurencyjne na świecie rozwiązania kosmiczne i tego właśnie nam życzę w przeciągu najbliższych 10 lat.

Miejmy nadzieję, że rzeczywiście tak się stanie. Bardzo dziękujemy Panu za rozmowę i życzymy dalszych sukcesów w branży kosmicznej.

Korekta – Zofia Lamęcka

Autor

Avatar photo
Redakcja AstroNETu