Jest zbyt wcześnie aby powiedzieć, że ostatecznie odnaleźliśmy brakujący sygnał, ale z z dużym prawdopodobieństwem tak jest. Tak skomentował Jeffrey Peterson z Carnegie Mellon University wyniki obserwacji nowego teleskopu mikrofalowego, ustawionego w Chile. Brak pewnego określonego sygnału kosmicznego promieniowania tła przyprawiał wielu fizyków obóle głowy.

Anthony Readhead astronom z California Institute of Technology stwierdził, że wyniki uzyskane przez CDI wskazują na istnienie brakującego elementu fal. Brakujący sygnał należy do zaburzeń kosmicznego promieniowania tła, które poza tym jest jednolite. Zaburzenie to zawiera informacje na temat stanu kosmosu 300 tys. lat po wielkim wybuchu. Aż do tego momentu kosmos był ogromną nieprzeźroczystą kulą ognia złożoną z plazmy. Po ochłodzeniu wolne dotąd elektrony i nukleony związały się w atomy. Dzięki temu wszechświat stał się przeźroczysty, ponieważ od tej pory na drodze promieni świetlnych nie stawały wolne elektrony.

Zanim to się stało materia była tak gęsta, że wszelkie wahania rozchodziły się w sposób falowy. Wahania te spowodowane były działaniem dwóch sprzecznych sił: grawitacji, zbijającej materię w grudki, oraz oddziaływaniem fotonów stale kolidujących z cząstkami materii i podwyższających ciśnienie. Fale te spowodowały wahania kosmosu zbliżone do wahań tonacji dzwonu, co obecnie widoczne jest jako zaburzenia promieniowania tła.

Promieniowanie reprezentujące ton podstawowy zostało odkryte już podczas eksperymentu BOOMERANG, ale nie wykryto wtedy żadnego śladu tonu wyższego. Odkryty obecnie przez CBI sygnał zdaje się być pierwszym tonem wyższym. Readhead wraz z kolegami opublikowali swoje wyniki w „Astrophysical Journal Letters”.

Autor

Marcin Marszałek