Wczoraj, 25 lutego, na niewidocznej dla ziemskiego obserwatora stronie tarczy słonecznej, miał miejsce koronalny wyrzut masy (KWM). Nie powinniśmy się spodziewać na Ziemi żadnych przykrych konsekwencji z tym związanych, gdyż modele wykonane przez specjalistów z Goddard Space Weather Lab wskazują na to, że obłok słonecznej plazmy nie napotka na swojej drodze żadnej z planet.

Słoneczny satelita STEREO-Ahead, jeden z pary satelitów STEREO wystrzelonych przez NASA, który stacjonuje obecnie „po ciemnej stronie Słońca”, znalazł się niemal dokładnie nad źródłem KWM. Okazał się nim obszar aktywny, który jeszcze kilka dni temu był widoczny z Ziemi.

A jakie Słońce ma plany na najbliższą przyszłość? Grupa plam słonecznych, która dopiero co pojawiła się na tarczy gwiazdy, może wkrótce zostać źródłem średniej wielkości rozbłysków (tzw. M-class flares), których skutki są zwykle odczuwalne głównie w rejonach okołobiegunowych. Wskazuje na to specyficzna konfiguracja pola magnetycznego w obrębie obszaru.

Natomiast zainteresowanych ciekawostkami z (niezbyt odległej w skali słonecznej) przeszłości, może zaciekawić opublikowany na stronie internetowej NASA filmik, ukazujący tak zwany deszcz koronalny, złożony z obrazów przesłanych przez satelitę SDO (Solar Dynamics Obserwatory). Zjawisko miało miejsce nieco ponad rok temu, kiedy to na Słońcu nastąpił średniej klasy rozbłysk, pociągający za sobą koronalny wyrzut masy, dzięki któremu rozgrzana plazma dostała się do korony (najbardziej zewnętrznej warstwy atmosfery gwiazdy), a następnie uległa ochłodzeniu i zagęszczeniu, uwięziona w silnym polu magnetycznym obszaru aktywnego, w którym miał miejsce rozbłysk. Linie pola magnetycznego są oczywiście niewidoczne, ale zmuszona do poruszania się wzdłuż nich plazma, świecąca wyraźnie w dalekim ultrafiolecie, ujawniła ich strukturę, powoli opadając w kierunku powierzchni Słońca (stąd nazwa zjawiska – koronalny deszcz).

Autor

Martyna Chruślińska