Wraz ze zbliżającym się rokiem 2025, nadszedł moment, aby podsumować rok 2024. Oto lista 10 subiektywnie wybranych, najważniejszych wydarzeń związanych z astronomią i astronautyką. Wydarzenia zostały podane w kolejności chronologicznej.

Próbki z ciemnej strony Księżyca

W tym roku Chiny ponownie pokazały, że są ważnym graczem w wyścigu na Księżyc. Dnia 3 maja rozpoczęła się bowiem misja Chang’e 6, mająca na celu wylądować na niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca, a następnie pobrać próbki i wrócić z nimi na niebieską planetę. Około półtora miesiąca później (26 czerwca), wszystkie te cele się powiodły i wreszcie ludzkość zyskała możliwość poznania geologii drugiej strony Księżyca (i nie tylko).

Naukowcy z Chińskiej Akademii Technologii Kosmicznych otwierają moduł z próbkami Chang’e 6.

Moduł sondy Chang’e 6 przywiózł na Ziemię 1,935 kg próbek skał księżycowych oraz regolitu. Początkowo zostały one przetransportowane do Pekinu, gdzie zostały otwarte przez zespół z Chińskiej Akademii Technologii Kosmicznych. Większość owych próbek została w Chinach, lecz część została rozprowadzona po świecie, w ramach międzynarodowej współpracy.

Naukowcy ocenili wiek skał na podstawie rozpadu izotopów w próbkach. Większość oceniono na 2,8 miliarda lat, ale jeden fragment na aż 4,2 miliarda lat. Jednakże nie tylko to jest w nim wyjątkowe. Okazało się, że zawiera w sobie KREEP, czyli potas (K), pierwiastki ziem rzadkich (REE – rare earth elements) oraz fosfor (P). Odkrycie to stoi jednak w sprzeczności z pewną teorią.

Problem sprowadza się do faktu, że skorupa niewidocznej strony jest grubsza od widocznej. Powód tego jest nieznany, jednak na podstawie dawnych danych, które wykazywały, że KREEP znajduje się wyłącznie na widocznej stronie Księżyca, stworzono pewną hipotezę. Bazuje ona na znanej teorii, która wyjaśnia, że Księżyc powstał w wynik zderzenia Ziemi z planetą wielkości Marsa. Zakłada jednak, że w wyniku impaktu powstał nie jeden, a dwa księżyce. Drugi księżyc miałby następnie, hipotetycznie, uderzyć w Srebrny Glob i się rozpłaszczyć na niewidocznej stronie, co wyjaśniałoby pogrubienie.

Na podstawie nowych danych jest to jednak niemożliwe – jako że KREEP wykryto po obu stronach Księżyca, wskazuje to na to, że teoria o dwóch księżycach jest błędna. KREEP na Księżycu powstał bowiem w wyniku krystalizacji globalnego oceanu magmy, który istniał na Księżycu we wczesnych etapach jego formowania. Jeżeli jednak inne ciało rozpłaszczyłoby się na Księżycu to KREEP powinien znajdywać się pod warstwą innego materiału skalnego. Nie jest to jednak definitywny dowód, więc wymagane jest więcej badań.

Więcej informacji o tej misji można znaleźć w artykułach o misji oraz o próbkach, znajdujących się na naszym portalu.

Drugi statek kosmiczny programu Commercial Crew

Monopol SpaceX na prywatne misje dla amerykańskiego rządu miał się zakończyć. Firma Boeing stała się bowiem w czerwcu, drugą, by zrealizować załogowy lot kosmiczny w ramach Commercial Crew Program agencji NASA. Problem jest jednak taki, że misja, zamiast trwać tydzień, potrwała ponad 93 dni i co ważniejsze – pozostawiła astronautów misji uwięzionych na ISS.

Misja rozpoczęła się zupełnie normalnie, nie licząc kilku opóźnień, które właściwie są normą. Na pokładzie znalazła się dwójka odważnych astronautów, posiadających długi staż w branży kosmicznej: Sunita Williams i Barry Wilmore. Bezpiecznie dotarli w przestrzeń kosmiczną, jednak tutaj zaczęły się schody. Wystąpił bowiem problem z silnikami RCS, z których pięć okazało się być uszkodzonymi. Wszystkie znajdowały się z tej samej strony, co skutkowało stratą możliwości manewrowania w pełnych 360 stopniach. Cztery na szczęście udało się naprawić, co umożliwiło dokowanie z ISS, jednak jeden pozostał zepsuty – co okazało się być zmorą naukowców pracujących nad misją.

