Prawdopodobnie w połowie września NASA podejmie decyzję w sprawie wysłania sondy New Horizons w kierunku Plutona. Jeżeli misja nie rozpocznie się w 2006 roku, jego lot wydłuży się o 3 lata, a koszty podróży podniosą się o kilkadziesiąt milionów dolarów. Nadal nie wiadomo, czy wtedy będą już gotowe zapasy paliwa jądrowego do zasilania wszystkich podsystemów sondy. Czy NASA zrezygnuje z części wyposażenia, czy też poczekamy jeszcze trochę na eksplorację Plutona?

Nie jest to dobrowolny wybór NASA, wstrzymanie wszystkich prac w Los Alamos National Laboratory podyktowane względami bezpieczeństwa, czyni niemal pewną niemożnością dostarczenia dostatecznej ilości paliwa nuklearnego dla NASA, by misja New Horizons mogła zrealizować pierwotne założenia projektu.

Paliwem dla radioizotopowego generatora termicznego (RTG) ma być w tym przypadku pluton 238. Zrealizowano zaledwie połowa zamówienia, kiedy to w połowie lipca amerykański Departament Energii nakazał wstrzymanie wszelkich prac związanych z energią atomową po odkryciu zniknięcia dwóch komputerowych dysków zawierających tajne dane. Niektóre prace administracyjne zostały zakończone w Nowym Meksyku już 29 lipca, jednak Pete Nanos, kierujący laboratorium w Los Alamos, powiedział 3 sierpnia podczas konferencji prasowej, że zanim laboratoria rozpoczną ponownie pracę, mogą upłynąć nawet dwa miesiące.

Orlando Figueroa, kierujący w NASA wydziałem eksploracji przestrzeni kosmicznej, ogłosił 6 sierpnia, że nie sądzi, by Los Alamos mogło dostarczyć paliwo na tyle wcześnie, by misja New Horizons rozpoczęła się w styczniu 2006 roku.

Połowa paliwa, która już jest w Los Alamos, to pozostałość po zapasowych RTG budowanych z myślą o misjach Galileo i Cassini.

Przed zamknięciem Los Alamos naukowcy pracowali nad realizacją pozostałej części zamówienia, przekształcając zakupiony w Rosji pluton w niewielkie kulki, a następnie pakując je w pojemniki wielkości krążka hokejowego.

Los Alamos musi dostarczyć te moduły do Argonne National Laboratory’s Idaho Falls przed lutym, jeżeli NASA i Department Energii mają zachować jakiekolwiek nadzieje na utrzymanie harmonogramu startu. W Argonne ma nastąpić połączenie modułów z RTG. Trzy miesiące rygorystycznych testów to kolejny krok. Będą one zawierać między inymi badanie wpływu wibracji na sondę oraz długotrwałego wystawienia na działanie zimna i próżni.

Figueroa powiedział, że sytuacja jest tym bardziej skomplikowana, że Los Alamos będzie równocześnie nadrabiać czas stracony podczas poprzedniego zamknięcia laboratoriów.

Nadrobienie zaległości z czasu poprzedniego zamknięcia wymagało niebywałego nakładu pracy” – powiedział Figueroa. – „Bieżące zamknięcie spowoduje bardzo szybkie przełączenie kontrolki z pomarańczowej na czerwoną„.

Jedną z opcji jest wystrzelenie satelity z niepełnym zapasem paliwa, ale to jest równoznaczne z mniejszą energią do zasilania siedmiu instrumentów na pokładzie satelity oraz innych systemów. RTG pracuje dzięki przetwarzaniu ciepła z rozpadającego się plutonu na elektryczność. Zapełniony RTG ma dostarczać 200 watów mocy. Pracując na wpół wypełnionym zbiorniku silnik dostarczy jedynie połowę mocy.

Department Energii ma w ciągu najbliższych dwóch tygodni poinformować Figueroa’ego, jak wiele z zamówionego plutonu będzie przygotowanego zgodnie z harmonogramem. Póki co, podstawowa opcja to wysłanie sondy z takim zasobem paliwa, jaki uda się zgromadzić.

Figueroa powiedział, że decyzja zapadnie w połowie września. Roczne opóźnienie startu pociągnie za sobą 4-5 lat opóźnienia w misji.

35-dniowe okno startowe rozpocznie się w styczniu 2006 roku i będzie ostatnią szansą w ciągu najbliższych dziewięciu lat, by zaoszczędzić nieco na czasie wykorzystując pole grawitacyjne Jowisza i docierając do Plutona pod koniec 2014 roku. Kolejne takie okno otwiera się w 2007 roku, doda jednak 3-4 lat do czasu lotu i około 60-80 milionów dolarów do dotychczas poniesionych kosztów w wysokości 600 milionów dolarów.

