Chińska Narodowa Agencja Kosmiczna odniosła kolejny sukces wraz z zakończeniem jej najnowszej misji – Chang’e 6. Jest to kolejna sonda z chińskiego programu eksploracji Księżyca, lecz tym razem, jego niewidocznej z Ziemi części.

Początek misji miał miejsce w Wenchang Space Launch Center w prowincji Hainan dnia 3 maja 2024 roku. Wystartowała stamtąd mierząca 57 metrów, sztandarowa rakieta Chin, Long March 5, aktualnie jedna z najpotężniejszych rakiet  świata. Start przebiegł pomyślnie i już po 37 minutach, sonda oddzieliła się od rakiety, po czym rozpoczęła swą podróż na orbitę Księżyca.

Start rakiety Long March 5 w prowincji Hainan, 3 maja 2024 roku.

Sama ekspedycja z orbity Ziemi na Księżyc, zwana TLI od słów „Trans-lunar injection”, jest przeważnie najmniej wymagającą częścią misji. Dla załogi naziemnej może ona być jednak bardzo stresująca, ze względu na jej długość, jak było również w tym przypadku. TLI tej misji trwało bowiem prawie cały miesiąc i zakończyło się dopiero 30 maja po rozdzieleniu sondy na dwie części na orbicie Księżyca. Pierwszą z nich był próbnik, który 2 czerwca, bezpiecznie wylądował na powierzchni. Drugą za to był orbiter, który jak sama nazwa wskazuje, pozostał na orbicie, gdyż zawiera komponenty, które nie są potrzebne na dole i ma własną misję do wypełnienia.

Ujęcie z animacji stworzonej w Beijing Aerospace Control Center przedstawiające lądowanie próbnika na Księżycu.

Po wylądowaniu rozpoczęła się prawdziwa zabawa i kwintesencja tej misji – robienienie zdjęć powierzchni i zbieranie danych o polu magnetycznym Księżyca przez orbiter oraz próbek przez lądownik. Na tym etapie misji wreszcie zaczęła się ona w znacznym stopniu różnić od swej poprzedniczki, Chang’e 5. Różnicą było umiejscowienie tych misji i konsekwencje z tym związane – Chang’e 5 zbierała próbki z widocznej strony Księżyca – w przeciwieństwie do Chang’e 6, która zbiera je z niewidocznej. Wiążę się z tym jedna pewna istotna kwestia, czyli to, że załoga kontrolująca misję z Ziemi nie jest się w stanie bezpośrednio komunikować z sondą. Było to możliwe jedynie za pomocą satelity Queqiao-2, umieszczonego na orbicie Księżyca kilka miesięcy wcześniej. Dodawało to pewien stopień skomplikowania do misji, gdyż w tym momencie, błąd któregokolwiek urządzenia mógł spowodować koniec misji, do czego na szczęście nie doszło.

Chińscy naukowcy chcieli zbadać krater, w którym próbnik wylądował, jak najdokładniej. Nie był to w końcu byle jaki krater a sam Basen Biegun Południowy – Aitken, czyli nie tylko największy znany krater księżycowy, ale i jeden z największych w całym Układzie Słonecznym. Z tego powodu próbnik zbierał próbki na dwa różne sposoby. Za pomocą swego mechanicznego ramienia zbierał skały księżycowe bezpośrednio z powierzchni. Natomiast za pomocą wiertła, zbierał regolit księżycowy z warstwy pod powierzchnią.

Próbnik Chang’e 6 podczas zbierania próbek z powierzchni Księżyca.

Po zebraniu około dwóch kilogramów próbek, zadanie próbnika na Księżycu powoli dobiegało końca. Wobec tego, dnia 4 czerwca, próbnik wystartował z powierzchni Księżyca i po dotarciu na orbitę połączył się z orbiterem. Następnie sonda, w końcu w całości, udała się w podróż powrotną, która zakończyła się 25 czerwca lądowaniem modułu z próbkami w Mongolii. Jako ostatni element misji, zostały one przetransportowane do Pekinu, gdzie zostały otwarte przez zespół z Chińskiej Akademii Technologii Kosmicznych i misja oficjalnie dobiegła końca.

Naukowcy z Chińskiej Akademii Technologii Kosmicznych otwierają moduł z próbkami Chang’e 6.

Wraz z końcem misji Chang’e 6, rozpoczynają się przygotowania do następnej wersji, Chang’e 7. Misja ta odbędzie się jednak dopiero w 2026 roku, gdyż ma kolejny ambitny cel – biegun południowy Księżyca. Na razie pozostaje nam jedynie czekać na ciekawe znaleziska wśród próbek, które za pewien czas będą również dostępne dla innych krajów.

Autor

Avatar photo
Alex Rymarski

Za dnia licealista, torunianin, płetwonurek i miłośnik gier komputerowych. Nocą, członek redakcji AstroNET oraz pasjonat astronomii, astronautyki i wszelkich nauk pokrewnych.