Statek Starliner na orbicie ziemskiej podczas drugiej misji testowej w maju 2022 roku.

Jako że bezpieczeństwo astronautów misji, Sunita Williams i Barry’ego Wilmore’a, było najważniejsze, kluczowe było zbadanie tego błędu i go naprawienie. NASA i Boeing spędziły nad tym problemem całe 3 miesiące, jednakże nie były jednak w stanie tego zrobić, czego wynikiem był bezzałogowy powrót kapsuły. Astronaucm pozostał wobec tego tylko jeden wybór, czyli powrót na pokładzie Crew Dragon podczas kolejnej ekspedycji na ISS – co jednak jeszcze się nie wydarzyło. Powrócą oni dopiero w lutym 2025 roku, więc spędzą w kosmosie nadprogramowe 7 miesięcy.

Misja BOE CFT skutkowała miliardami dolarów w stratach i publiczne upokorzeniem nie tylko dla firmy Boeing, ale też NASA. Miała być to trzecia i ostatnia misja próbna statku Starliner, jednak dalszy los kapsuł jest aktualnie nieznany, gdyż nie otrzymała certyfikacji wymaganej do kolejnych misji kosmicznych.

Więcej o misji można dowiedzieć się z artykułów o starciezakończeniu, znajdujących się na naszym portalu.

Polska rakieta po raz pierwszy przekroczyła granicę kosmosu

Polski przemysł kosmiczny jest jeszcze w powijakach. W tym roku doszło jednak do dwóch wielkich kamieni milowych w jego rozwoju. Pierwszym z nich jest pewien niepozorny dzień, 3 lipca, kiedy doszło do przekroczenia linii Karmana przez rakietę ILR-33 BURSZTYN 2K. Tym samym Polska stała się jednym z krajów z możliwością lotów suborbitalnych.

ILR-33 BURSZTYN 2K jest to pierwsza rakieta, w której jako utleniacz zastosowany został nadtlenek wodoru o stężeniu 98%, czyli aktualnie jeden z najbardziej ekologicznych materiałów pędnych. Stworzona została przez znany Centrum Łukasiewicz – Instytut Lotnictwa we współpracy z Polską Agencją Kosmiczną, Ministerstwem Obrony Narodowej, Ministerstwem Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Ministerstwem Rozwoju i Technologii, Ministerstwem Spraw Zagranicznych oraz Łukasiewicz – Instytutem Przemysłu Organicznego.

Do ostatniej misji testowej doszło 3 lipca. Ze względów bezpieczeństwa odbyła się ona w centrum kosmicznym przeznaczonym dla testowania systemów suborbitalnych (Andøya Space) w Norwegii. Rakieta suborbitalna osiągnęła prędkość około 1,4 kilometra na sekundę, co pozwoliło jej dotrzeć na pułap o wysokości 101 kma – czyli kilometr powyżej linii Karmana, nieoficjalnej granicy kosmosu. Swą drogę zakończyła w Morzu Norweskim, 135 kilometrów od miejsca startu.

Misja ta stanowi ostatni krok do rozpoczęcia misji badawczych z wykorzystaniem ILR-33 BURSZTYN 2K. Tak podsumował ją dr inż. Paweł Stężycki, dyrektor Łukasiewicz – Instytutu Lotnictwa:

„Jesteśmy dumni z faktu, że zainaugurowany przez śp. prof. Piotra Wolańskiego projekt rozwoju polskiej rakiety suborbitalnej, w której jako rakietowy materiał pędny zastosowany został nadtlenek wodoru o stężeniu 98%, świętuje międzynarodowy sukces. Osiągnięcie przez ILR-33 BURSZTYN 2K pułapu 101 km to wydarzenie przełomowe w historii polskiej nauki i dokonań polskich inżynierów w zakresie technologii kosmicznych. Tym wynikiem udowodniliśmy, że naukowcy z naszego Instytutu potrafią znaleźć niszę, tworzyć i wdrażać przełomowe technologie oraz są pionierami w tym, że elementy zrównoważonego rozwoju mają zastosowanie w przestrzeni kosmicznej”

Debiut rakiety Ariane 6

Tego roku nie tylko Polska, a cała Europa świętowała, kiedy najnowsza rakieta ESA wzniosła się po raz pierwszy w przestworza. Jest to pierwsza rakieta Arianespace o ciężkim udźwigu i stanowi ważny krok w rozwoju ESA. Rakiety o takim udźwigu są bowiem używane do wynoszenia w kosmos ważnych elementów stacji kosmicznych, ale co ważniejsze – sond międzyplanetarnych.