Biorąc pod uwagę ewentualne awarie w przestrzeni kosmicznej, 1000 dodatkowych dni podróży także stanowi potencjalne zagrożenie.

Alan Stern, główny badacz zaangażowany w misję New Horizons, powiedział, że szacuje możliwości sondy z tak ograniczonym zasobem paliwa. „Szukamy urządzeń, dzięki którym można zaoszczędzić parę watów” – powiedział Ster z Southwest Research Institute. – „Jedna chinka – pobierająca około 15 watów — to już duża różnica, może wystarczająca do planowego startu z tym, co mamy.

W poszukiwaniu oszczędności na poborze mocy Stern wraz z zespołem przeanalizuje każde urządzenie od zapasowych systemów po zmniejszenie możliwości sondy.

Drugą wążną sprawą jest rozważenie innych możliwych trajektorii lotu, które pozwolą na szybsze dotarcie sondy do Plutona i zakończenie podstawowych celów misji o rok wcześniej. Ponieważ RTG ma teraz mniejszą moc, czas zaoszczędzony będzie przekładać się na dodatkową dostępną moc. W efekcie poźniejsza podróż może być znacznie lepsza dla celów eksperymentów misji.

Stern poweidział, że jeżeli Los Alamos zagwarantuje dostarczenie tylko połowy plutonu, misja będzie musiała poczekać. „Nie możemy działać z połową mocy.” – powiedział Stern. – „Odpowiedź znajduje się prawdopodobnie w przedziale powyżej 170 watów.

W dodatku do 36 już wykończonych modułów w Los Alamos znajduje się 18 dodatkowych w różnym stopniu przygotowania z łącznej liczby 72 minizbiorników. Jeżeli wystrzelenie sondy w 2006 roku ma pozostać realne, to zdaniem Sterna Los Alamos powinno dostarczyć co najmniej około 61 modułów.

Zamknięcie laboratoriów w Los Alamos to tylko jeden z problemów, które mogą opóźnić początek misji. NASA musi sobie poradzić również z napiętym harmonogramem prac w Kennedy Space Center na Florydzie, gdzie należy zamontować dodatkowe zbiorniki na rakiecie Atlas 5, która ma wynieść sondę w przestrzeń kosmiczną.

Co więcej misja napotyka na typowe dla takich projektów problemy ze skompletowaniem wyposażenia. Wykorzystanie napędu nuklearnego powoduje, że sonda musi przejść całą serię dodatkowych rygorystycznych testów bezpieczeństwa.

Ze sposobu rozwoju sytuacji można wywniskować, że dotrzymanie terminu startu może być trudne” – dodał Figueroa. – „Już na początku wiedzieliśmy, że będzie to duże wyzwanie, a dotychczasowe prace tylko to potwierdziły„.

Po kilku porzuconych próbach przygotowania rozsądnych kosztowo misji na Plutona NASA w 2001 roku wybrała Southwest Research Institute do przygotowania wartego 600 milionów zlecenia zgodnie z najnowszymi standardami.

Wszystkie koszty wynikające z przesunięcia terminu startu misji mogą zaowocować przerzuceniem części budżetu NASA przeznaczonej na rozwój programu New Frontiers.

Autor

Łukasz Wiśniewski

Komentarze

  1. Michał M.    

    Do Plutona zawsze pod górkę — To wygląda trochę jak sabotaż, celowe działanie wewnątrz USA. Z poprzednich tekstów można było wywnioskować, że niektórym osobom bardzo zależy na tym, żeby misja się nie odbyła. Woleli przeznaczyć te pieniądze na kolejne śmieszne marsjańskie łaziki. Albo może na mglisty plan ustępującego prezydenta, żeby polecieć na Marsa załogowo.

    Teraz więc znajdzie się 100 tysięcy powodów, żeby postawić na swoim i misję udupić. Mimo że wydano już dużo pieniędzy.

    1. Artur    

      pluton — swoja droga to troche zabawne, ze bez plutonu nie dolecimy na plutona

  2. rick    

    MARS — myślę że lot załogowy na marsa miałby wieksze korzyści dla nauki i dla ludzkości niż wysłanie sondy na plutona. Lepiej opanowac coś bliższego a potem próbowac coraz dalej. Tymbardziej że kolonizacja marsa jest bardzo realnym przedsiewzieciem i mam nadzieje ze w przyszłym stuleciu stanie sie to faktem.

