Melanie Johnston-Hollitt – doktorantka na University of Adelaide w Australii odkryła dowód, że we Wszechświecie dochodzi do gigantycznych zderzeń gromad galaktyk i ich łączenia się.
Odkrycie to może zmienić poglądy naukowców na to jak gromady galaktyk powstają i jak ewoluują.
Wszechświat jest ogromny. Szanse na takie zderzenie sa niewielkie. Aż do teraz mieliśmy jedynie słabe przesłanki, że do takich zderzeń dochodzi – powiedział profesor Ron Ekers, dyrektor Australijskiego Teleskopu Narodowego.
Tego typu kolizje mogą być żródłem wysokoenergetycznego promieniowania kosmicznego (wciąż jest zagadką skąd to promieniowanie pochodzi).
Badana grupa galaktyk składa się z około 500 członków, nazywa się Abell 3667 i znajduje się 700 milionów lat świetlnych od nas. Prawdopodobnie uderzyła ona w drugą, mniejszą grupę galaktyk. W miejscu zderzenia obserwujemy dwa łukowate obszary, z których dochodzi do nas intensywne promieniowanie radiowe.
Teoretycy przewidują, że galaktyki zderzając się powinny produkować potężne fale uderzeniowe („szoki”) rozchodzące się w przestrzeni. Mogłyby one rozpędzać cząąstki promieniowania kosmicznego do ogronych energii (dotychczas nie znaleziono żadnego mechanizmu mogącego nadać protonowi energie dochodzące do 1020 eV, a właśnie takie energie mają obserwowane cząstki.