Jedna z firm pozwała wykonawcę konkurencyjnego kontraktu dla NASA, twierdząc, że to wadliwie wykonane łączniki – a nie pianka izolująca – spowodowały zniszczenie wahadłowca Columbia w ubiegłym roku.

Hi-Shear Technology Corporation, która wykonała elementy wzmacniające przed finalnym lotem Columbii pozwała w zeszłym tygodniu firmę Pacific Scientific Energetic Materials, która zastąpiła ją w realizacji kontraktu.

Przedstawiciele Hi-Shear twierdzą, że ich następca otrzymał kompletne informacje na temat wyjątkowej technologii używanej w celu budowy tych części. Ponadto ich zdaniem dwa z ośmiu elementów wyprodukowanych przez nowego podwykonawcę kontraktu łączących dwa wzmacniacze rakietowe z pomarańczowym zbiornikiem paliwa nie pracowały, jak to zaplanowano podczas startu Columbii.

Około dwóch minut po wystrzeleniu montaż wybuchł uwalniając wzmacniacze.

NASA wykluczyła, że elementy te miały jakikolwiek związek z dziurą wielkości pizzy w lewym skrzydle Columbii, która powstała podczas powrotu promu kosmicznego na Ziemię 1 lutego 2003 roku. Agencja opiera swoje stanowisko na podstawie ustaleń zespołu prowadzącego dochodzenie w sprawie wypadku wahadłowca.

Mamy całkowitą pewność po siedmiomiesięcznym śledztwie, że elementy spełniły właściwie swoją funkcję,” – powiedział Mike Rein, rzecznik prasowy Kennedy Space Center. – „Przeprowadzono bardzo dokładne dochodzenie.

Hal Litchford, który stoi za pozwem, uważa, że dochodzenie nie było wystarczająco dokładne. Jego zdaniem wiele spraw jest wciąż niejasnych.

United Space Alliance odmówiło komentarza innego niż nazwanie oskarżeń bezpodstawnymi.

Zaprzeczamy oskarżeniom, że przyczyniliśmy się do powstania zagrożenia dla astronautów lub samego promu,” – powiedziała Kari Fluegel, rzecznik firmy odpowiedzialnej za przygotowanie promu do lotu. – „Popieramy raport komisji i zajmujemy się obecnie realizacją wytycznych przygotowanych przez zespół dochodzeniowy, by wahadłowce mogły powrócić do lotów na wiosnę przyszłego roku.

Autor

Łukasz Wiśniewski