    1. Michał M.    

      Pluton! Pluton! 🙂

      > myślę że lot załogowy na marsa miałby wieksze korzyści dla nauki
      > i dla ludzkości niż wysłanie sondy na Plutona.

      A czemu to? Mamy już trochę sond w pobliżu Marsa, dwa łaziki? Mamy wydać te samą kwotę na Marsa i mieć dwa kolejne? Jeśli chcemy podbijać Marsa (a chcemy?) to trzeba wielkich inwestycji, a nie śmiesznych misji.

      Natomiast o Plutonie nie wiemy praktycznie nic, żadna sonda tam nie doleciała jeszcze.

      > Lepiej opanowac coś
      > bliższego a potem próbowac coraz dalej.

      Ale nie jesteśmy w stanie opanować Marsa. Nie nazywasz chyba opanowywaniem tego co robią MERy 😉

      > Tymbardziej że kolonizacja
      > marsa jest bardzo realnym przedsiewzieciem i mam nadzieje ze w
      > przyszłym stuleciu stanie sie to faktem.

      Dobrze mówisz, w przyszłym stuleciu. A badać Plutona możemy teraz. Nie musimy czekać ponad 90 lat. A i kwoty sa śmieszne w porównaniu z tymi, które potrzebne będą choćby na niewielką bazę marsjańską.

      1. Jaro    

        A co przeszkadza badać jedno i drugie? — Tylko niechęć,bo co innego?Gdyby nie wydawano pieniędzy na niepotrzebne inwestycje starczyłoby na badanie Marsa i Plutona.W NASA powstaje wiele świetnych projektów,gdyby je wdrożono to byłoby coś kapitalnego ale tradycyjnie „nie ma pieniędzy”.Nie mówcie jednak że badanie Marsa jest ważniejsze niż Plutona czy odwrotnie.Pluton z Charonem jest jedyną podwójną planetą w naszym układzie.Mars ciekawi nas swoją przeszłością a zarazem jest „ewentualnym kandydatem” na przyszłą kolonizację.A przecież jest jeszcze księżyc Jowisza Europa,nasz i kilka innych ciał niebieskich.Wszystkie jednakowo ważne i niepowtażalne.

  3. Anonymous    

    patafiany — Kupić pluton na wolnym rynku i już. W końcu to nie jakaś terrorystyczna siatka ale NASA!

    1. sfetr    

      pluton — Mhm.. Widzisz, pluton to nie problem. Problem stanowi odpowiednie zapakowanie plutonu – tak, by pasowalo do projektu silnika.

      1. Scorus    

        Silnik — Pluton jest potrzebny jako źródło energii w gereatorze RTG, a nie do silnika, jako źródło napędu.

  4. Adrian    

    Kaczki — ,,Lepiej opanowac coś bliższego a potem próbowac coraz dalej.”

    Wszyscy kwaczą jedno: misja musi się odbyć szybko bo atmosfera plutona opadnie jako śnieg w najbliższych latach bo pluton oddala się od słońca.
    Poza tym czemu wydają ,,tylko” 600 mln?
    np. Cassini kosztował 3,5 mld. a pluton powinien byś duuuuuuuuuuuuuużo dokłaniej zbadany. Dlaczego to podałem na początku. saturn praktycznie się wogule nie zmieni przez najbliższe 4 000 000 000 lat (póżniej straci swą gazową otoczkę i pierścienie). pluton za jakieś 10 lat stanie zupełnie inny (nuddniejszy)i tak pozostanie aż do 2237 roku, kiedy jego atmosfera znów ,,zmartwychwstanie” ale mnie już nie będzie. A Chcę się tego dowiedzieć jeszcze za życia!

  5. Scorus    

    Cholerny Pluton — Misja do plutona jest już planowana jakieś 30 lat (zakładał ją już Program Wielkiej Wyprawy, przekształcony w okrojony program Voyager), i zawsze dzieją się jakieś cuda. Gdy po długiej batalii zyskała zabezpieczenie finansowe, to teraz RTG nie mogą wyprodukować. Statek miał mieć moc 250W (strasznie mało, jak na taką odległość). Ciekawe na ile teraz zejdziemy :((

    1. LukiW    

      Narazie sobie poczekamy… — Jedno jest pewne. W okresie nabliższych kilkudziesięciu lat nic na Plutonie nie wylądujem, czy może ogólniej nic go nie zbada. Po pierwsze kiedy „to coś” by wystartowało, po drugie ile by leciało. Bo raczej na pewno prosto w kierunku Plutona by to nie leciało.

      Zresztą taka misja by była mega ciekawa bo na jej torze znalazło by się „ciut więcej” planet niż tylko Pluton i Charon 🙂

Komentarze są zablokowane.