Inauguracyjny lot rakiety odbył się 9 lipca. Miejscem startu była, standardowo dla misji europejskich, Gujana Francuska. Był to oczywiście lot demonstracyjny, co zwykle znaczy, że nie byłoby na pokładzie ładunku, jednak w tym przypadku było odwrotnie. Ważną częścią misji było bowiem pokazanie światu użyteczności rakiety, która była ostro krytykowana, ze względu na wysoki koszt i brak możliwości ponownego użytku.

Ariane 6 podczas pierwszego lotu.

Rakieta prędko trafiła na orbitę okołoziemską, gdzie na wysokości 600 km wypuściła pierwszą część satelitów na pokładzie. Następnie kontynuowała swą trajektorię aż do T+2 godziny i 37 minut, kiedy miało dojść do ponownego odpalenia silników, by deorbitować rakietę – do czego jednak nie doszło. Tym sposobem, rakieta Ariane 6 nie osiągnęła swojego najważniejszego celu, jakim jest pozostawienie zerowej ilości śmieci kosmicznych, a wręcz pozostawiła elementy, które spłoną w atmosferze dopiero po wielu dekadach.

Przyszłość rakiety wisi na włosku, jednak jest aktualnie najlepszą (bo jedyną) opcją na uzyskanie autonomii przez ESA. Misje, które zostały zaplanowane z udziałem rakiety nie zostały na razie anulowane, a jedynie przesunięte w czasie. Może się to jednak zmienić, gdyż krytyka Ariane 6 jedynie się nasiliła. Czas pokaże więc, co czeka tę rakietę.

Największy polski satelita w kosmosie

Drugim kamieniem milowym, o którym było wspomniane wcześniej, jest wystrzelenie pierwszego satelity operowanego przez POLSA – EagleEye. Nie jest to pierwszy polski satelita, bowiem w przeszłości istniały satelity stworzone przez prywatne polskie firmy, jednak jest to zdecydowanie największy i najbardziej zaawansowany technologicznie z satelitów polskich.

EagleEye został szczęśliwie wyniesiony na orbitę okołoziemską 16 sierpnia 2024 roku, za pośrednictwem rakiety Falcon 9 firmy SpaceX. Creotech, firma, która stoi za stworzeniem satelity,niedługo później, ogłosiła nawiązanie kontaktu z satelitą i pomyślny wynik wstępnych testów. Kilka dni po tym, zarząd Creotech wydał jednak oświadczenie, które głosiło:

„Zarząd spółki Creotech Instrument S.A. z siedzibą w Piasecznie („Spółka”, „Emitent”) informuje, że w dniu
25 sierpnia 2024 r. dokonana została wewnętrzna analiza stanu satelity EagleEye. Po okresie stabilnej
pracy orbitalnej satelity, w trakcie której przeprowadzono podstawowe testy większości podsystemów
platformy, zostały zidentyfikowane istotne problemy z łącznością dwustronną z satelitą, skutkujące
brakiem możliwości odbierania danych telemetrycznych z satelity. W wyniku analizy przeprowadzonej w
dniu 25 sierpnia 2024 r., problemy te uznano za trwałe. Zidentyfikowano dwa najbardziej prawdopodobne
powody ich wystąpienia – niedokładność w określeniu pozycji satelity, skutkującą błędnym
pozycjonowaniem anteny naziemnej służącej do komunikacji, lub niedobór mocy elektrycznej na satelicie.
Po zidentyfikowaniu problemów, dla obu powyżej wskazanych scenariuszy aktualnie wprowadzane są
środki naprawcze.”

Po tej tajemniczej wiadomości więcej oficjalnych oświadczeń nie wydano, jednak według nieoficjalnego wywiadu z Jackiem Koścem, wiceprezesem zarządu Creotech, jest jeszcze szansa na odzyskanie kontaktu z satelitą, jednak nie wydano deklaracji, które świadczyłyby, że do tego doszło.

