16 listopada około 11:00 Księżyc znajdzie się na niebie 7 stopni od Jowisza. Dobę później spodziewamy się maksimum Leonidów, roju związanego z kometą 55P/Tempel-Tuttle.

Do złączenia dojdzie na granicy gwiazdozbiorów Wodnika i Ryb. Odległość od Księżyca (w rosnącej fazie 75 procent) wyniesie 404 tysiące kilometrów, a od świecącej blaskiem -2,7 magnitudo planety – 657 milionów kilometrów.

Wieczorem 16 listopada ona ciała niebieskie obserwować będzie można od zachodu Słońca aż do około godziny 1 w nocy.

Arthur Gould obserwowował Leonidy w Wayland w stanie Massachusetts.

Gdy Księżyc przestanie rozjaśniać tło nieba, warto spróbować dostrzec meteory z roju Leonidów. Ich radiant znajduje się w konstelacji Lwa (przedłużenia świecących smug zdają się przechodzić przez ten gwiazdozbiór). W drugiej połowie nocy Lew wznosi się coraz wyżej nad południowo-wschodni horyzont.

W tym roku maksimum roju spodziewane jest 17 listopada około 22:15. Jednak także inne noce w pobliżu tej daty dają szanse na zaobserwowanie spadających gwiazd.

Lepszych warunków do podziwiania zjawiska spodziewać się należy w drugiej części nocy. Pomoże w tym nie tylko brak Księżyca i coraz wyżej wznoszący się radiant, ale i fakt, że na skutek warunków geometrycznych (kierunku ruchów obrotowego i obiegowego Ziemi) większą liczbę śladów obserwuje się zwykle w drugiej połowie nocy.

Autor

Michał Matraszek