Mówi się, żeby nie oceniać książki po okładce. Zasugerowanie się ładną okładką, chwytliwym tytułem czy sławnym nazwiskiem autora może sprawić, że po przeczytaniu zawartości głęboko się rozczarujemy. Jednak nie w tym przypadku! Nowa astronomiczna książka popularnonaukowa od wydawnictwa Insignis jest tak dobra, na jaką wygląda.

Autor tego dobrze już znanego w USA tytułu to nie kto inny jak sławny i lubiany doktor astrofizyki Neil deGrasse Tyson. Ten wiecznie uśmiechnięty popularyzator nauk ścisłych już niejednokrotnie udowadniał entuzjastom astronomii jak fascynująco potrafi opowiadać o otaczającym na Wszechświecie. Prowadząc programy telewizyjne, słuchowiska radiowe czy właśnie pisząc książki, od wielu lat tłumaczy skomplikowane zjawiska w prosty sposób. Najnowsza pozycja nie odbiega od reguły: tak jak możemy przeczytać na okładce, pisarz sprowadza kosmos na ziemię i wyjaśnia wszystko, co niezbędne do obeznania się z Wszechświatem.

12 rozdziałów, na niewiele ponad dwustu stronach małego formatu (takiego, co się tytułowym zabieganym zmieści nawet do kieszeni i będą go mogli czytać w każdej wolnej chwili), to jak widać wystarczająco, by opowiedzieć o niemal wszystkim, co warto aby każdy wiedział na temat naszego świata. Od powstania Wszechświata, przez ewolucję wielkich i małych struktur kosmicznych, po powstanie ziemskiego życia czy możliwy koniec ludzkości, to wszystko znajdziemy na kartkach tego astronomicznego kompendium.

Jednakże całość nie „czytałaby się” tak dobrze, gdyby nie sposób, w jaki jest napisana. Tyson opowiada w sposób zwięzły, przejrzysty, nie posługując się trudnymi wyrazami tam, gdzie nie trzeba, a jednocześnie wyjaśniając skomplikowane zjawiska dość dokładnie. Do pochłonięcia całej wiedzy zawartej pomiędzy okładkami nie są potrzebne wcześniej nabyte pokaźne zasoby wiedzy w dziedzinie astronomii, fizyki czy kosmologii. Wszystko, co potrzebne i bardziej skomplikowane niż prawo powszechnego ciążenia jest wytłumaczone krótko i precyzyjnie. Jednocześnie książka nie znudzi „astronomicznych wyjadaczy”, przypominając im zapomniane historie, ciekawski czy rzucając nowe światło na znane zjawiska.

Pomimo tak wielu zalet, jak wszystko na tym świecie, książka nie jest idealna Niestety, przez właśnie te uniwersalne aspekty, które czynią tekst dostosowany do każdego odbiorcy, możemy na jednej stronie natknąć się na pojęcie powierzchni Roche’a i napięcia powierzchniowego, choć chwilę wcześniej autor (miejmy nadzieję, że tylko w celu niezaciemniania przekazu) do porównania siły ciężkości użył kilogramów…

Zestawiając tę książkę z polskojęzycznymi pozycjami dostępnymi na naszym krajowym rynku wydawniczym, obecnie jest to numer 1. Dlatego ta pozycja, można powiedzieć że uniwersalna i na razie najbardziej aktualna, sprzedaje się tak dobrze, i będzie bezpiecznym wyborem np. na świąteczny prezent dla pasjonatów astronomii i tych, który dopiero się nimi stają.

 

Tytuł: Astrofizyka dla zabieganych
Autor: Neil deGrasse Tyson
Wydawca: Insignis Media S.C.
Stron: 208
Data wydania: 08.11.2017

Dziękujemy wydawnictwu Insignis za udostępnienie książki do recenzji!

Autor

Avatar photo
Miłosz Kierepka

Członek Klubu Astronomicznego Almukantarat, pasjonat prywatnego sektora przemysłu kosmicznego. Były zastępca redaktora naczelnego portalu AstroNET. Prowadzi wykłady, pokazy i warsztaty z astronomii (oraz innych nauk ścisłych) dla dzieci i młodzieży, a czasem i dorosłych.

Komentarze

  1. Wojciech Michalak    

    Wpadła mi ta książka w ręce (po angielsku już jakiś czas temu). I choć jestem fanem doktora Tysona, to za bardzo interesuje się astrofizyką, żeby znaleźć w tej książce coś ciekawego dla mnie. Pozycja fajna dla ludzi którzy nie wiedzą nic o wszechświecie, a nie dla pasjonatów.

    1. Miłosz Kierepka    

      Szczerze, choć ja też interesuję się astrofizyką, kosmologią i ogólnie astronomią, to pomimo, że ta pozycja faktycznie nie jest na wybitnie wysokim poziomie, dalej warto ją przeczytać. Może podsunąć wiele ciekawych tematów, jak gwiazdy technetowe, nie wiedziałem także, że aż dziesięć nazw pierwiastków ma swoje korzenie w ciałach okrążających Naszą Gwiazdę (lubię chemię i było to dla mnie zaskoczeniem).
      Ja ją „połknąłem” w miarę szybko, przypomniałem sobie wiele rzeczy, a kilka ciekawostek i faktów wartych zapamiętania prawdopodobnie zostanie ze mną na długo. A przemyślenia i komentarze autora są odpowiednie dla każdego 😉 Książka ma dobrą proporcję informacji do długości i jest merytoryczna, w przeciwieństwie do obecnego trendu (nie to co np. „Wszechświat w Twojej dłoni”).

      Avatar photo

Komentarze są zablokowane.