Pierwszy prywatny spacer kosmiczny

Spacery kosmiczne to jedne z najbardziej rozpoznawalnych momentów każdej misji. Do tej pory wykonywali to jednak wykwalifikowani astronauci, a nie cywile. Zmieniła to Polaris Dawn, pierwsza misja programu kosmicznego zakupionego przez miliardera Jareda Isaacmana.

Członkowie tej misji (IsaacmanMenonGillis i Poteet) zostali wybrani do misji długo przed jej startem. Nie byli to przypadkowi cywile, wyłonieni w ramach konkursu, lecz wyjątkowe osoby, które miały odpowiednie predyspozycje do wykonania tej misji, aczkolwiek brak doświadczenia. W celu bezpiecznego przeprowadzenia lotu przyszli astronauci odbyli kilkumiesięczne szkolenie.

Misja rozpoczęła się 10 września (po kilku opóźnieniach) startem rakiety Falcon 9, która wystrzeliła w kosmos kapsułę Crew Dragon Resilience wraz z astronautami na pokładzie. Do spaceru kosmicznego doszło dopiero 3 dnia misji, lecz przygotowania rozpoczęły się od razu po dotarciu w kosmos. Powodem tego jest fakt, że spacer ten kosmiczny jest unikatowy nie tylko pod względem wykonawcy, lecz również metody. Powszechnie znane spacery kosmiczne odbywają się bowiem ze stacji kosmicznych, gdzie dokonywane są z użyciem komory dekompresyjnej, która umożliwiaja zachowanie zwykłego ciśnienia w reszcie pojazdu. Jednakże, w przypadku statku kosmicznego, całe powietrze w środku zostaje od razu wyssane w przypadku otwarciu kapsuły. Z tego powodu, aby zminimalizować ryzyko choroby dekompresyjnej (wynikającej z nagłej zmiany ciśnień), ciśnienie wewnątrz statku powoli zmniejszano, zarazem zwiększając stężenie tlenu, by astronauci mogli swobodnie oddychać.

Komercyjny astronauta Jared Isaacman znajdujący się częściowo poza kapsułą podczas pierwszego w historii spaceru kosmicznego, 12 września 2024.

Celem spaceru kosmicznego (EVA – Extravehicular Activity) było przetestowanie nowych kombinezonów SpaceX. W wyniku tego zdecydowano o przeprowadzeniu jedynie SEVA, czyli Stand-up Extravehicular Activity, która jak sama nazwa wskazuje, polega jedynie na częściowym wyłonieniu się z kapsuły na stojąco. Po krótkich przygotowaniach bezpośrednio przed spacerem astronauci otworzyli zawór i przez następne 26 minut pozostawali w próżni. Mimo tego tylko dwójka z pasażerów rzeczywiście dokonała SEVA – Isaacman i Gillis. Spędzili w ten sposób odpowiednio 476 i 435 sekund. Tym sposobem stali się pierwszymi osobami cywilnymi, które dokonały spaceru kosmicznego. Co więcej, Gillis pobiła rekord bycia najmłodszą osoba, która odbyła EVA.

Co ciekawe, podczas misji zostały pobite również dwa inne ciekawe rekordy. Pierwszy z nich to najdalszy lot od Ziemi od czasów programu Apollo, który jednocześnie stał się najdalszą podróżą kosmiczną w historii odbytą przez kobietę. Drugi natomiast dotyczy nie samej misji, a całej przestrzeni kosmicznej, gdyż w czasie drugiego dnia lotu, w kosmosie znalazło się na raz więcej osób kiedykolwiek (19 – 4 na pokładzie Polaris Dawn, 9 na ISS, 3 na Tiangong i 3 z rosyjskiego Sojuz MS-26).

Podsumowując, misja ta stanowi kolejny dowód na postępującą komercjalizację przestrzeni kosmicznej. Kwestia, czy to zjawisko jest pozytywne, czy negatywne, pozostaje otwarta do dyskusji. Jedno jest jednak pewne – dzięki prywatnym firmom rozwój technologii kosmicznych przyspieszył jak nigdy dotąd.

