Maciej Hermanowicz, który jako jedyny Polak uczestniczył w pracach naukowców kierujących marsjańskimi lądownikami Spirit i Opportunity, wrócił we wtorek wieczorem do swojego domu w Dywitach koło Olsztyna.

Podróż powrotna z Pasadeny w Stanach Zjednoczonych przebiegła przez Los Angeles i Paryż. Jak podkreślił towarzyszący Maciejowi jego ojciec Tomasz Hermanowicz, podróż była wyczerpująca i trwała ponad 22 godziny. Mimo trudów, ojciec jedynego Polaka w centrum kierującym marsjańskimi łazikami był z syna bardzo dumny.

Maciek ciężko pracował, gdy kończył pracę przy Spiricie miał krótki odpoczynek i od razu leciał do pracy z Opportunity” – opowiada ojciec chłopca Tomasz Hermanowicz.

Tuż po powrocie Maciej na gorąco relacjonował swoje wrażenia z pobytu w Pasadenie. „Rewelacja. Miałem okazję uczestniczyć w bardzo ważnym momencie, gdy łazik Opportunity zjeżdżał z lądownika na powierzchnię Marsa. Wszyscy naukowcy, w sumie kilkaset osób, wstrzymali oddech, a po chwili, gdy dotarły pierwsze zdjęcia i było wiadomo, że wszystko jest w porządku, zareagowaliśmy owacyjnie” – powiedział 17-letni Maciej.

Hermanowicz, wyróżniony przez Amerykańskie Towarzystwo Planetarne za opracowanie planu misji lądownika marsjańskiego w konkursie „Czerwony pojazd rusza na Marsa„, planuje zająć się w przyszłości kosmicznymi misjami bezzałogowymi.

Droga jest daleka, przede mną matura, studia, a potem praca naukowa. Jednak już takie uczestnictwo w prawdziwej misji kosmicznej to jest doskonały atut nawet w cv„.

Maćka cieszyła atmosfera, w jakiej przyszło mu pracować. Opowiadał, że naukowcy kierujący misją na Marsie traktowali wszystkich partnersko i ze skupieniem odpowiadali na pytania młodych adeptów misji. W centrum w Pasadenie na Florydzie Hermanowicz przebywał od 28 stycznia.

Opportunity, którym przede wszystkim miał zajmować się uczeń olsztyńskiego liceum, osiadł na równinie Meridiani Planum. Ten fragment powierzchni marsjańskiej zawiera dużo minerałów zwanych hematytami. Mogą one powstawać na wiele sposobów, ale prawie wszystkie z nich do powstania wymagają istnienia ciekłej wody. Duża zawartość hematytów na Meridiani Planum silnie sugeruje, że w przeszłości było tam dużo wody w stanie ciekłym.

Każdy z lądowników jest wielkości mniej więcej małego samochodu, wyposażony został w sześć kół i będzie w stanie przemierzać ok. 40 metrów każdego marsjańskiego dnia (doba marsjańska trwa 24 godz. 37 min.).

Pojazdy mają funkcjonować na powierzchni Marsa przez 90 dni, aż ich baterie słoneczne ostatecznie utracą sprawność. Analizę chemiczną napotykanych podczas penetracji lądowiska skał i osadów umożliwią spektrometr cieplny, spektrometr rentgenowski cząstek alfa i spektrometr Moessbauera. Pojazdy wyposażono także w urządzenie do zdrapywania powierzchni skał.

Mars jest niegościnny dla takiego życia, jakie znamy na Ziemi. Jest zimny, pustynny, otoczony rzadką atmosferą, bombardowany promieniowaniem kosmicznym. Zarazem na biegunach planety odkryto czapy lodowe, a prace naukowców sygnalizują, że dawniej Mars był wilgotniejszy, może i cieplejszy, a jego powierzchnię żłobiły rzeki. W takim miejscu mogłoby istnieć życie.

Oprócz misji Spirit, NASA ma w swojej historii jeszcze trzy udane lądowania na Marsie: bliźniaczych lądowników Viking w 1976 r. i misję Pathfinder z 1997 r. Marsa okrążają także dwie inne sondy NASA – Mars Global Surveyor i Mars Odyssey.

Autor

Wojciech Lizakowski

Komentarze

  1. nack    

    czemu tylko 90 dni? — dlaczego pełna sprawność baterii jest tylko przez 90 dni?
    Skoro posłaliśmy aparaciki taki kawał, to przecież można było dołożyć jeszcze parę dolców na porządne bateryjki i niech by sobie jeździły do oporu. A nuż trafi na coś interesującego. Nie rozumiem tego.

  2. Rhobaak    

    Problemem nie są chyba „bateryjki”… — …tylko panele ogniw słonecznych, które są niszczone unoszonym z wiatrem pyłem, który też osadza się na nich, wskutek czego ich sparawność spada.

    1. wottek    

      wszedobylski pyl — rzeczywiscie pyl osadza sie na bateraich, przez co spada ich sprawnosc, obence baterie maja sprawnosc okolo 15%, a po osoadzeniu sie na nich pyly ta sprawnosc chyba duzo spada, choc chyba nie tylok to jest powodem tak szybkiego padania ladownikow, polecam elkture ksiazki „Czerwony Mars” Kim Stanley Robinson

  3. Radosław Ziomber    

    Wycieraczki 🙂 — Kiedys czytalem dyskusje o tym, czemu nie umieszczono na MERach wycieraczek do baterii slonecznych 🙂

  4. wottek    

    nie pomoga — niestety wycieraczki nie pomoga,rysuja powierzchnie ogniw, a baterie sloneczne musza byc gladkie i nie porysowane:(

    1. Radosław Ziomber    

      Dokladnie – dyskusja na ten temat byla na pl.sci.kosmos

Komentarze są zablokowane.