Zlokalizowana nad Antarktydą dziura ozonowa stanowi jeden z największych problemów współczesnego świata od ponad trzydziestu lat. W 1985 roku ludzkość zorientowała się, że fluor i chlor,  po przedostaniu się do wyższych warstw atmosfery wyrządzają szkody otaczającej naszą planetę powłoce. Substancje te wykorzystywane były od dziesięcioleci m.in w medycynie, układach klimatyzacji, przy produkcji lakierów, wyrobów kosmetycznych i wszelkiej maści aerozoli. Znajdująca się na wysokości około 30 kilometrów ozonosfera, chroniąca nas przed nadmiarem słonecznego promieniowania ultrafioletowego, ulegała stopniowej degradacji w kontakcie z tymi substancjami. Trzy lata po tym odkryciu, w życie weszła Konwencja Wiedeńska w sprawie ochrony warstwy ozonowej, ograniczająca wykorzystywanie, a co za tym idzie również emisję fluoropochodnych metanu i etanu.

Jak dotąd poprawa sytuacji na lepsze nie była pewna ani w pełni potwierdzona (w 2006 roku zarejestrowano największe w historii braki ozonu nad Antarktydą). Teraz jednak naukowcy z NASA zinterpretowali wyniki wieloletnich obserwacji satelity Aura, która za pomocą mikrofalowego sonaru (MLS) prowadziła badania dziury ozonowej od 2004 roku.

Satelita AURA

Najlepsze wyniki przyniosły badania z okresu lipiec – wrzesień. Do obszaru Antarktyki dociera wtedy najmniej światła słonecznego, które dodatkowo wzmaga efekt powiększania dziury ozonowej. Pod jego nieobecność, jedyną przyczyną wyniszczania ozonu może być tylko obecność chloru. Wedle ustaleń MLS, ilość tej substancji spada o około 0.8% rocznie, dzięki czemu ilość ozonu jest coraz większa. Autorka projektu badawczego, Susan Strahan Goddard z Space Flight Center w stanie Maryland tak skomentowała wyniki badań:

Widać wyraźnie, że ilość chloru w dziurze ozonowej jest coraz mniejsza. Dzięki temu, wyczerpywanie się ozonu jest coraz mniejsze.

Naukowcy przyznają jednak, że nie mogą jeszcze jednoznacznie ogłosić faktu zmniejszania się dziury ozonowej. Spadek w utracie ozonu pomiędzy latami 2005 – 2016 miał wynieść około 20% i wedle zapewnień, jest on niemal zgodny z rezultatami badań. Skutki wykorzystywania chloru będą jednak widoczne jeszcze przez przynajmniej 40, a może nawet 60 lat, kiedy to warstwa ozonowa powinna się całkowicie zregenerować.

Źródła:

Autor

Avatar photo
Kamil Serafin

Student Automatyki i Robotyki, członek Klubu Astronomicznego Almukantarat. Zastępca redaktor naczelnej portalu AstroNET w latach 2017-2020.

Komentarze

  1. Jerus 17    

    Fajnie, że artykuły są coraz częściej , przy okazji polecam kanał na YouTube ,,Astrofaza”

Komentarze są zablokowane.