Więcej o Polaris Dawn można dowiedzieć się z artykułów o rozpoczęciu oraz zakończeniu misji.

Przelot komety C/2023 A3 (Tsuchinshan-ATLAS)

Kometa C/2023 A3 z Obłoku Oorta została odkryta w 2023 roku. Szerzej jest znana jako kometa Tsuchinshan-ATLAS od dwóch obserwatoriów, które pierwsze ją zauważyły: chińskiego Obserwatorium Astronomiczne Zijinshan (Tsuchinshan) na Purpurowej Górze i obserwatorium ATLAS (Asteroid Terrestrial-impact Last Alert System) w RPA. Jednak dopiero w roku 2024 stała się powszechnie znana – w październiku bowiem rozpoczął się okres na amatorskie obserwacje tego ciała i nagle okazało się, że nie tylko posiadacze teleskopów o niej rozmawiają – ale też osoby, które zupełnie nie miały styczności z astronomią.

Kometa Tsuchinshan–ATLAS ponad teleskopem słonecznym McMath-Pierce.

Powodem tego była zapewne duża jasność obiektu – kometa osiągnęła obiem magnitudo o wartości −4,9 – co znaczy, że była bardzo dobrze widoczna gołym okiem. Dużym problemem było jednak to, że kometa widoczna była jedynie krótko przed zachodem Słońca. Mimo tego szybko stała się fenomenem i została ogłoszona Wielką Kometą 2024 roku (Great Comet of 2024) przez NASA. Ostatecznie ciało to zbliżyło się na odległość 71 milionów kilometrów. Była to niestety najmniejsza odległość, na jaką kiedykolwiek zbliży się ta kometa, gdyż aktualnie znajduje się na hiporbolicznej orbicie i obecne badania pokazują, że jest duże prawdopodobieństwo, że opuści Układ Słoneczny.

Więcej artykułów o przelocie kometywydarzeniach, które były z tej okazji organizowane, można znaleźć na naszym portalu.

Pierwsze złapanie rakiety nośnej w powietrzu

Starty najpotężniejszej rakiety do tej pory zbudowanej, Starshipa, były dla wielu najbardziej emocjonującymi momentami 2024 roku. Jednak jeden z nich w szczególności się wsławił, gdyż w czasie misji doszło do ogromnego sukcesu dla całej ludzkości – złapania rakiety w powietrzu. Do zdarzenia tego doszło podczas piątego lotu próbnego Starshipa dnia 13 października w kosmodromie Starbase w Boca Chica.

Już od długiego czasu głównym celem i powodem sukcesu SpaceX jest możliwość ponownego użytku swych rakiet. Udało się to z rakietą Falcon 9 – czego rezultatem są miliony dolarów zarobione przez wspomnianą firmę w wyniku cotygodniowych startów. Mimo tego rozwiązania zastosowane przy lotach tego pojazdu są wadliwe, czego dobrym przykładem jest fakt, że bardzo długo trwa proces przywrócenia rakiety do gotowości. Na mechanizm ten składa się bowiem kilka czynników. Większości z nich, przykładowo konserwacji, naprawy i ponownego napełnienia paliwem nie da się wyeleminować. Jest jednak jeden kluczowy faktor, który może skrócić czas trwania wspomnianego mechanizmu do minimum. Jest nim przewóz rakiety z miejsca lądowania do miejscsa startu.

Pierwsze złapanie Starshipa, a właściwie Boostera jest początkowym krokiem ku osiągnieciu celu zminimalizowania czasu przewozu Starshipa. Dzięki temu, w przyszłości, firma Elona Muska będzie w stanie przygotować ten człon do ponownego startu w oszałamiająco krótkim czasie. To jednak nie koniec ambitnych planów dotyczących ponownego użytku rakietu – górny człon rakiety ma bowiem również być odzyskiwany, jednak to już plany na niedaleką przyszłość. Pierwsza taka próba może się odbyć już w 2025 roku.

Więcej informacji na ten temat można znaleźć w dedykowanym artykule na naszym portalu.

Start misji Europa Clipper

Europa Clipper to pionierska misja, która jako pierwsza skoncentruje się na badaniu Europy, księżyca Jowisza. Istnieją już dowody sugerujące, że na tym tajemniczym ciele niebieskim mogą występować warunki sprzyjające życiu, co czyni poszukiwania związków organicznych jednym z kluczowych celów misji. Start odbył się 14 października po godzinie 18 polskiego czasu, kiedy rakieta Falcon Heavy wyniosła sondę NASA Europa Clipper.

