Dzięki ostatnim odkryciom sondy Cassini na Enceladusie możemy domyślać się, w jaki sposób powstał pierścień E – najobszerniejszy z pierścieni Saturna. Lodowe gejzery na Enceladusie mają wiele wspólnego z powstaniem tego pylastego pierścienia. Rozciąga się on najdalej od macierzystej planety, od 120 732 km do 422 732 km.
Główne pierścienie tej hojnie obdarzonej przez naturę planety, czyli D, C, B, A oraz F, są dosyć jasne i bardzo cienkie (około 10-30 metrów grubości w porównaniu do 275 000 km szerokości). Są tak cienkie, że gdyby pierścień A przyrównać do rozmiaru boiska piłkarskiego, to byłby on tak wątły jak chusteczka do nosa.
Pierścienie główne składają się z „kosmicznego gruzu” – kawałków lodowo-skalnych, nie większych niż metr, często rozbijanych na mniejsze w częstych kolizjach.
Pierścień G jest podobnego koloru co pierścienie C i D – jest szary, ciemniejszy nieco od A, B i F, i grubszy (około 100 km) ale generalnie zbudowany z makrocząstek materiału podobnego do budulca komet.
Dla odmiany pierścień E, odkryty w 1967 roku, nie jest podobny do innych w żaden oczywisty sposób. Składa się z bardzo małych, mikroskopijnych cząstek, drobinek lodu i pyłu, które mają średnicę nie większą od mikrona (0,000 001 metra). Pomimo tego rozciąga się na aż 302 tysiące kilometrów i ma około 10 tysięcy kilometrów grubości. W dodatku jest niebieski, przez co na pewno nie ma tego samego składu co pozostałe pierścienie.
Według najnowszych informacji to właśnie Enceladus jest źródłem cząstek tworzących największy pierścień w Układzie Słonecznym, pierścień E Saturna. To pióropusze cząstek widziane na ostatnich zdjęciach Enceladusa zasilają pierścień E, a także tworzą dynamiczną, bazującą na tych samych składnikach atmosferę księżyca. Naukowcy z zespołu Cassini najpierw byli bardzo zdziwieni danymi z magnetometru z pierwszego przelotu sondy 1176 km od powierzchni, gdyż wskazywały one pośrednio na istnienie gazowej otoczki dookoła tego niewielkiego globu. Drugi przelot w odległości 500 km dał te same wyniki, i dlatego zaplanowano kolejne odwiedziny tego księżyca, tym razem tylko 175 km od powierzchni. Właśnie wtedy ostatecznie potwierdzono istnienie częściowej atmosfery wokół Enceladusa, i odkryto pióropusze cząstek w okolicach jego południowego bieguna. Okazuje się że nie tylko pióropusze zmieniały swoją intensywność, ale także sama atmosfera zmieniała swoja grubość pomiędzy kolejnymi przelotami. Dowodzi to związku między obydwoma procesami. Profesor Michele Dougherty z Imperial College London`s Department of Space and Atmospheric Physics powiedział, że „kiedy obserwowaliśmy znaki istnienia atmosfery podczas pierwszego, odległego przelotu byliśmy bardzo zaskoczeni, ponieważ nikt się nie spodziewał zaobserwować śladów atmosfery tak daleko od powierzchni księżyca„.
„Potwierdzenie naszego odkrycia przez wszystkie pozostałe instrumenty na pokładzie sondy było bardzo ekscytujące, widzieliśmy bowiem od razu związek między tymi lodowymi gejzerami a powstaniem atmosfery. Poza tym odkrycie to pokazuje przyczynę, dla której bardzo dobrze jest mieć wiele różnych instrumentów badawczych na pokładzie sondy. Mając tyle danych z różnych urządzeń pomiarowych było nam o wiele łatwiej zrozumieć kompleksowo cały zbiór procesów towarzyszących temu zjawisku.„
Jak widać, z każdym miesiącem, z każdym dniem napływają nowe wieści z grupy badawczej sondy Cassini. Nigdy nie wiadomo co przyniesie kolejny dzień.
Mario77
nowa teoria 🙂 — Po przeczytaniu tego artykułu dochodze do wniosku, ze autor zburzyl wszystkie prawa fizyki i stworzyl nowe hehehe. Jak inaczej mozna wytlumaczyc istnienie temperatury „minus 305 stopni C” i jak to sie ma do podanych temperatur w Kelwinach ? sam niewiem co o tym myslec, chyba brak profesjonalizmu, bez urazy 😉
Mario77
korekta — O widzem ze temperatury zostaly juz poprawione 🙂 zwracam honor 🙂