Wizualizacja sondy Europa Clipper.

Sonda ma przed sobą długą drogę. Do Jowisza dotrze dopiero w 2030 roku. W trakcie podróży wykorzysta manewr asysty grawitacyjnej, początkowo zmierzając w stronę Marsa, a potem wracając do Ziemi, gdzie w 2026 roku skorzysta z tej samej techniki. Zbieranie danych blisko powierzchni planety rozpocznie się w 2031 roku. Próbnik nie będzie jednak okrążał samego księżyca, a planetę, jedynie dokonując przelotów obok Europy. Mają się odbyć 44 takie manewry, z czego każdy o różnej trajektorii i odległości.

Na nowe informacje o misji przyjdzie nam niestety poczekać, tymczasem więcej o misji można się dowiedzieć w artykułach na naszym portalu.

Maksimum cyklu słonecznego

Cykl słoneczny to około 11-letni okres, w którym aktywność Słońca zmienia się w regularny sposób. W jego trakcie dochodzi do wahań liczby plam słonecznych, intensywności koronalnych wyrzutów masy i aktywności magnetycznej Słońca. W cyklu wyróżniamy dwa unikatowe zjawiska: minimum, kiedy aktywność słoneczna jest najniższa, oraz maksimum, gdy osiąga swoje apogeum, z największą liczbą plam słonecznych i silnymi burzami słonecznymi. Jak ogłosiło NASA, w roku 2024 Słońce wkroczyło w okres owego maksimum. To oczywiście nic nadzwyczajnego, biorąc pod uwagę, że cykl słoneczny trwa zwykle 11 lat. Niemniej jednak istnieje pewien niepokojący ewenement – obecna liczba plam słonecznych oraz inne związane z nimi wartości przekraczają dotychczasowe prognozy.

Wykres przewidywanych ilości plam słonecznych wraz z naniesionymi rzeczywistymi wartościami.

Następstwem maksimum są intensywne zjawiska, takie jak rozbłyski słoneczne i koronalne wyrzuty masy, które mogą wpływać na Ziemię, w tym na komunikację satelitarną i sieci energetyczne. Skutkują bowiem burzami magnetycznymi, które już od wielu lat szkodzą ludzkości. Większość systemów, które mogłyby zostać dotknięte przez ten problem, zostało przed nim zabezpieczone, jednak często wystarczy błąd jednego urządzenia, by sparaliżować cały układ. Tak było, chociażby w marcu 1989, gdzie w wyniku niewielkich błędów wyłączników instalacyjnych, sieć energetyczna w całym Quebecu została wyłączona na kilka godzin.

Wspomniana burza była jednak bardzo silna, a flara słoneczna, która ją wywołała, została sklasyfikowana na poziomie X15. Od tamtego czasu nie zdarzyła się tak silna flara słoneczna, jednak wiele wskazuje na to, że właśnie w trakcie aktualnego maksimum może do takiego zdarzenia dojść. Maksimum bowiem dopiero się zaczęło, a już doszło do największej burzy magnetycznej od 1989 roku.

Choć obecne maksimum słoneczne niesie ze sobą pewne wyzwania, warto pamiętać, że nasza wiedza o aktywności Słońca i technologia ochrony infrastruktury rozwijają się szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Dzięki temu jesteśmy znacznie lepiej przygotowani na skutki burz magnetycznych niż w przeszłości. Co więcej, wzmożona aktywność Słońca to także szansa na spektakularne zorze polarne, które mogą być widoczne w miejscach, gdzie zwykle się nie pojawiają. Możliwe więc, że w najbliższych miesiącach natura zafunduje nam niezwykłe widowiska na niebie. Tym ambiwalentnym wydarzeniem kończymy więc 2024 rok i rozpoczynamy wyczekiwanie do wszystkich ciekawych wydarzeń w 2025.

Autor

Avatar photo
Alex Rymarski

Za dnia licealista, torunianin, płetwonurek i miłośnik gier komputerowych. Nocą, członek redakcji AstroNET oraz pasjonat astronomii, astronautyki i wszelkich nauk pokrewnych.